Rocznica stanu wojennego po raz kolejny zdominowała debatę publiczną, ale zmobilizowała też tysiące ludzi, aby przypomnieć tamte tragiczne i haniebne dni, tak brzemienne w skutkach dla naszej najnowszej historii. Fakt, że mimo siarczystego mrozu i niekorzystnej pory, tysiące osób wytrwało kilka godzin uczestnicząc w tej manifestacji, by być tego dnia razem, świadczy o wielkim społecznym sprzeciwie zarówno wobec tamtej przemocy, jak i wobec tego, co w dzisiejszej rzeczywistości kojarzy się ze złem komunizmu i stanu wojennego. Akcja "Synchronizacja", rozpoczęta 12 grudnia 1981 roku., zapoczątkowała proces, który ma swój dalszy etap dzisiaj. Przejawia się on w zmuszaniu Polaków do porzucenia marzeń o prawdziwej wolności, do zaakceptowania narzuconego nam stanu rzeczy, wreszcie do pogrążenia się w apatii w przekonaniu, że to, co udało się w Polsce zrobić do tej pory - to maksimum tego, na co nas stać. Marsz Wolności, Solidarności i Niepodległości pokazał, jak wielu z nas nie poddało się tej psychologicznej manipulacji i jak wielu trwa przy tej elementarnej prawdzie, że wymarzonej przyszłości nie da się zbudować nie rozliczając zbrodniczej przeszłości.
Jednak w III RP udało się przekonać wielu Polaków, że mordercy błog. ks. Jerzego Popiełuszki, Piotra Bartoszcze, Emila Barchańskiego, Tadeusza Szczepańskiego i ponad stu innych patriotów, kaci z esbeckich przesłuchań i ich przełożeni, są dziś równie wartościowymi członkami społeczeńśtwa, co ich ofiary. Mało tego, oni w demokratycznej Polsce wciąż korzystają z wielu przywielejów. Funkcjonariusze partii i bezpieki - ludzie tworzący zbrodniczy system totalitarny przeszli do nowej rzeczywistości dysponując przewagą nad resztą społeczeństwa, jaką dawało im wysługiwanie się okupantowi naszego kraju i stanowiska z tym związane. Ci sami ludzie są teraz ważnymi politykami, biznesmenami, brylują na salonach. Służalcze media zrobiły nawet z nich autorytety. Czy można sobie wyobrazić, że po II wojnie światowej przyznano by taka pozycję np. volksdeutchom? Tymczasem dzisiaj członkostwo w PZPR traktowane jest nieomal jak cnota. I nie wywołuje to żadnego dysonansu u dyżurnych etyków III Rzeczypospolitej.
W takiej Polsce miejsce na wolność i niepodległość kończy się tam, gdzie zaczynają się interesy największych beneficjentom tego systemu. A gdy obywatele się budzą i chcą upomnieć się o swoje prawa korzystając naprawdę z wolności i demokracji, władza, która coraz bardziej przypomina tamtą z lat osiemdziesiatych, ogranicza prawo do zgromadzeń, uruchmia tajne służby do inwigilacji w skali niespotykanej w Europie i niespotykanej dotychczas w Polsce po 1989 roku, przetrzymuje w więzieniach ludzi nie tylko bez wyroku, ale nawet bez aktu oskarżenia, wyrzua z pracy dziennikarzy, którzy ośmielili sie napisać trochę prawdy, próbuje cenzurować kazania księży.
Zbigniew Herbert pisał : "niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają...".13 grudnia 2012 roku pokazaliśmy, że jeszcze im się nie udało.