Jacek K. Sokołowski Jacek K. Sokołowski
3135
BLOG

Jeszcze o Trybunale

Jacek K. Sokołowski Jacek K. Sokołowski Polityka Obserwuj notkę 200

Nie jest prawdą, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego są "niezawiśli" w znaczeniu "kompletnie oderwani od poglądów i sympatii politycznych". Nie jest również prawdą, że są oni tylko przedłużeniem partii politycznej, która ich na to stanowisko zaproponowała i wybrała. Z tych dwóch twierdzeń wynika prosty wniosek: ani obecny, ani przyszły skład Trybunału (jaki by nie był) nie przesądza jednoznacznie o tym, jakie orzeczenia w nim zapadną. To zawsze jest trochę niewiadomą i to sprawia, że Trybunał pełni w polskim systemie władzy rolę szczególną - nie jest ani całkiem apolityczny, ani całkiem upolityczniony. Jest "trochę polityczny", a właściwie "meta-polityczny": sędziowie mają swoje poglądy i swoje sympatie, które moga dojść do głosu, ale nie muszą. Nie muszą, bo nakłada się na nie specyficzna cecha tego środowiska: przywiązanie do niezależności i zamiłowanie do jej demonstrowania - a na demonstrowanie niezależności od polityków, którzy ich wybrali, sędziowie TK mogą sobie pozwolić dzięki ogromnym gwarancjom instytucjonalnym. 9-letnia kadencja, zakaz ponownego wyboru (i związany z nim obyczaj, że po stanowisku sędziego TK w zasadzie nie ma już żadnej funkcji, którą wypadałoby objąć), last but not least wysokie (i dożywotnie!) uposażenie materialne, to wszystko sprawia, że sędziów TK rzeczywiście stać na niezależność od polityki. Demonstrowali to zresztą wielokrotnie.

Moim zdaniem, w światopoglądowo-politycznej orientacji sędziego TK zasadniczą rolę odgrywa nie jego polityczne "pochodzenie", lecz środowiskowa hierarchia. Punktem odniesienia dla sędziego TK nie jest to, co powiedzą o nim politycy, ale może być to, co napisze w glosie do wyroku korporacyjny kolega. I dlatego szczególną rolę w polskim systemie politycznym odgrywa nie tyle formalna niezależność TK od innych organów władzy, co będący pochodną tej niezależności pluralizm tego ciała. W toku historii Trybunału, na skutek kolejnych zmian (m. in. długości kadencji i liczby sędziów go tworzących), doszło do sytuacji, w której skład Trybunału odnawiany jest "cyklicznie, ale nieregularnie": kadencje poszczególnych sędziów kończą się pojedynczo, po dwóch albo po trzech - w różnych odstępach czasu. Skutkiem tego fenomenu (w połączeniu z długością kadencji) stała się niemożność zdominowania TK przez jedną opcję polityczną - jego skład pozostawał pluralistyczny niezależnie od tego kto rządził. Pluralizm ten utrzymywał się jednak tylko tak długo, jak długo większość parlamentarna zmieniała się co jedną kadencję (każda nowa większość wybierała 6-7 sędziów w toku swojej kadencji, potem traciła władzę, kolejna większośc wybierała 6-7 i tak dalej). Kiedy jednak Platforma Obywatelska wygrała wybory po raz drugi z rzędu, równowaga została zaburzona: koalicji PO-PSl w ciągu łącznie 8 lat swoich rządów udało się do lipca 2012 wybrać 9 sędziów TK (z czego prof. Zubik z rekomendacji PSL, a prof. Wróbel z rekomendacji SLD). Z tych dziewięciu sędziów, siedmiu pełnić będzie swój urząd do końca obecnej kadencji Sejmu*. W toku kadencji obecnego Sejmu skończą się kadencje 5 sędziów: dwóm w grudniu br (prof. Liszcz i prof. Cieślak), dwóm do końca 2016 (prof. Granat i prof. Rzepliński) i jednemu w czerwcu 2017 (prof. Biernat). Oznacza to, że dopiero w połowie obecnej kadencji Sejmu liczba sędziów wybranych przez PiS osiągnie 5.

To są oczywiście wyliczenia nie uwzględniające 3 sędziów wybranych przez PO "rzutem na taśmę" 8 października br. Tak, pamiętam, wybrano ich łącznie pięciu, ale co do dwóch niekonstytucyjnośc wyboru w zasadzie nie budzi wątpliwości i ich los jest przesądzony (gdyż kadencje ich poprzedników kończą się dopiero w grudniu); zasadnicza kontrowersja dotyczy trzech sędziów, wybranych na miejsce kończących kadencję 6 listopada br, a więc 12 dni po wyborach, ale przed pierwszym posiedzeniem nowego Sejmu. Kwestia konstytucyjności nowelizacji dokonanej przez PO i "nowelizacji nowelizacji" dokonanej przez PiS 19 listopada ma bowiem gigantyczne konsekwencje dla opisanego powyżej pluralizmu Trybunału jako ciała orzekającego:

Otóż, jeżeli sędziami TK pozostałoby tych trzech sędziów wybranych przez Platformę 8 października, oznaczałoby to rzecz bez precedensu: przez całą obecną kadencję Sejmu, 10 sędziów TK pochodziłoby z wyboru jednego obozu politycznego. Jest to większość bezwzględna (niezbędna do wyboru Prezesa TK) i o 1 sędziego więcej niż wynosi pełny skład orzekający w sprawie zgodności ustaw z Konstytucją.

Jeżeli natomiast trzech "spornych" sędziów wybierze PiS, wówczas w połowie kadencji (czerwiec 2017) liczba nominatów tej partii w TK wyniesie 8 i już się nie zmieni. Oznacza to przewagę liczbową (8 sędziów wybranych przez PiS wobec 7 sędziów wybranych przez PO), ale brak większości bezwzględnej. Co za tym idzie - TK pozostanie ciałem pluralistycznym i zmuszonym do wypracowywania w swoich decyzjach kompromisu, kierując się środowiskową hierarchią i upodobaniem do demonstrowania niezależności.

Wnioski, jak dla mnie, są dość oczywiste. W sensie politologicznej  oceny mechanizmów władzy "skok" na Trybunał zrobiła Platforma 8 października, bowiem swoim działaniem zmieniła zasadniczo charakter Trybunału Konstytucyjnego - z ciała pluralistycznego, w zdominowane przez jedną partię. PiS, niezależnie od tego czy nowelizacja z 19 listopada jest zgodna z Konstytucją czy nie, działa w zasadzie na rzecz zachowania pluralizmu, który stanowił podstawę funkcjonowania TK przez ostatnie dwie dekady.

Postscriptum: muszę zastrzec, że powyższe przemyślenia nie są do końca moje, gdyż zawdzięczam je niezwykle inspirującej rozmowie, odbytej w ubiegłym tygodniu z dr Tomaszem Zukowskim, który - mam nadzieję - opublikuje niebawem większy tekst na ten temat.

______________________________________________________________________

* ściśle rzecz biorąc, kadencja prof. Wronkowskiej-Jaśkiewicz upłynie w maju 2019, czyli do maja 2019 siedmiu sędziów TK będzie obsadzonych przez PO, a do samego końca obecnej kadencji Sejmu, czyli do października 2019 dotrwa ich sześciu.

Lubię prawo ale - wbrew znanemu zaleceniu Bismarcka - zawsze pragnąłem wiedzieć jak ono powstaje. Dość szybko (czyli mniej więcej w okresie doktoratu) przesunęło to punkt ciężkości moich zainteresowań z rozumianej dogmatycznie nauki prawa na studia nad polityką - bo to ona przede wszystkim wpływa na kształt norm prawnych. W ten sposób zacząłem "podwójne życie" - jako radca prawny zmagam się z praktycznym stosowaniem przepisów, a jako akademik staram się ustalić co wpływa na decyzje polityczne, których efektem te przepisy są. Od 2012 roku kieruję interdyscyplinarną jednostką badawczą - Centrum Badań Ilościowych nad Polityką Uniwersytetu Jagiellońskiego (http://www.cbip.uj.edu.pl/)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka