jaroslaw.zielinski jaroslaw.zielinski
385
BLOG

Zagrożenie – czy przykrywka i rozgrywka?

jaroslaw.zielinski jaroslaw.zielinski Polityka Obserwuj notkę 0

 

           Donald Tusk jest mistrzem manipulacji, kamuflażu i tanich chwytów. Aż dziw bierze, że tak łatwo przychodzi mu sprzedawanie różnych niedorzeczności. Wydawać by się mogło, że dzisiaj ludzie nie dadzą się nabrać na takie prymitywne zabiegi. Jednak okazuje się, że grono naiwnych odbiorców jest wciąż naprawdę spore.

           ABW twierdzi, że od roku rozpracowywała adiunkta Brunona K., który w ramach swojej pracy naukowej prowadził badania z zakresu materiałów wybuchowych, wypisywał na ogólnodostępnych stronach internetowych dziwne rzeczy, podając przy tym swoje dane, łącznie z adresem mailowym i numerem telefonu, a jednocześnie miał przygotowywać zamach bombowy na prezydenta, premiera i Sejm. ABW uważa, że osiągnęła wielki sukces oraz domaga się zachowania dotychczasowych uprawnień i umocnienia swojej pozycji. Donald Tusk chwali ABW, ale też od razu podsuwa wygodne dla siebie, choć całkowicie absurdalne skojarzenia polityczne. I właśnie te okoliczności – czas i sposób ujawnienia przed opinią publiczną tej sprawy, zaangażowanie prokuratury w spór pomiędzy Donaldem Tuskiem a Krzysztofem Bondarykiem dotyczący uprawnień śledczych ABW oraz propagandowe upolitycznienie całej akcji – wzbudzają podejrzenia i nieufność.

           Przede wszystkim trudno uwierzyć w przypadkowość terminu złożenia wniosku do prokuratury i zatrzymania Brunona K. Skojarzenia z 11 listopada i przygotowywanym Marszem Niepodległości, który rządowa propaganda z góry zakwalifikowała jako zagrożenie ze strony sił nacjonalistycznych jest aż nadto oczywiste. Donald Tusk, który zwykle nie wyrywa się tak szybko ze swoimi ocenami i czeka, aż go spece od PR-u dobrze przygotują, w tym przypadku od razu miał gotowy przekaz: winien jest język agresji i nienawiści, za który odpowiedzialność ponosi niewątpliwie opozycja, a najpewniej Prawo i Sprawiedliwość, którego „sekciarskie zachowania w polskiej polityce wytwarzają właśnie tego typu zagrożenie”. Słowa te współbrzmią i stanowią wzajemnie wzmacniający się rezonans z wcześniejszym oświadczeniem ABW i prokuratury, że motywy działań niedoszłego zamachowca miały podłoże „nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie”.

           Do tej pory jedyną zbrodnią polityczną w naszym kraju po roku 1989 było zabójstwo Marka Rosiaka w biurze Prawa i Sprawiedliwości w Łodzi, którego dokonał handlarz walutą, współpracownik milicji z czasów PRL-u, a potem działacz Platformy Obywatelskiej. Wówczas apelowaliśmy do PO i Donalda Tuska o zaniechanie agresji politycznej. Zrobiono wtedy wszystko, aby sprawa nie nabrała rozgłosu jako akt mordu politycznego, a zabójcę ochoczo kierowano na badania psychiatryczne. Przekaz miał być jasny: obłąkany szaleniec dokonał tego czynu jako osoba niepoczytalna, ofiarą mógł być każdy.

           Za sprawą Brunona K. jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rząd pozbył się wszystkich trudnych problemów: dyskusji o 5-leciu fatalnych rządów, nieudolności w negocjacjach o fundusze unijne, zachwianiu w koalicji po zmianach w PSL-u, GMO i wszelkich innych spraw, które mogłyby źle wpłynąć na wizerunek tej ekipy.

           Wszystko to jest grubymi nićmi szyte. Moja nieufność byłaby mniejsza, gdyby nie nadawano sprawie takiego medialnego rozgłosu. Służby specjalne powinny działać ciszej. Ponoć wcześniej o zagrożeniu ABW poinformowała prezydenta i premiera – zapomniała jednak powiadomić Panią Marszałek Sejmu oraz sejmową Komisję ds. Służb Specjalnych, a to przecież Sejm miał być przedmiotem ataku. Służby specjalne w Polsce są wciąż angażowane w rozgrywki polityczne. Sprawa Brunona K. w sposób ewidentny do takich rozgrywek posłużyła. Musi to zostać wyjaśnione. Tylko kłopot w tym, że w obecnych uwarunkowaniach służby te pozostają poza rzeczywistą kontrolą. ABW powie opinii publicznej, a nawet sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych tylko to, co zechce powiedzieć. Tak już nie raz bywało. Mimo wszystko mam nadzieję, że prędzej czy później wyjdzie na jaw, jak to ze sprawą Brunona K. było naprawdę i na ile mieliśmy do czynienia z rzeczywistym zagrożeniem, a na ile z grą polityczną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka