Silne państwo jest warunkiem i podstawą rozwoju gospodarczego. Z taką doktryną patriotyzmu gospodarczego trudno się nie zgodzić. Różnice zdań, i to poważne, rodzić może zdefiniowanie, w czym prezentować się powinna siła państwa.
Klasyczne pojmowanie roli państwa w gospodarce rozdziela dwie funkcje: imperium i dominium. Imperium to rola regulatora: dbanie o dobry pieniądz, o dobre i skutecznie egzekwowane prawo, o równe traktowanie wszystkich podmiotów uczestników rynkowej gry. Dominium to skuteczne zarządzanie własnością państwa, w tym także państwowymi podmiotami gospodarczymi. Siłę państwa jedni postrzegają w skutecznym egzekwowaniu prawa, dla drugich ta siła objawia się w wynikach ekonomicznych państwowych koncernów energetycznych czy w rozwoju państwowych banków.
Jest pewną prawidłowością, że od ponad 10 lat każdy kolejny rząd (AWS, SLD, PiS, PO) szedł do władzy wskazując konieczność poprawy funkcji imperium, następnie skupiał swoją aktywność na dominium. Dla ogółu bardziej dotkliwe i dostrzegalne są bowiem zaniechania w sferze imperium: złe prawo i procedury powodujące bariery biurokratyczne, niefunkcjonalność sądów i brak skutecznej egzekucji prawomocnych wyroków. Dlatego zapowiada się „przyjazne państwo” i podejmuje próby lepszej regulacji. Próby, mimo oznakowania zacnymi nazwiskami Balcerowicza, Hausnera, Poncyliusza, Szejnfelda (nie zapomnijmy także o miej zacnym Palikocie), pozostały próbami. W sferze imperium siła państwa pozostaje żałosnym przedstawieniem. Aktywność ministerialna kierunkowana jest na dominium, tak jakby każdy minister odczuwał rozkosz z wykonywania swoich uprawnień właścicielskich. Idea przyjaznego państwa zmienia się w ideologię narodowych czeboli odpowiadających właścicielskim ambicjom polityków.
Zaniechania w sferze imperium powoduje, że dominium staje się rodzajem pasożyta tuczącego się krwią innych podmiotów. Zwolennicy patriotyzmu gospodarczego w sferze dominium rzadko zadają sobie pytania o bilans. Czy lepszym mieć silny, narodowy koncern energetyczny, czy o 20% tańszy prąd ? Wysoka dywidenda z Tauronu jest faktem dostrzegalnym, utrata konkurencyjności przez podmioty o produkcji energochłonnej (chłodnie, przetwórnie aluminium itp.) uznaje się za niezawiniony uboczny efekt projektu restrukturyzacji. Czy korzystniej dla ogółu mieć przedsiębiorstwo państwowe PKP, czy może lepszy byłby kraj w którym po szynach jeżdżą pociągi ...Przerzucany na ogół koszt rozwoju narodowych koncernów jest ukrytym podatkiem; nadużywany jest równie niszczący jak podatek jawny.
Czasem tłumaczy się właścicielskie ambicje polityków troską o realizację przez narodowe koncerny narodowej polityki. Tłumaczenie takie zwykle pomija szczegóły, bo diabeł w nich siedzący bezlitośnie drwi z ideologii. Czy rozwój Orlenu lub PGNiG zwiększył nasze bezpieczeństwo energetyczne? Czy też może istotniejsze znaczenie dla tego bezpieczeństwa ma wdrożenie i przestrzeganie zasady równego dostępu do sieci przesyłowych?
Prawie jednym głosem mówią byli premierzy – pan Bielecki i pan Kaczyński – o konieczności zachowania przez państwo wpływu na sektor bankowy. Nie da się zaprzeczyć, że państwowe banki łatwiej udzielały kredytu państwowym czebolom stoczniowym, hutniczym czy górniczym; ale też warto wspomnieć, że koszt utraconych w tych koncernach pieniędzy pokryli ciułacze i drobni kredytobiorcy płacąc wyższe prowizje.
Oczywiście, mając w pamięci ryzyko, rząd nie może rezygnować z aktywności w sferze dominium. Trzeba jednak wyraźnie określić co jest ważniejsze. Państwo nie musi budować samochodów, ale powinno budować drogi. Państwo nie musi być właścicielem banków, hut czy stoczni, ale powinno stać na straży reguł i umów tworzących się na rynku wymiany. Państwo nie musi udzielać kredytów, ale ma obowiązek skutecznie egzekwować wyroki sądowe.
Ta drobna różnica między obowiązkami a możliwościami wyznacza prymat ciążących na państwie funkcji. I tu, patriota, oczekiwać powinien siły swojego państwa.
Inne tematy w dziale Polityka