Pan Łukasz Warzecha, relacjonując na Salonie24 widziane na własne oczy incydenty, które miały miejsce w czasie Marszu Niepodległości, napisał – „Organizatorzy naprawdę starali się zapanować nad tłumem, ale nie mogli przecież – o czym chyba wielu zapomina – wejść wobec zadymiarzy w rolę policji.”
Niestety szanowny pan redaktor jest w błędzie i to nie po raz pierwszy. W naszym systemie prawnym istnieje bowiem instytucja tzw. zatrzymania obywatelskiego. Każdy, kto organizuje jakąkolwiek służbę porządkową powinien zapoznać się z prawem.
Kwestie dotyczące zatrzymania regulują przepisy Ustawy Kodeks postępowania karnego z dn. 6 czerwca 1997 r.:
Art. 243.
1. Każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, jeśli zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości.
2. Osobę ujętą należy niezwłocznie oddać w ręce policji.
Rzucanie w policjantów niebezpiecznymi przedmiotami, to jest płytami chodnikowymi, racami i koktajlami Mołotowa, niewątpliwie wyczerpuje znamiona przestępstwa. Po ubiegłorocznych incydentach, w tym roku można się chyba było spodziewać podobnych. Organizatorzy mogli się na to przygotować. Gdyby zatrzymali chociaż jednego z tych „dowcipnisiów” i ujawnili przez to jego przynależność służbową, nie musieliby teraz biadolić – „Ukrzywdził nas wróg, jak on tak mógł?!”
Podczas przekazywania sprawcy w ręce policji trzeba też pamiętać o spisaniu formalnego protokołu, bowiem Kpk stanowi:
Art.143.
1. Spisania protokołu wymagają:
1) przyjęcie ustnego zawiadomienia o przestępstwie, wniosku o ściganie i jego cofnięcie;
...
Dobrze też by było, aby służba porządkowa przed demonstracją porozumiała się z Komendą Stołeczną Policji w sprawie współpracy przy zapewnieniu bezpieczeństwa.
Inne tematy w dziale Polityka