Jerzy Korytko Jerzy Korytko
644
BLOG

Dlaczego prokuratura wszczęła ponownie badania na obecność TNT?

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 Dyskusja pod moimi ostatnimi notkami zwróciła moją uwagę na jeszcze jeden dość niejasny aspekt sprawy ponownych badań wraku Tupolewa pod kątem występowania materiałów wybuchowych. Pojawiło się bowiem pytanie (zadał je bloger wlodek k) „…Jednak dyskusje nalezy zaczac od ustalenia po co Prokuratura wyposazona w super duper instrumenty zrobila wycieczke do Smolenska ok rok temu? czego oni pojechali szukac i dlaczego?

Spróbuję rozjaśnić wątpliwości, oto co nieco na ten temat.

1.    Komisja Millera swój pogląd, że na wraku Tupolewa nie stwierdzono śladów użycia materiałów wybuchowych oparła głównie na badaniach rosyjskich, w Polsce badano tylko rzeczy ofiar. Tyle, że badania te budzą istotne wątpliwości. Zacytuję za niezalezna.pl„…W protokole oględzin miejsca katastrofy znajduje się bowiem informacja, że rosyjscy biegli pobrali w sumie dziewięć próbek z Tu-154M, natomiast w ich ekspertyzie pirotechnicznej figuruje jedynie pięć próbek.”

2.       12 kwietnia 2012 roku prokuratura wojskowa wydała komunikat: Stwierdzić trzeba, że uwadze opinii publicznej umknęła wielokrotnie podawana informacja, iż polscy biegli przy użyciu najnowocześniejszych metod sporządzili opinię fizykochemiczną. Badaniom poddano przedmioty osobiste i odzież ofiar katastrofy. Nie wykazały one śladów użycia jakichkolwiek materiałów wybuchowych” 
Co tak naprawdę poddano wtedy analizie, wiemy dzięki „Sprawozdaniu z badań Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii z 18 czerwca 2010 r. wykonanych na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z dnia 19 maja 2010 r.”. Stanowiło ono załącznik do protokołu komisji Millera. Jak czytamy w dokumencie, badano dziewięć obiektów: but z uszkodzeniami w postaci rozerwania i nadpalenia, wycinek swetra, dwa banknoty, kawałek ułamanej parasolki, wycinek spodni dżinsowych, egzemplarz książki pt. „Śpij mężny” z uszkodzeniami w postaci nadpaleń, wycinek rękawa, wycinek nogawki spodni.

Biegli podali, że w próbkach szczątków zebranych na miejscu katastrofy nie stwierdzono obecności bojowych środków trujących oraz produktów ich rozkładu powyżej granicy ich wykrywalności. „W analizowanych próbkach nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych takich jak: dinitrotoluenu, nitroglikolu, nitrogliceryny, tri nitrotoluenu, heksogenu, oktogonu oraz pentrytu”.

3.     Nagle, z nie do końca jasnych powodów – prokuratura zdecydowała o ponownym przeprowadzeniu badań w tym zakresie. Odpytywani o przyczyny tego, na konferencji prasowej, przedstawiciele NPW stwierdzili, że powołano nowych biegłych, którzy zawnioskowali konieczność przeprowadzenia takich badań, mówili również, że tak wynikało z przyjętego długofalowego planu działań prokuratury. Tyle, że  takie tłumaczenia nie do końca przekonywały, znalazło się wielu wątpiących w  taki powód nagłego zainteresowania prokuratury tą sprawą. Będę dalej na ten temat pisał.

4.     Po raz pierwszy próbki pobrano na przełomie września-października 2012r. Dotarły one do Polski dopiero w grudniu. Ale wówczas, z niezrozumiałych powodów, sprawa całkowicie zamarła. Dopiero gdy w kwietniu bieżącego roku mec. Pszczółkowski zarzucił prokuraturze wstrzymywanie badań pobranych próbek – prokuratura zamieściła komunikat, że „badania trwają”. W czerwcu wydarzyła się rzecz zdumiewająca. Zacytuję fragment pisma mec. Stefana Hambury do prok. generalnego – A. Seremeta:……………..Podejrzenia co do działań wojskowych śledczych pogłębia dodatkowo także data, forma i treść konferencji prasowej w dniu 27 czerwca 2013 roku. Przedstawiono na niej szczątkowe wyniki badań próbek pobranych w dniach 17 września – 12 października 2012 r. i stwierdzono, że wykluczają one hipotezę, iż na pokładzie TU-154M nr 101 doszło do wybuchu. Zupełnym zbiegiem okoliczności dopiero następnego dnia do wojskowych śledczych trafiło 151 nowych próbek do badań pirotechnicznych (vide komunikat NPW z 28/06/13 in fine), o których nie informowali w ogóle w trakcie konferencji. Zwróćmy uwagę – na konferencji prasowej 27 czerwca b.r. prokuratorzy wojskowi omówili wstępne wyniki badań próbek Tupolewa –zaledwie 28 z nich. Jak wynika z innych, ale także oficjalnych informacji – już następnego dnia do badania skierowano kolejne 151 próbek. A przecież pobrano je w tym samym czasie. Czyżby obawiano się rezultatów badań tych próbek? I dlatego wstrzymywano celowo ich przeprowadzenie? A wszystko to w celu aby, jak to celnie ujął mec. Hambura – „…a priori publicznie przesądzić o wynikach badań, które nie miały jeszcze miejsca.”?

5.       Na przełomie lutego-marca przedstawiciele prokuratury wojskowej kolejny raz pobierają próbki wraku, wyposażenia i gleby z miejsca katastrofy.

6.      Ponownie na przełomie czerwca-lipca. Co powoduje, że na chwilę obecną bada się ponad 500 pobranych próbek. Komunikat, że „nie stwierdzono zastosowania materiałów wybuchowych” prokuratura skierowała do opinii publicznej po przebadaniu zaledwie 28 próbek!!! To coś niebywałego, to musi zastanawiać.

Wypada zastanowić się na całością oglądu sprawy. Z jakiegoś powodu prokuratura ukrywa rezultaty badania wszystkich próbek pobranych w pierwszym rzucie – na jesieni 2012r. Przecież musiały zostać już ukończone, skoro ogłoszono te dotyczące 28 z nich, a później  zdecydowano o kolejnych wyjazdach. I po co teraz ta trzecia tura pobierania próbek?

Czy analiza tych okoliczności przybliża nas do wyjaśnienia powodów, dla których prokuratura w ogóle zdecydowała się, po ponad 2 i 1/2 roku, na ponowne badania w tym zakresie? Co ją do tego skłoniło? Przecież w kwietniu kategorycznie twierdzono, że nie znaleziono śladów użycia materiałów wybuchowych. A już po kilku tygodniach zdecydowano o podjęciu ponownych badań. Tam się musiało coś wydarzyć, to nie mogło być bez przyczyny.

Pewnym tropem dlaczego, moim zdaniem, jest taki fragment listu mec. Hambury do prok. gen. – A. Seremeta:

 Czy Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie otrzymała już wyniki rosyjskich badań techniczno-pirotechnicznych wraku samolotu, które miały wykluczyć, czy na pokładzie nie doszło do zamachu terrorystycznego, a o których mówił w dniu 6 kwietnia 2011 r. na wspólnej konferencji prasowej polskich i rosyjskich śledczych szef głównego zarządu międzynarodowej współpracy prawnej Prokuratury Generalnej FR Saak Karapetjan?

Cóż z niego wynika: oto okazuje się, że Rosjanie przeprowadzili już w 2011 roku badania w tym zakresie. Należy domniemywać, że o ich wynikach poinformowali już stronę polską. Fakt, że w kwietniu 2011 roku na wspólnej konferencji prasowej była o tym mowa zdaje się na to ewidentnie wskazywać.

Wobec tego pojawia się pytanie – czy w tych wynikach znalazło się coś, co zmusiło NPW do ponownego zajęcia się tą sprawą? Uważam, że właśnie tak było. To Rosjanie znaleźli pierwsi ślady materiałów wybuchowych na wraku Tupolewa. I poinformowali o tym naszą stronę.

Ale to rodzi kolejne pytanie – dlaczego tak postąpili? Odpowiedzi, że przecież musieli, bo stan faktyczny był taki jaki jest – nie można traktować poważnie. Nie – po tylu matactwach. Pozostaje więc pytanie – dlaczego. Myślę, że motywy postępowania Rosjan, ich taktykę -  można zrozumieć czytając moją poprzednią notkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości