To tylko drobne przykłady, Ale ilustrują one dobrze pewien proces. Sporo księży i większość biskupów stała się po prostu częścią establishmentu, a widoczny flirt z polityką spowodował, że bunt przeciwko PiSowi - i wszystkie jego błędy - stają się jednocześnie błędami Kościoła (o relacji PiS – Radio Maryja nie warto już nawet wspominać).
I tak oto - przez lata - tkwiła sobie większość biskupów w tym błogostanie. Otoczona gronem klakierów, straciła kontakt nie tylko z rzeczywistością, ale i z większością swoich własnych księży. Trudno ten kontakt mieć, jeśli latami, jedynym problemem było czy siostra Eugenia poda w czwartek na śniadanie jajecznicęczkę, skoro w środę były paróweczki. No może jeszcze czasem był problem z jakimś księdzem, który z osobą dorosła bądź nieletnią dopuścił się wykroczenia przeciw szóstemu przykazaniu. No, ale to się przecież starą metodą po prostu wsunęło pod dywan.
Czym się to kończy? Ano tym, że większość protestujących miała zapewne za sobą - dłuższe lub krótsze - lata katechezy. Niczego z tego nie zapamiętała. Ale dlaczego bym miała, skoro i tak biskupi patrzyli na religię w szkołach jak ona źródło dochodu a nie źródło dotarcia do młodych z ewangelicznym przesłaniem.
To odcięcie od rzeczywistości jest tak dalekie, że patologicznie szwankują relacje między biskupem, a jego własnymi księżmi. Nic nie można załatwić, doprosić się decyzji, zostać wysłuchanym, bo może właśnie między paróweczkami, a jajecznicą można tylko jeszcze wydać podległemu sobie księdzu polecenie. Polecenie bez wysłuchania go. Bez wzięcia pod uwagę jego argumentów w podejmowaniu decyzji. Nie mówię że przy wspólnym podejmowaniu decyzji, ale przy wzięciu uwagę jego argumentacji. Dowodem na to niech będzie fakt, że już dziś niektórzy biskupi oskarżają swoich księży, że obecne marsze są rezultatem ich złej katechizacji. Ot, taka sobie refleksja, zrodzona między paróweczkami, a jajecznicą…
A teraz, kiedy przyszedł czas odważnego stanięcia po stronie swoich racji, to większość biskupów i wielu księży okazało się tłustymi kotami. Elementami politycznego establishmentu. Dobrze o tym powiedział we wczorajszym wywiadzie prof. Rzepliński. Cytuję:” Biskup, który szanuje siebie i szanuje swój Kościół, powinien wyjść do tych ludzi. Zabić, to by go nie zabili, choć pewnie by go opluli, no trudno”
Otóż drodzy Księża Biskupi! Czas parówek i jajeczniczki właśnie się się skończył. Raz na zawsze. Pora stanąć do odważnej obrony swoich racji. Ale tego niestety nie da się zrobić bez zmiany stylu życia…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
Co o tym sądzisz?