Prywatne życie wielu znanych artystów, naukowców czy ludzi ze świata polityki miało ciemne strony. Ów bił żonę, ten był pijakiem, inny rozpustnikiem albo złodziejem. Ale to w niczym nie umniejszało rangi ich dzieł, ich znaczenia dla świata.
Ostatnio brutalnie zaatakowano w mediach prof. Chrisa Cieszewskiego. Zadajmy sobie podstawowe pytanie – czemu to ma miejsce? Kogo obchodził by anonimowy człowiek żyjący gdzieś na Antypodach? Widać gołym okiem - profesora Cieszewskiego zaatakowano – bo jego prace, powszechnie znane i niemożliwe do obalenia drogą merytorycznej krytyki - są niebezpieczne dla atakujących.
Napisałem powyżej – nie potrafiono obalić twierdzeń wysuniętych przez Cieszewskiego. To jest podstawowa kwestia w tym całym zamieszaniu. Rzeczywisty powód ataku. Wykażę teraz, że rzeczywiście tak jest. Że dotychczasowe próby podważenia jegowniosków zakończyły się fiaskiem.
Do najbardziej znanych „krytykantów” należeli blogerzy –Ford Perfect i YouKnowWho (prof. Paweł Artymowicz). Sugerowali oni, że prof. Cieszewski pomylił na zdjęciach satelitarnych „brzozę” z jakimiś śmieciami. Polemizowałem z ich stanowiskiem. Wskazywałem na jego oczywistą wątłość - z następujących powodów:
Po pierwsze – blogerzy ci nie mają żadnych merytorycznych kwalifikacji by wypowiadać się w tej kwestii
Po drugie – nie można usiłować obalać dowodu Cieszewskiego – samemu nie przedstawiając własnego. Inaczej jest to zaledwie „krytykanctwo”, krytyka dla krytyki – bez żadnego merytorycznego znaczenia. Należy wskazać jakąś inną brzozę, drzewo na zdjęciach satelitarnych – które w styczniu rośnie – a także w szczególności w dniu 5 kwietnia – również rośnie – a dopiero na zdjęciach satelitarnych zrobionych po katastrofie jest złamane.
Tego nigdy nie zrobiono. Gdyby to było możliwe – zrobiono by to dawno. Poprzez tych albo innych, którzy gdzieś tam na zapleczu całej sprawy szukali „haka” na prof. Cieszewskiego.
I tutaj widzimy clou całej sprawy. Nic nie potrafiono zrobić z rezultatami jego pracy – postanowiono go zniszczyć jako człowieka. To ewidentna sprawa. Obnaża sprzedajność mediów zaledwie. Ich dyspozycyjność. I desprerację przeciwników, tracących grunt pod nogami, także ich bezradność gdy idzie o merytoryczny wymiar dowodu prof. Cieszewskiego. Ponadto - czy ujawniane przez Sekielskiego okoliczności mogą podważać wyniki ustaleń profesora? W najmnieszym stopniu - nie. Nie da się lustrować spektrometrii, telemetrii.
Prof. Chris Cieszewski przedstawił swoją wersję zdarzeń w tej sprawie. Wielu z niedowierzaniem ją przyjmuje. W tej kwestii powiem jedynie to – dla SB każdy, kto był postacią znaczącą, mógł potencjalnie zostać przeciwnikiem reżimu albo mógł zostać dla jego dobra wykorzystany – stanowił wówczas obiekt zainteresowań. Żadna taka osoba nie miała najmniejszego wpływu na to, że takim obiektem zainteresowań się stała. Wersja prof. Cieszewskiego, szczególnie opis jego ucieczki z Polski - wydaje się dla niektórych nieprawdopodobna. Powiem tak – życie wielokrotnie napisało scenariusze bardziej nieprawdopodobne – niż zrobili to kiedykolwiek scenarzyści Hollywood. Ponadto obowiązuje domniemanie niewinności – dopóty, dopóki nie jesteście w stanie udowodnić mu kłamstwa. Ostatecznie - sprawa jego przeszłości, niejasnych jej wątków - nie ma żadnego znaczenia dla oceny wartości jego pracy. Wielu ludzi potrafiło się wyzwolić z błędów młodości, zmazać je późniejszym życiem, dokonaniami. Za swoje zaangażowanie - bo to jest prawdziwa przyczyna ataku na niego - prof. Cieszewski płaci dziś wysoką cenę. Chciałbym teraz tą drogą podziękować mu. I przeprosić za haniebne zachowanie moich niektórych rodaków.
Jeszcze raz – serdecznie dziękuję Panie Profesorze Chrisie Cieszewski.
Inne tematy w dziale Rozmaitości