Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
1057
BLOG

Bezpieczeństwo żywnościowe

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 26

1. Rozpoczynam moją edukacyjną orkę na ugorze i spróbuję objaśnić chłonnym wiedzy czytelnikom, czym jest rolnictwo, dlaczego jest ważne i dlaczego wymaga troski i pomocy.
Zacznę od zwrócenia uwagi na bezpieczeństwo żywnościowe.
Poczucie bezpieczeństwa jest naturalnym pragnieniem każdego człowieka, jest też ono przedmiotem troski narodów i państw.
Chcemy być bezpieczni i żądamy bezpieczeństwa od tych, którzy sprawują nad nami władzę.
Trzy rodzaje bezpieczeństwa są najważniejsze.
Pierwszym jest bezpieczeństwo fizyczne - żeby nas nikt nie napadł w naszych domach i w naszych państwach.
Za to bezpieczeństwo płacimy ciężkie miliardy złotych, wydawane na policję i wojsko. Skłądamy się na czołgi, na stare amerykańskie samoloty, kupujemy kałaśznikowy i żołnierskie buty, zaopatrujemy policję w pałki, gazy i radiowozy - po co?
Po to, że byśmy byli bezpieczni. W miarę bezpieczni, bo o pełnym bezpieczeństwie nie ma mowy.

2. Drugim bezpieczeństwem jest bezpieczeństwo energetyczne - żebyśmy w naszych domach nie zamarzli w naszym północnym klimacie, żeby nam śwoiatło w nocy świeciło, telewizory i komputery działały i żebyśmy mogli jeździć samochodami, a nie konno lub pieszo.
Za to bezpieczeństwo też płacimy słono. Dotujemy nierentowne kopalnie. Budujemy ropociągi i gazociągi, zabiegamy o dywersyfikację dostaw, żeby nam ktoś kurka nie zakręcił, grube miliardy płacimy, żeby tylko mieć pewnośc dostaw energii.
Żaden rynek tam rynek, żadna tam podaż-popyt tego nie reguluje. Płacimy za prąd jak za zboże, byle tylko mieć to ciepło i to bezpieczeństwo.

3. A trzecie bezpieczeństwo jest to o które się modlimy - chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj... - bezpieczeństwo żywnościowe.
Trzecie? Nie - pierwsze. Bez wojska i policji można żyć, Polacy ponad sto lat własnej policji ani wojska nie mieli i też jakoś przeżyli pod zaborami.
Można nie mieć bezpieczeństwa energetycznego, szczękać zębami z zimna i też jakoś zimę przeżyć pod dwudziestym stopniem zasilania, można też przeżyć przydział benzyny na talony - juz to przerabialiśmy w PRL-u.
Poza tym wyczerpujące się zapasy ropy czy gazu można zastępować wiatrem, słońcem czy atomem.
A żywności, pochodzącej z ziemi nie zastąpi się niczym.
Bez prądu można żyć latami, bez chleba góra tydzień i trup.

4. Za bezpieczeństwo żywnościowe też trzeba płacić. Trzeba płacić tym, którzy chcą i potrafią grzebać się w ziemi, żeby nam to bezpieczeństwo zapewnić. Trzeba dbać o rolników, których mamy coraz mniej, bo starzy wymierają, a młodzi uciekają ze wsi w cały świat. Nie tylko w Polsce, w Europie też. W Unii Europejskiej młodych rolników do 35 lat mamy zaledwie 7 procent, a starych, powyżej 65 lat jedna trzecią.

5. Mądrale mówią - rynek, niech wszystko ureguluje, w czym jest rolnik inny od pracownuika fabryki telewizorów, jeden i drugi niech pracuje, produkuje, sprzedaje, a jak mu nie idzie, niech bankrutuje.
Otóż nie. Otóż nie, bo bez telewizora można żyć, a bez chleba nie.
Nie musimy sie martwić, czy za dwadzieścia, za pięćdziesiąt lat nadal będziemy oglądali telewizje, może nauka wymyśli nam lepsze rozrywki. Musimy się natomiast martwić, czy za dwadzieścia, za pięćdziesiąt lat będziemy jeść chleb, czy go nie zabraknie dla naszych dzieci i wnuków.

6. Na razie chleba mamy w bród, jedni na śmietniki go wyrzucają, drudzy na śmietnikach go szukają.
Ale w przyszłości może go zabraknąć. Wspominałem już na moim blogu raport FAO mówiący o tym, że do 2050 roku produkcja żywności na świecie musi wzrosnąć o 70 procent, bo inaczej światu grozi głód. Ludzi na świecie jest coraz więcej, a ziemi pod uprawę coraz mniej. I już się zaczyna na świecie cicha wojna o kontrole nad produkcją i dystrybują żywności. Bogaci Chińczycy i Hindusi wykupują miliony hektarów ziemi w Afryce, za 15, 20 lat będą tam siać, zbierać i sprzedawać chleb tym, którym własnego chleba nie wystarczy.

7. Bezpieczeństwo żywnościowe... mądrze rządzone narody dbają o nie pieczołowicie, na przykład Żydzi, wcześniej specjalizujący się bardziej w handlu, niż w rolnictwie, dziś pustynię nawadniają i ciężkim kosztem ze spalonej słońcem ziemi starają się zabrać własny chleb, bo jak nadejdzie czarna godzina, manny z nieba nikt im nie nasypie.
A głupio rządzone narody z bezpieczeństwa żywnościowego dworują sobie i kpią.
Proszę się nie obrażać...

PS. Mówiłem o tym bezpieczeństwie żywnościowym w Europarlamencie dziesiątki razy i mam satysfakcję. Dziś Unia Europejska wpisuje bezpieczeństwo żywnościowe na swoje sztandary, jako główny cel Wspólnej Polityki Rolnej.
Mądrzejemy w Europie. W Polsce na razie jeszcze nie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka