Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1257
BLOG

Powody opóźniania przyjazdu Jarosława Kaczyńskiego do Smoleńska.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 26

 Ponieważ w godzinach nocnych dokonałem znaczącej edycji tekstu notki – zamieszczam ją ponownie. Dyskusja pod notką poprzednią uzmysłowiła mi dwie sprawy:

-po pierwsze -  jak ważna jest nasza współpraca - czyli tych, którzy dążą do wyjaśnienia prawdziwych okoliczności zdarzeń z dnia 10 kwietnia. 

-po drugie - potwierdza to, że kluczem do wyjaśnienia tych okoliczności są wyniki badań prof. Chrisa Cieszewskiego– a konkretnie udowodnienie przez niego, że w okolicach lotniska Siewiernyj w Smoleńsku nie było żadnej katastrofy – a tylko jej inscenizacja.

 

Jak wspomniałem w kilku poprzednich tekstach odkrycie prof. Cieszewskiego na nowo ustawia ogląd dotychczas znanych faktów. Każe na nowo odczytywać ich znaczenie.

I tak jest również ze sprawą opóźniania przyjazdu Jarosława Kaczyńskiego do Smoleńska. Dotychczas wiązano to z równoczesnym przemieszczaniem się Tuska po tej samej trasie. By mógł przybyć wcześniej. Pytanie – ale po co właściwie tak miało  być?  Czemu to miało służyć? Wyłącznie względy ambicjonalne Tuska za tym stały? I zależało na tym Rosjanom?

To kolejny fałszywy trop.  Ostatnia wymiana poglądów pod jedną z notek ponownie zwróciła moją uwagę na „piętę achillesową” inscenizacji dla Rosjan. Brak zwłok na miejscu katastrofy.

Temat szerzej omawiałem w innych notkach. Tutaj wspomnę jedynie, że >>>> nie ma żadnego materialnego potwierdzenia obecności zwłok na wrakowisku bezpośrednio po katastrofie. Nie zarejestrowała ich kamera Wiśniewskiego ani operatora filmu 1:24. Bo niby skąd.

Dziś wiemy, za sprawą badań prof. Cieszewskiego,  że tam była tylko inscenizacja katastrofy. Dlatego oczywistym powodem, dla mnie teraz przynajmniej, opóźniania przyjazdu Jarosława Kaczyńskiego do Smoleńska – mógł być brak zwłok Jego Brata na miejscu katastrofy. Tusk mógł przyjechać pierwszy. Zapewne można go było łatwiej czymś zaabsorbować na jakiś czas. Ale przepuszczając Tuska spreparowano także rzekomy  powód  opóźniania przyjazdu Jaroslawa Kaczyńskiego. I skierowano uwagę na ten fakt.

A przyczyna najprawdopodobniej była inna. Po przybyciu na miejsce Jarosław od razu chciałby zapewne zobaczyć zwłoki brata. A co - jeżeli tych zwłok jeszcze tam nie było?  Opóźnianie dotarcia Jarosława do Smoleńska mogło być właśnie tym spowodowane. Konkretnie tym, by zdążono dostarczyć ciało Jego Brata z jakiegoś innego miejsca. Miejsca prawdziwej katastrofy.   A oto co pamięta Paweł Kowal z pobytu tam wówczas (fragment wywiadu udzielonego Teresie Torańskiej -  w książce Smoleńsk"):

Podeszliśmy do wraku samolotu. Rozglądam się po ziemi i szukam. Gdzie ten prezydent? A jego nie ma. I myślę: czy tylko ja go nie widzę? Nie było ciał. Szukałem. Nie widziałem.

Ponadto bloger Matterhorn wskazał na rzecz jeszcze jedną:

J.Kaczyński stwierdził, że ciało jego brata było NIENATURALNIE ZIMNE. Czyli można z tego wywnioskować że albo było dowiezione z chłodni albo było transportowane samochodem chłodnią. Gdyby ciało leżało cały czas na miejscu zdarzenia miało by temperaturę otoczenia.

To uprawdopodabnia tą hipotezę. 

Bardzo interesujący punkt widzenia zaprezentował z kolei bloger BIALKOWSKI. Oto on:

"gdyby cala ta szopka ze składaniem kwiatów na śmieciach odbyła sie za dnia, szczegóły mistyfikacji bylyby widoczne jak na dłoni i trudno by było zatrzymać ten przekaz, który na żywo poszedł by w świat. A tak, kilka reflektorów oswietliło tylko wycinek, drogę dojścia do miejsca złożenia kwiatów wytyczoną przez szpaler funcjonariuszy i dziennikarze mogli sobie filmować tylko wypunktowanie przez reflektory fragmenty śmieci i ciemność."

Gdyby Rosjanie nie spowalniali tempa jazdy komuny samochodów z Jarosławem Kaczyńskim - miałby szanse dotrzeć jeszcze przed nastaniem całkowitych ciemności. To druga ewentualność przyczyn całej sprawy. Także bardzo prawdopodobna. Nie można wykluczyć, że w jakimś sensie obie te możliwości równocześnie są prawdziwe. I obie wskazują na to samo - Rosjanie chcieli ukryć prawdziwy charakter zdarzeń na miejscu rzekomej "katastrofy". W tym drugim przypadku jednak jest jeszcze dodatkowy element - być może Rosjanie przypuszczali, iż Jarosław Kaczyński będzie chciał obejrzeć miejsce "katastrofy" - jeżeli przybędzie za dnia. I nie widzieli sposobu jak mu tego zabronić. Jarosław Kaczyński mógł przecież zorientować się w fikcyjności, inscenizacji wrakowiska, tego się mogli obawiać. Ponadto towarzyszyła by  mu  jakaś ekipa filmowa i nie wiadomo co by się nagrało. Nie mogli do tego dopuścić.   Dlatego - woleli zaczekać do zmroku.

Cała ta sprawa uzmysławia rzecz jedną. Jak perfekcyjnie ukryto prawdziwe powody spowolnienia prędkości poruszania się kolumny samochodów z Jarosławem Kaczyńskim. Uzmysławia, z jakim ogromem manipulacji, z jak szczelną ochroną tajemnicy smoleńskiej mamy do czynienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Rozmaitości