Jerzy Korytko Jerzy Korytko
527
BLOG

Fakty i mity o stanie wojennym.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Kolejna rocznica wprowadzenia stanu wyjątkowego. I kolejna okazja do tego, by ludzie nie mający pojęcia o tych sprawach zakłamywali rzeczywistość. Osobiście znam te sprawy przede wszystkim z autopsji. Byłem wówczas działaczem „Solidarności”, brałem udział w tamtych wydarzeniach. Przeprowadziłem również, gdy stało się to możliwe – solidną kwerendę akt IPN na ten temat.

Dziś przedstawia się te sprawy z zakłamanego punktu widzenia. Kierując uwagę odbiorcy na fałszywy dylemat, okoliczność  - czy ZSRR miał plany inwazji na Polskę.  W zasadzie z tego czyni się podstawowe rozróżnienie postaw oceniających. I to jest właśnie fałszerstwo.

Ponieważ inne okoliczności wyjaśniają właściwą istotę sprawy. Stan wojenny w Polsce był przygotowywany od miesięcy. Praktycznie od listopada 1980 roku. Już w dwa tygodnie po formalnej rejestracji związku zawodowego – wszczęto wobec niego sprawę operacyjnego rozpoznania (SOR) – „Związkowiec”. Nakierowana była na związek jako całość – nie na poszczególnych „antykomunistów”. Jej celem była dezintegracja związku przy wykorzystaniu wszystkich dostępnych metod. Przede wszystkim – poprzez pozyskanie agentury. I przy jej pomocy sterowanie w miarę możliwości działalnością związku, wpychanie go w niepotrzebne konflikty. Praktycznie w tym samym czasie opracowano plany operacji „Wiosna”. Były to właśnie plany wprowadzenia stanu wojennego. Później, pod presją czasu, zmieniano nazwę tej operacji m. innymi na „Wrzos” by wreszcie nadać mu nazwę „Jodła”. Operację przygotowywano długo, ponieważ wymagało to szczegółowej koordynacji działań wielu formacji: wojska, milicji, służby bezpieczeństwa i innych. Wydolność państwa była jaka była  - musiało to trwać. Ale oznacza to przede wszystkim jedno – decyzja o wprowadzeniu w naszym kraju stanu wojennego zapadła znacznie wcześniej i nie miała żadnego związku z konkretnym zagrożeniem interwencją ZSRR czy w ogóle państw - członków Układu Warszawskiego. Podjęto bowiem przygotowania do tego wówczas, gdy taka groźba w ogóle nie była dostrzegana. 

Mitem jest także jakieś zagrożenie ze strony „Solidarności” dla porządku prawnego w naszym kraju. Związek w miarę upływu czasu słabł. Ludzie byli zmęczeni konfliktem, ponadto walką o codzienne przetrwanie, zbliżały się święta. A w sklepach pustki. To absorbowało w znacznym stopniu miliony z nas.  Demonstracje były wówczas częste. Nigdy wcześniej nie przekształciły się w jakieś niekontrolowane zamieszki. Właśnie wybór momentu wprowadzenia stanu wojennego negliżuje prawdziwe intencje władz. Czekano aż związek osłabnie - by tym łatwiej go pokonać. Ponadto wybrano okres przedświąteczny, gdy ludzie nie mieli ani czasu ani ochoty by zajmowac się "polityką". Już po 13 grudnia usiłowano pokazać jakieś przygotowania po związkowej stronie do siłowego konfliktu. Ale nikt w to nie uwierzył. Związek był wielomilionowy i nie dało by się tego ukryć. Tym bardziej że agentura wśród nas była jednak liczna.  Nie było niczego takiego po naszej stronie. To absolutnie pewne. Motyw był jeden. Tamta władza nie potrafiła zaakceptować nawet takiego elementu demokracji jaki stanowił niezależny związek zawodowy. W totalitarnym systemie władzy, sprawowanej na sposób sowiecki, było to niemożliwe. Wielu z nas zdawało sobie sprawę z tego od początku – byłem na I Zjeździe „S” – w hali „Oliwii”. Pamiętam nasze tam rozmowy, rozterki. Już wówczas czuć było atmosferę zagrożenia. I przyszedł 13 grudnia.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości