Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski
2066
BLOG

Trzy zasługi Leppera dla Polski

Janusz Wojciechowski Janusz Wojciechowski Polityka Obserwuj notkę 16

Andrzej Lepper jako polityk nie wytrzymał przypływu własnej popularności i znaczenia, a jako człowiek nie wytrzymał ich odpływu.

1. Pamiętam dzień 11 listopada 2001 roku. Lepper i ja byliśmy wtedy wicemarszałkami Sejmu. Szliśmy razem w grupie polityków przez Plac Piłsudskiego złożyć kwiaty pod pomnikiem Marszałka. Było wielu polityków,  ale dla tłumu warszawiaków (tak jest - warszawiaków) istniał tylko Lepper. - Panie Andrzeju, niech się pan trzyma! Panie Andrzeju, prosimy do nas! - krzyczeli ludzie i wielu z nich gotowych było na rękach go wtedy nosić.
Andrzej Lepper, niedługo po pierwszym sukcesie wyborczym, gdy Samoobrona z 53 mandatami weszła do Sejmu, był u szczytu popularności.

2. Był politykiem kontrowersyjnym, niektórzy mówią - brutalnym. Zapewne tak, choć w agresji słownej daleko mu było do późniejszego poziomu Niesiołowskiego, Kutza, czy Palikota. Lepper pytał w Sejmie czy Tusk i paru innych polityków dopuścili się korupcji, a Kutz już nie pytał, tylko wprost oskarżył Kaczyńskiego i Ziobro, że zamordowali Blidę.
Nie pamiętam też, by Lepper komukolwiek ubliżał, tak jak Palikot, który cynicznie nazywał Prezydenta chamem, a sąd uznał, że to wolność słowa.
Lepper powiedział, że wersalu w Sejmie już nie będzie i rzeczywiście za jego sprawą wersalu nie było, ale gdy Leppera w Sejmie zabrakło, wersal wcale tam nie wrócił, a nawet oddalił się jeszcze bardziej. 

3. Niektórzy przypominają, że łamał prawo. Owszem, na przykład wysypywał zboże. Tymczasem obok mnie w Europarlamencie siedzi drugi wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa, francuski poseł z Partii Zielonych Jose Bove, który nie wysypywał, ale podpalał zboże, konkretnie plantacje GMO, a dziś jest uznanym politykiem, szanowanym i cenionym przez europejskie salony. Znalazłoby się w Europie więcej uznanych polityków, przy których wyczyny Leppera to były niewinne igraszki.
W godzinie śmierci nie wspominajmy więc jego win, lecz raczej zasługi. Widzę ję co najmniej trzy.

4. Po pierwsze - Lepper był politykiem wrażliwym społecznie. Jego troska o ludzi biednych i wykluczonych nie była na pokaz, lecz autentyczna. On prawdziwie i szczerze dążył do tego, żeby poprawić los najbiedniejszych Polaków. On chciał, próbował, myślał o tym, podczas gdy wielu innym nawet myśleć o tym się nie chciało.
Lepper nawet jeśli sam nie miał dobrych pomysłów na walkę z biedą i wykluczeniem, to innych zmuszał do szukania.

5. Po drugie - Lepper wstrząsnął polityczną elita i salonem i był to wstrząs pozytywny. Jeszcze wtedy, gdy z grzywka opadająca na oczy stawiał pierwsze blokady, albo gdy skuty kajdanami w koszuli z orłem na piersiach szedł do aresztu - pokazywał elitom, że coś jest nie tak, że ludzie mają problemy, że gdzieś tam trochę dalej od rogatek Warszawy, Krakowa czy Gdańska jest prawdziwa bieda, a nawet rozpacz i desperacja. I to było potrzebne, bo elity i salony dostawały już z zawrotu głowy od własnej propagandy sukcesu.

6. I trzecia zasługa - Lepper był naprawdę dobrym ministrem rolnictwa. Większość spraw rolniczych załatwia się dziś w Brukseli, a Lepper działał tam bez kompleksów, był twardy i uparty, tak jak powinien być minister rolnictwa dużego i najbardziej rolniczego kraju Unii. Dzięki jego twardości i uporowi udało się na przykład wspólnie załatwić (wspólnie, bo i Europarlament brał w tym udział) sprawę dopłat dla producentów owoców miękkich w Polsce. Lepperowi niewątpliwie pomagał w Unii mit i wizerunek niesfornego, kontrowersyjnego polityka, z którym nie ma co się kłócić, bo i tak nie ustąpi. Inna sprawa,  że Lepper miał wtedy oparcie w twardej europejskiej polityce całego rządu Jarosława Kaczyńskiego.

7. We wrześniu 2006 roku spotkałem Leppera na targach rolniczych "Polagra" w Poznaniu. Był wtedy wicepremierem. Szedł, a raczej maszerował w asyście ochroniarzy i współpracowników, tłum dziennikarzy biegł za nim. Byl wtedy u szczytu swojego politycznego znaczenia i chyba wtedy nie wytrzymał ciśnienia władzy. Wkrótce potem zaczęły sie jego problemy, które doprowadziły go do politycznego upadku.
Gdy go potem sądzili razem z Łyżwińskim  w seksaferze, publicznie protestowałem, że proces, chyba pierwszy raz od czasów stalinowskich, odbywa się w areszcie, co było skandalem niesłychanym.
Potem sąd skazał Leppera, ale wyrok został w II instancji uchylony.
A dziś Andrzeja Leppera sądzi Pan Bóg, który lepiej niż ludzie dostrzeże  jego dobre uczynki.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka