Właśnie przed chwilą wróciłem ze szczepienia, na które zapisałem się wraz z małżonką trzy dni temu. Szczepionka Pfizera. Wszystko przebiegało bardzo sprawnie, przepustowość duża, bo szczepiono w trzech gabinetach, w moim dwaj bardzo młodzi medycy. Mimo ciągłego napływu nowych pacjentów praktycznie szło na bieżąco, bo wcześniej należy wypełnić kwestionariusz zdrowotny i poza wpisaniem danych (warto mieć długopis) zaznaczyć kilkanaście odpowiedzi na tak/nie. Samo szczepienie prawie niewyczuwalne (bardzo cienka igła) trwa dosłownie moment.
Ważna informacja, kilka dni temu jakiś zagorzały "antypisista" złorzeczył tu na forum na "pisoski balagan" pisząc, że dostał termin szczepienia na 5 kwietnia, twierdząc, że to tylko pod rządami Kaczystów mogą zdarzyć się takie pomyłki. Chciałem zaapelować do niego, aby odszczekał i ugryzł się w język. Przy mnie też przyszedł pacjent przekonany o pomyłce wynikłej z bałaganu, bo dostał termin na jutro, czyli Wielkanocną Niedzielę. W gabinecie dowiedział się, że szczepienie trwa i w niedzielę i w poniedziałek. Zapewne wielu znajdzie się takich, którym ten świąteczny termin nieszczególnie się podoba, jeśli nie chcą skorzystać warto, aby wcześniej powiadomili punkt szczepień, a chętni na to miejsce na pewno się znajdą, nawet z dnia na dzień. Pomagajmy jedni drugim, nie pozwalajmy, aby szczepionki się marnowały. To za nasze wspólne pieniądze i naszym wspólnym interesie.
