Praktycznie bez echa tutaj przeszedł komunikat Prokuratury Wojskowej o kolejnym wystąpieniu o pomoc prawną w związku z prowadzeniem śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. A przecież o sprawie pisał Nasz Dziennik – oto co się dowiadujemy:
Śledczy chcą wykonać nową kopię zapisu czarnej skrzynki Tu-154M, który uległ katastrofie w Smoleńsku. Wniosek w tej sprawie trafił do Rosji w grudniu.
– Wniosek o udzielenie międzynarodowej pomocy prawnej obejmuje postulat uzupełniających oględzin nośnika magnetycznego oraz ponownego skopiowania jego zapisu, przy użyciu zaproponowanej nowej metodologii oraz sprzętu, przy udziale polskiego prokuratora oraz grupy biegłych – członków zespołu powołanego postanowieniem z dnia 3 sierpnia 2011 r. – tłumaczy prok. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Cóż to dla smoleńskiego śledztwa oznacza? Po pierwsze – oznacza to, że z jakiegoś powodu dotychczasowe kopie uznano za nieodpowiednie, niewiarygodne. Inaczej nie występowano by, po prawie czterech latach od katastrofy – o wykonanie ponownego ich sporządzenia. Czyli co – dotychczasowe kopie są niewiarygodne. A skoro tak – to czy z niewiarygodnego dowodu można wyciągnąć prawdziwe wnioski? Oczywiście, że nie. Wobec tego nasza Prokuratura Wojskowa przesądziła o niewiarygodności raportu Millera. Ponieważ jedynym dowodem, będącym podstawą wyciąganych w tym raporcie wniosków - były zapisy „czarnej skrzynki”. Innych dowodów komisja Millera nie miała i nie badała. Zakres obecnego wniosku prokuratury jest taki, że jednoznacznie wskazuje na wątpliwości co do wiarygodności dotychczasowych kopii. Prokuratura domaga się bowiem prawa do ponownych oględzin nośnika magnetycznego oraz wykonania kopii, w obecności naszych prokuratorów - przy użyciu naszego sprzętu i oprogramowania. Na marginesie - o tym, że jest to podstawowy warunek sporządzania wiarygodnych kopii zapisów CVR - niezależny ekspert - inż. Rachowski mówił od zawsze. I nikt tego nie chciał słuchać. Teraz nie wiadomo co odpowiedzą Rosjanie. Gdyby jednak odpowiedź była pozytywna - pojawią się dwie możliwości – albo otrzymana nowa kopia będzie różniła się od poprzedniej, i zadowoli oczekiwania prokuratury – albo też ta nowa kopia pozostanie niezmieniona albo zmieniona tak, że również nie usunie wątpliwości prokuratorów. Tak czy siak – nie zmienia to oceny raportu komisji Millera. Ten stał się nieaktualny w momencie uznania przez prokuraturę wadliwości dotychczasowych kopii zapisów „czarnej skrzynki” i wystąpienia o ponowne jej skopiowanie.
Dla tych z nas, którzy konfrontowali wcześniej stenogramy „czarnej skrzynki” z innymi dowodami – zdjęciami satelitarnymi czy analizami niezależnych ekspertów – to żadna nowość. Fałszywość, nierealność trajektorii lotu Tupolewa, szczególnie ostatniej jego fazy, była dla nas oczywista. Ale dla obrońców rządowej narracji to przysłowiowy cios „obuchem w łeb”. I co teraz macie do powiedzenia?
Inne tematy w dziale Rozmaitości