Co jakiś czas powraca w Polsce debata na temat kłopotów szkoły ze spełnianiem zadań wychowawczych, najczęściej dzieje się to przy okazji rozmaitych spektakularnych i dramatycznych wydarzeń do jakich dochodzi w jej murach. Przy czym owe debaty w znikomym stopniu wpływają na działania ludzi odpowiedzialnych za polską oświatę. Praktycznie wszystkie ujawniane w szkolnych murach patologie są następstwem zauroczenia wielu nauczycieli, dyrektorów, ale nade wszystko znacznej części oświatowych urzędników /od ministerialnych do kuratoryjnych/ wizją kreowania szkół bezstresowych i stawiających swoim uczniom minimalne wymagania. Równocześnie w medialnej przestrzeni publicznej istnieje przyzwolenie na taki właśnie model oświaty. W przypadku pojawienia się w ministerstwie edukacji osób nie zgadzających się nań, nakręcana jest spirala działań mających ukazać ich jako ludzi nie rozumiejących wyzwań współczesności, które dla wielu wyznacza mityczne słowo „postęp”. Ów postęp charakteryzować ma podważanie uniwersalnych wartości, kreowanie kontekstowej etyki. Szkoła zamiast kształtować charaktery, kreować wzorce zachowań i postaw opartych o fundamentalne wartości, wymagać od uczniów ciągłego doskonalenia się, ma im pokazywać jak zaspokajać swoje potrzeby bez zbytniego wysiłku. Zamiast arystokratów umysłu i ducha poważnie traktujących swoje życiowe powołania ma kształtować osoby dostosowujące się do otoczenia zgodnie z panującą modą, nie podejmujące trudnego namysłu nad otaczającą rzeczywistością. Stąd też w Polsce popularności nie zdobywają wyraziści, kierujący się wartościami politycy, ale np. osoby prawdomówne inaczej.
Warto w tym miejscu przywołać histerię, jaką wywołało powołanie w 2006 r. na stanowisko ministra edukacji Romana Giertycha, bez wątpienia polityka wielce kontrowersyjnego. Oto niektórzy „nauczyciele” organizowali pikiety pod ministerstwem edukacji, a uczestniczący w nich uczniowie dzierżyli transparenty z napisem „Giertych do wora, wór do jeziora”. Mam nadzieję, że chociaż niektórzy uczniowie dorastając i obserwując beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszko zrozumieli haniebną treść z jaką demonstrowali. Ów napis będący ilustracją moralnego upadku dorosłych inspiratorów owych protestów nie spotkał się praktycznie z żadną reakcją w mediach głównego nurtu. Pisano natomiast o niezwykłej aktywności obywatelskiej młodzieży nie zgadzającej się na kierowanie polską oświatą przez polityka wyrastającego z tradycji narodowej demokracji /dla „postępowców” nie ma gorszej rzeczy niż jakiekolwiek narodowe konotacje/. Dość charakterystyczne było, iż organizatorzy owych protestów wcale nie kontestowali, gdy na czele ministerstwa edukacji pojawiali się politycy wyrastający z pezetpeerowskich tradycji. Trzeba zauważyć, iż to te właśnie środowiska nieustannie głoszą hasła tolerancji. Jednak mają one fundamentalne problemy ze zrozumieniem znaczenia tego słowa.
Można zadać pytanie organizatorom tamtych protestów, jak wychowywali swoich uczniów głosząc tak pełne nienawiści hasła. Jestem zresztą przekonany, iż dzisiaj z kolei są oni w szeregach tych, którzy zechcieli ogłosić wojnę domową swoim politycznym rywalom. Fundamentalne zadanie każdego nauczyciela to wspieranie młodego człowieka w jego wszechstronnym rozwoju oraz kształtowanie szacunku dla innych /a nie tylko dla swoich/. Przywołuję tamte wydarzenia, gdyż ukazują one wyraziście swoistą patologię wychowawczą, ciągle niestety obecną w naszej przestrzeni szkolnej i publicznej. W trakcie narodowej żałoby po smoleńskiej tragedii mogliśmy znowu obserwować działania owych tolerancyjnych inaczej wychowawców, inspirujących i nagłaśniających protesty przeciwko pochowaniu pary prezydenckiej na Wawelu.
Dla piewców wychowawczego postępu drogowskazem jest kształtowanie postaw osób odrzucających wszelkie zobowiązania, wolnych od szanowania jakichkolwiek uniwersalnych wartości. Stąd taką niechęć wywołują u nich wszelkie wartości republikańskie oraz głoszący je ludzie. Ich wysiłek skierowany jest na podważanie roli tradycyjnej rodziny czy też patriotyzmu. W efekcie zamiast rozmowy o rzeczywistych problemach wychowawczych polskiej szkoły otrzymujemy festiwal dyskusji o edukacji seksualnej, czy też o przezwyciężaniu schematu tradycyjnej rodziny. Dodatkowo zagrożeniem ma być nie owa wszechwładna dyktatura relatywizmu, ale obecność religii w polskich szkołach.
Zwolennicy takiego wychowania kształtują wśród wychowanków specyficznie rozumiane poczucie należnych im praw, natomiast zupełnie zapominają o ciążących na nich obowiązkach. W efekcie ich wychowankowie widzą otaczający świat tylko w perspektywie osiągania maksymalnych korzyści dla siebie, bez liczenia się z jakimikolwiek kosztami; wszystko ma dla nich wartość tylko, gdy jest dla nich przydatne. Trzeba także pamiętać, że miłośnicy świata pozbawionego trwałych i uniwersalnych wartości w sposób bardzo zdecydowany lansują swój obraz rzeczywistości. Tymczasem mądre wychowanie wymaga autentycznego spotkania wychowawcy z wychowankiem w trakcie, którego wychowawca jest w stanie przekonać młodego człowieka do dobrego i prawego postępowania. Musi on naprawdę rozumieć wychowanka i być dla niego sprawiedliwym i wymagającym przewodnikiem po skomplikowanych problemach współczesnego świata, który wcale nie ułatwia mu pracy, bardzo często promując ludzi niezwykle odległych od wszelkich norm i wartości. Równocześnie w codziennej pracy wychowawczej niezwykłe znaczenie ma konsekwencja wychowawcy i jego pełne zaangażowanie. Trzeba także pamiętać, iż w wychowaniu konieczna jest ścisła współpraca nauczycieli i rodziców, ponieważ to rodzice są pierwszymi wychowawcami dziecka i nie wolno im tego prawa odbierać, co niestety coraz częściej nie jest przestrzegane również w Polsce.
Myśląc o skutecznym zmierzeniu się z problemami wychowawczymi współczesności trzeba podjąć działania wspierające rozważnych nauczycieli w ich codziennym trudzie, a równocześnie pamiętać, iż szkoła nie jest własnością polityków i biurokratów z żadnej partii, ale powinna stać się autentyczną własnością obywateli, uniemożliwiających politykom realizację szkodliwych dla przyszłości dzieci koncepcji wychowawczych. Winna ona natomiast kształtować postawy prawych obywateli wolnej Rzeczypospolitej. Stąd też kluczowe znaczenie ma wychowywanie ku odpowiedzialnej wolności oparte o uniwersalne wartości, a nie wychowywanie ku pseudowolności oparte o kontekstowe „wartości”.
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości