Dziś rano na stronie dziennik.pl przeczytałem szokującą wiadomość:
"Brak reform może się okazać bardzo kosztowny. – Jeśli deficyt budżetowy nie spadnie poniżej 5 proc. PKB, to rynek może zażądać wyższego oprocentowania naszych obligacji – mówi profesor Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. Jak szacuje, podniesienie oprocentowania naszych papierów skarbowych o każdy punkt procentowy oznacza wzrost kosztów obsługi długu publicznego o blisko 7 mld zł."
Co mnie tak zszokowało? Polski deficyt budżetowy to co roku 30-90mld zł. Jeden procent od tej kwoty to góra 1 mld złotych! OK. Profesor ekonomii mylić się nie może - myślę sobie - więc gdzieś musi tkwić haczyk. Pewnie dług mamy w obligacjach jednorocznych i co roku musimy je wszystkie wykupić i sprzedać o 1% drożej. Staram się na chwilę zapomnieć o reklamach zachęcających do zakupu obligacji wieloletnich i liczę znowu. W obligacjach mamy około 70% długu, który pewnie niedługo osiągnie 700 mld zł. 70% * 700 * 1% = 4.9mld
To czemu ten wstrętny rynek chce aż 7mld! Gdzie on jest?!! Może należałoby z nim stanowczo pogadać na ten temat?!
Inne tematy w dziale Gospodarka