jaroslaw.zielinski jaroslaw.zielinski
492
BLOG

Walka z mową nienawiści czy kolejny kaganiec na wolność słowa?

jaroslaw.zielinski jaroslaw.zielinski Polityka Obserwuj notkę 2

 

                PO zafundowała nam słynną poprawkę do ustawy o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którą rząd nie musi udostępniać informacji obywatelom, bo zawsze może zasłonić  się ochroną ważnych interesów państwa. W efekcie tego kontrola społeczna władzy została znacznie utrudniona.

 Prezydent Bronisław Komorowski doprowadził, po sprowokowanych przez rządzących zamieszkach podczas ubiegłorocznego Święta Niepodległości, do zmiany prawa o zgromadzeniach, która utrudnia obywatelom korzystanie z prawa do wyrażania swoich poglądów w pokojowych manifestacjach. Sprzeciwiało się jej wiele organizacji pozarządowych, włącznie z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Za pointę oceny tej nowelizacji może posłużyć tytuł z portalu TVN 24, który raczej trudno  posądzić o  niechęć do obecnej władzy: „Nowe Prawo o zgromadzeniach po 11 listopada. Cofa Polskę do mrocznej przeszłości PRL.”

W rządzie pojawiają się pomysły, by zmienić przepisy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej tak, aby policjant  mógł oddać strzał bez ostrzeżenia, nawet do kobiet z widoczną ciążą i dzieci do 13 roku życia. Trzeba zadać pytanie – czego boi się władza?

W 2011 roku służby specjalne, policja  i inne instytucje występowały ponad 1 mln 850 tys. razy o dane z bilingów i  podsłuchów telefonicznych. Ta niechlubna statystyka pokazuje, że Polacy pod rządami Donalda Tuska są najbardziej inwigilowanym narodem w Europie.  

 Walka z Telewizją Trwam i innymi naprawdę niezależnymi mediami, czystki wśród dziennikarzy ośmielających się pisać prawdę to kolejny przejaw ograniczania przez partię władzy wolności słowa i wolności środków przekazu. Ostatnie represje wobec redaktorów naczelnych i dziennikarzy  „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” to już nie tylko ostrzeżenie, lecz alarm, że w Polsce powracają praktyki z czasów komunistycznych, nie mające nic wspólnego z demokracją. Znowu tylko to może się ukazywać w mediach, co jest zgodne z linią partii. Na straży tej zasady stoją prominentni funkcjonariusze PO i tacy biznesmeni jak przyjaciel Pawła Grasia Grzegorz Hajdarowicz dysponujący wystarczającymi udziałami w spółce Presspublika nabytej od Skarbu  Państwa, aby po nocnej naradzie przy śmietniku zatrzymać ważną publikację w części nakładu gazety, a potem wyrzucić z pracy niepokornych dziennikarzy.

           Prewencyjne aresztowania przed datami zgromadzeń publicznych, prowokacje wobec uczestników patriotycznych demonstracji, inwigilacja organizatorów i uczestników marszów w obronie wolności mediów i wyrażających niezadowolenie z rządów ekipy władzy,  utrudnianie dojazdu do miejsc manifestacji są już na tyle powtarzalne, że stają się normą. Za rządów Donalda Tuska kneblowana jest nawet prawda głoszona z ambony. Ksiądz Prałat Sławomir Żarski, którego patriotyczne kazanie wygłoszone w Katedrze Polowej Wojska Polskiego podczas Święta Niepodległości 11 listopada 2011 roku nie spodobało się Prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu nie pracuje już w stolicy, a od Księdza Tomasza Duszkiewicza w Sadownem koło Węgrowa policja żądała odwołania treści homilii. Teraz ci, którzy są twórcami  mowy nienawiści i używają tej broni na każdym kroku próbują ze zmiany przepisów prawa uczynić instrument do walki z demokratyczną opozycją.  Zmiana art. 256 kk umożliwiłaby karanie każdego, kto odważy się skrytykować rząd i partię władzy.  W ich wykonaniu „dożynanie watahy”, „bydło”, „hieny cmentarne”, „polityczna sekta” będą wyrazem polityki miłości, a każda krytyka ze strony opozycji będzie uznawana za przejaw nienawiści, który powinien podlegać karze. Historia zatoczyła koło. Dla podtrzymania władzy PO nie waha się sięgać po instrumenty rodem z PRL-u. i robi to z niespotykaną perfidią.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka