Po moim /zamieszczonym w ubiegłym tygodniu/ tekście na temat Karty nauczyciela pojawiło się kilka przesyconych emocjami komentarzy /napisanych, jak sądzę przez nauczycieli/, w których pojawia się wyraźna teza, iż każda krytyka tej ustawy wymierzona jest bezpośrednio w nauczycieli. Takie stawianie sprawy jest niczym nieuprawnionym nadużyciem. Szacunek dla dobrze wykonywanej nauczycielskiej pracy nie jest bowiem tożsamy z akceptowaniem zasad zatrudniania i wynagradzania nauczycieli, jakie wynikają z Karty nauczyciela. Sytuacja, w której każda próba debaty o tym dokumencie traktowana jest jak zamach na nauczycieli świadczy o braku zrozumienia istoty problemu. Otóż fundamentalny problem to wybór pomiędzy absolutnie stabilnym, ale nisko opłacanym zatrudnieniem z wysokością wynagrodzenia praktycznie niezależną od efektów pracy, a zatrudnieniem o mniej stabilnym charakterze z wysokością wynagrodzenia uzależnioną od jakości nauczycielskiej pracy, co da szansę osobom dobrze pracującym na wyższe wynagrodzenia. Innymi słowy wybór pomiędzy kreowaniem swoich zawodowych losów poprzez jakość i skuteczność swojej pracy, a sytuacją w której owe losy od tych czynników nie zależą. Karta nauczyciela generuje stan w którym nauczycielskie losy w absolutnie minimalnym stopniu zależą od rzeczywistej jakości pracy. W efekcie tracą dobrzy nauczyciele, a zyskują osoby, które tej pracy często nie powinny wykonywać. I właśnie to jest kluczowa kwestia. Batalia o zmianę nauczycielskiego prawa pracy z etatystycznego na elastyczny to walka o właściwe, rzeczywiste docenienie dobrze wykonywanej nauczycielskiej pracy. Wprowadzenie systemu wynagradzania, w którym jego wysokość zależałaby od jakości i efektywności nauczycielskiej pracy przyniosłoby rzeczywistą poprawę sytuacji finansowej dobrze pracujących nauczycieli. Oczywiście dla wprowadzenia takiego systemu konieczne jest stworzenie zobiektywizowanego systemu oceny nauczycielskiej pracy. Jest to trudne, ale możliwe /dysponuję takim narzędziem/.
Pragnę podkreślić, iż Karta nauczyciela tworzy szkolny świat, w którym dochodzi do szeregu paradoksów m.in. pomiędzy średnim uczniowskim jednostkowym kosztem kształcenia, a efektami kształcenia istnieje ujemna korelacja, czyli najlepsze wyniki uzyskują uczniowie kształceni w najtańszych szkołach. W naszym systemie nauczyciele pracujący w przepełnionych klasach w pewien sposób wspierają tych, którzy pracują z nielicznymi grupami uczniów. Trzeba zaznaczyć, iż te uwagi dotyczą szkół tego samego typu pracujących w tych samych miastach często w środowiskach o podobnych charakterystykach społecznych.
Generalnie mamy w polskiej oświacie do czynienia z sytuacją, w której poszkodowani są dobrze pracujący nauczyciele w pewien sposób utrzymujący tych, którzy tej pracy wykonywać nie powinni. Jeżeli myślimy o rzeczywistej odbudowie prestiżu nauczycielskiej profesji to musimy podjąć działania, aby nie było możliwe wykonywanie tej pracy przez osoby przypadkowe. Stąd też gra toczy się o docenienie wysokiej jakości nauczycielskiej pracy co przyniesie naturalną poprawę jakości pracy naszych szkół. Pragnę mocno podkreślić, iż Karta nauczyciela tworzy świat wcale nie oparty o jakość pracy, ale o sprawne poruszanie się w gąszczu biurokratycznych przepisów. W ten świat wręcz idealnie wpisał się /niestety/ system awansu zawodowego nauczycieli, w którym kluczowe znaczenie ma umiejętność gromadzenia dokumentów, a nie kreatywność nauczyciela. Zresztą obserwacja naszych szkół pokazuje, iż ich mury często opuszczają prawdziwi pasjonaci nauczycielskiego zawodu znużeni i zniechęceni owym morzem biurokracji i miałkości.
Obserwując to co dzieje się wokół polskiej oświaty można stracić nadzieję, że postulowane w tym tekście rozwiązania są możliwe. W trwającej kampanii wyborczej obydwaj główni kandydaci nie są w stanie wyjść poza istniejący biurokratyczny model oświaty. Z ich strony padają zapewnienia, że Karta nauczyciela ma nienaruszalny charakter. Świadczy to bardzo źle o stanie polskiej polityki. Równocześnie nauczycielskie związki zawodowe oraz część nauczycieli wręcz histerycznie reagują na wszelkie sugestie o możliwościach zmiany nauczycielskiego prawa pracy. W tym miejscu muszę wyraźnie zaznaczyć, iż skala owej histerii koreluje ujemnie z jakością wykonywanej przez daną osobę pracy. Zmiana nauczycielskiego prawa pracy w postulowanym w tym tekście kierunku to dążenie do rzeczywistego a nie biurokratyczno – werbalnego dowartościowania nauczycieli.
Wracając do genezy Karty nauczyciela warto przypomnieć, że jej zapisy miały chronić nauczycieli przed totalitarną władzą, a jej kształt w znaczącej mierze wywalczyła nauczycielska Solidarność a nie ZNP. Wprowadzenie Karty w 1982 r. było ustępstwem władz stanu wojennego na rzecz nauczycieli i próbą spacyfikowania bardzo aktywnego w czasie karnawału pierwszej Solidarności środowiska nauczycielskiego. Tylko, że o ile wówczas zapisy Karty mogły chronić niezależnych nauczycieli to dzisiaj w wolnej i demokratycznej Polsce nie ma potrzeby korzystania z takich rozwiązań. Obecnie za zapisami Karty chronią się bowiem ci, którzy często na miano nauczycieli nie zasługują, a ludzie znakomicie wykonujący swą pracę nie otrzymują odpowiedniej do skali swojego zaangażowania gratyfikacji co niewątpliwie ma dla nich antymotywacyjny charakter. A poza wszystkim taki stan rzeczy ma fatalne konsekwencje dla poziomu kształcenia młodych ludzi. Moim adwersarzom pragnę jeszcze zwrócić uwagę, iż dobrze skonstruowany, elastyczny system wynagradzania zawierałby także dodatkowe elementy uwzględniające trudne warunki pracy.
Wszystkim pasjonatom nauczycielskiej pracy proponuję spokojną lekturę Karty nauczyciela w kontekście korzyści, jakie im ona daje oraz zderzenie tego z sytuacją, w której po uzyskaniu wysokiej oceny pracy ich wynagrodzenie ulegałoby wyraźnej zwyżce. Czy nie warto zamiast corocznie rozważać wysokość średniej podwyżki obiecywanej i realizowanej /bądź nie/ przez polityków skoncentrować się na coraz lepszej pracy, która przynosić powinna coraz wyższe wynagrodzenia. Warto zmienić sposób myślenia: zamiast zdawać się na biurokratyczną ochronę zdać się na ochronę poprzez wartość swojej pracy ...
Doktor nauk humanistycznych, absolwent fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim, dyrektor Studium Pedagogicznego UJ. W latach 1990 - 2002 wojewódzki kurator oświaty w Krakowie, były doradca parlamentarnych komisji edukacyjnych, w latach 1998 - 2001 członek Rady Konsultacyjnej MEN ds. Reformy Edukacji, w latach 1990 - 2002 radny Miasta Krakowa, były wiceprzewodniczący wojewódzkiego krakowskiego Sejmiku Samorządowego. Członek zespołu edukacyjnego Rzecznika Praw Obywatelskich /w latach 2003 - 2010/. Kieruje pracami Komitetu Obywatelskiego "Edukacja dla Rozwoju". Autor projektu "Szkoła obywateli". Zajmuje się badaniami efektywności funkcjonowania systemów oświatowych i szkół, jakości pracy nauczycieli, zasad finansowania edukacji ze szczególnym uwzględnieniem możliwości wprowadzenia do niej mechanizmów rynkowych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości