Jerzy Korytko Jerzy Korytko
2297
BLOG

Kłamstwu smoleńskiemu - Non Possumus.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 43

 Im dalej od dnia 10 kwietnia 2010r., tym wyraźniej widać jaką taktykę przyjął nasz rząd w tej sprawie. Szybko zakończyć postępowanie wyjaśniające przyczyny katastrofy, tak szybko jak tylko się da – a później czekać, aż społeczeństwo się zmęczy, zapomni. Przytłoczone walką o byt czy dobrobyt, codzienne przetrwanie niekiedy. Śledztwo w sprawie katastrofy, które ciągle formalnie jeszcze jest prowadzone przez prokuraturę wojskową – praktycznie nie istnieje, jest pozorowane jedynie.

Komisja Millera swoje prace zakończyła w skandalicznych okolicznościach. Niczego sama nie badając – a do konkludowania wniosków użyła rosyjskich tylko dowodów i badań. W sytuacji, gdy okoliczności katastrofy, niejasne i pełne sprzecznych okoliczności – kazały stawiać pytanie o ich wiarygodność. Rosjanie zrobili wszystko, by uniemożliwić nam samodzielne sprawdzenie całej sprawy. Jest na to tysiąc dowodów – jednym z najważniejszych to opinie naszego akredytowanego przy komisji MAK – płk. Edmunda Klicha. Zeznając przed komisjami sejmowymi jednoznacznie stwierdził, że Rosjanie od pewnego momentu sabotowali, ignorowali nasze wnioski procesowe. Nie pozwolili mu np. wziąć udziału w oblocie technicznym i do dziś nie przekazali żadnej dokumentacji wówczas wytworzonej. Lektura polskich uwag do raportu MAK wykazuje, że zdecydowaną większość wszystkich naszych wniosków Rosjanie zignorowali. W tym wszystkie najważniejsze.

Jest rzeczą zupełnie niepojętą – jak w tej sytuacji można było w naszym raporcie badania przyczyn katastrofy, bez jakichkolwiek samodzielnych badań – powielić w istocie rosyjskie wnioski. Podpierając to zdjęciami znalezionymi w Internecie.

Dziś wiemy jeszcze więcej. Kłamliwość rosyjskiej wersji została jednoznacznie udowodniona. To nie ta okazja – nie będę tego szerzej w tym tekście omawiał, kto  zechce może zapoznać się z moimi innymi notkami na temat katastrofy. Tam to wyjaśniam szczegółowo. Wspomnę zaledwie, że za sprawą badań prof. Cieszewskiego jest udowodnionym, iż brzoza, o którą miał zaczepić Tupolew,  została złamana co najmniej kilka dni wcześniej. I nie mogła być bezpośrednią przyczyną katastrofy. A tak twierdzono w oficjalnej wersji.

Od początku w mediach, a szczególnie na portalach internetowych, trwa dyskusja, wielki spór raczej – jak to mogło być naprawdę. I zadziwia jedno. Jest cała grupa piszących, komentujących – którzy zawsze, w każdej sytuacji bronili i nadal bronią oficjalnej narracji. W każdej sprawie. Nigdy nie zmieniają zdania. Tu chciałbym powiedzieć, że w moim na przykład przypadku było inaczej. Kiedyś  to wszystko inaczej postrzegałem. Mój punkt widzenia ewoluuje jednak pod wpływem poznawanych faktów, przesłanek i dowodów. Ci drudzy – nie mają żadnych wątpliwości. Było jak napisano. Koniec Kropka. Że fakty temu przeczą? Tym gorzej dla faktów.

Nie znam powodów, dla których tak jest. Z wielu możliwości wolał bym, by byli to opłacani przez rząd pracownicy firm public relations (wiadomo, że rząd wynajął takie firmy do – jak to ujęto – dbania o wizerunek medialny rządu) -  niż zwykli obywatele. Myśl o tym, że ktoś może być ślepy na wszystkie te ujawniane fałszerstwa i manipulacje napawa mnie obrzydzeniem. To się po prostu nie mieści w głowie.

Ktoś powie – ale dlaczego rząd Donalda Tuska miałby ukrywać prawdę przed społeczeństwem? To bardzo dobre pytanie. Tak samo dobre jak pytania – dlaczego rząd nie zażądał od Rosjan uczynienia miejsca katastrofy strefą eksterytorialną? Dlaczego oddał cale śledztwo w ręce Rosjan? Dlaczego nie domaga się głośno zwrotu kluczowych dowodów? Nie protestuje wobec postawy Rosjan w tej sprawie? Dlaczego zgodził się  na uznanie lotu Tupolewa za cywilny? Dlaczego ukrył przed społeczeństwem wnioski płk. Edmunda Klicha, który za całkowicie odpowiedzialnych za katastrofę smoleńską uznał stronę rosyjską? I dziesiątki innych.

Plan rządu, jak wspomniałem – jest czytelny. Społeczeństwo ma zapomnieć. Kilku blogerów piszących jeszcze na ten temat można ignorować – tak po prostu. Główne media praktycznie już do tej sprawy nie wracają. Prokuratura milczy. Przygotowuje wyraźnie grunt pod zamknięcie sprawy. I smutne jest, że nie widać i z tej strony woli wyjaśnienia czegokolwiek.

Pewnie liczą na to, że za jakieś 50 lat, w innej zupełnie sytuacji, rzeczywistości - gdy aktorzy dzisiejszych zdarzeń odejdą dawno w niebyt – to może wówczas  coś powiedzą.

Nie wiem czy im się uda. Zdaję sobie sprawę z tego, że dzisiejsze społeczeństwo inaczej rozumie takie pojęcia jak Honor, Ojczyzna –częściej kojarzone jest to  z meczami futbolowymi, niż z tym jak to rozumiano jeszcze w czasach „Solidarności”. Być może się uda.

Ale wierzę też w to, że nie wszyscy zapomną. I nawet po latach prawda  wyjdzie na jaw. Prywatnie, osobiście, w swoim imieniu  - mówię tej brudnej kampanii   - Non possumus.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Rozmaitości