Kilka dni temu napisałem krótki tekst dotyczący ataku liberałów na Kościół Katolicki. Trochę z braku czasu, a trochę z powodu domniemanej oczywistości poruszanych kwestii, ograniczyłem się w zasadzie do przytoczenia kilku cytatów.
Okazało się jednak, że tekst jest niezrozumiały. Dlatego publikuję dłuższy opis tego zagadnienia, uzupełniając go przy okazji o odniesienia do tekstów jakie się pojawiły w międzyczasie.
Przewodnik czy drogowskaz
Profesor Marcin Król w swoim tekście (http://kulturaliberalna.salon24.pl/263076,krol-w-nowym-temacie-tygodnia-pochwala-niekonsekwencji) pisze: "Jednak o ile filozoficznie liberalizm i wszelka wiara religijna całkowicie się wykluczają, to ku zdumieniu filozofów w życiu zdarzają się sytuacje i postawy, o jakich nie śnili.". Tak jasne postawienie sprawy jest bardzo cenne - zwłaszcza w kraju w którym większość społeczeństwa popiera jakiś mityczny konserwatywny liberalizm. Niestety - ta myśl z pewnością nie zostanie doceniona na równi z bardzo wątpliwymi tezami o antydemokratycznym charakterze ulicznych wystąpień :-(. Zwłaszcza, że sam autor natychmiast rakiem się wycofuje, przywołując Kołakowskiego "Pochwałę niekonsekwencji": "Czy musimy spędzać życie, zastanawiając się nad niespójnością naszych postaw? Leszek Kołakowski pochwalał niekonsekwencję...".
Kołakowskiemu chodziło o brak konsekwencji w działaniu, a nie w sferze idei. W przywołanym tekście pisze o tym jasno: "Mówimy tu przez cały czas o stosunku myślenia i zasad do działania praktycznego". Na przykład patriota idący walczyć za Ojczyznę poddaje się w beznadziejnej sytuacji, zamiast konsekwentnie ginąć. Rozszerzając taką postawę braku konsekwencji popadamy w konformizm. W moim odczuciu to jedna z najgorszych zbrodni, jakiej może dokonać polityk w ustroju demokratycznym. Prowadzi bowiem do kłamstw i zniewolenia. Można gnębić ludzi w imię wolności i grabić w imię sprawiedliwości. Wystarczy odrobina niekonsekwencji.....
To zagadnienie staje się jeszcze ciekawsze, jeśli sobie uświadomimy, że w zderzeniu z bezkompromisowością Jana Pawła II Leszek Kołakowski nieco zmienił zdanie ("Pochwała niekonsekwencji" pochodzi z roku 1958). Stwierdził, że większość mędrców jest jak drogowskaz. Wskazuje drogę, którą sam nie podąża. Jana Pawła II należy więc cenić za to, że był on jak przewodnik. A nam nakazał podążać drogą którą wytyczył.
Małe przyjemności
Jeśli już jesteśmy przy Kołakowskim, to warto przypomnieć, że on kiedyś także był "młody, wykształcony i z wielkiego miasta" (czynię to przypomnienie wyłącznie ku przestrodze). Podobno uczestniczył nawet w okładaniu kijami przedwojennej profesury :-(. Jak sam później wspominał: „Myśmy chodzili i nosili czerwone gwiazdki z sierpem i młotem, śpiewaliśmy piosenki ze słowami Bruno Jasieńskiego, która się kończyła «o Polską Republikę Rad». Nosiliśmy nagany w kieszeniach, przyjaźniliśmy się z bezpieką, takich nas było niewielu na uniwersytecie. Myśmy w zasadzie nienawidzili tej nacjonalistycznej frazeologii gomułkowskiej. Tej, co głosiła – demokracja, naród, Maria Konopnicka, Kościuszko. To wszystko bzdura. My jesteśmy komunistami i chcemy komunizmu. To, że się wyrzuciło [w 1948 r.] Gomułkę, było dla nas bardzo przyjemne”.
Tak się zastanawiam, co dzisiaj byłoby 'bardzo przyjemne' dla młodego wykształconego z wielkich miast. I nie mam wątpliwości, że najprzyjemniejsze byłoby zamknięcie "Radia Maryja". Czy ostatni atak na Kościół Katolicki to ma być próba realizacji tego celu rękoma Kościoła? Raczej wątpliwe, choć wykluczyć się tego nie da. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że młode wykształcone ma ambicje. To już nie tylko fura i komóra. Trzeba czasem błysnąć yntelygencją i pochylić się nad wartościami. A wartości w polskiej kulturze mocno są religijnie uwikłane. I cuchnie to młodemu ludową pobożnością i wspomnieniem prostego proboszcza ze wsi skąd młode przyjechało do wielkiego miasta. Ale to tylko mała dygresja....
Szatańska strategia
1. Pole walki
Dla człowieka religijnego źródłem porządku jest sacrum, wokół którego zorganizowany jest jego świat. Profanum (byt stający się a przez to tymczasowy) dąży do poświęcenia swego życia (podporządkowania) ponadczasowemu i realnemu sacrum. To jest istota każdej religii, opisana w dziełach M. Eliadego.
"Sakralność jest przede wszystkim czymś 'realnym'. Im bardziej człowiek jest religijnym i im bardziej jest on realnym, tym bardziej odrywa się od nierealności stawania się, pozbawionego znaczenia. Stąd też dążenie człowieka, aby życie swoje całkowicie 'poświęcić'. [...] Opór stawiany sacrum ma - w perspektywie metafizyki egzystencjalnej - swój odpowiednik w ucieczce od autentyczności." (M. Eliade "Traktat o historii religii", str 442,443)
Kościół instytucjonalny z jednej strony chroni człowieka przed 'całkowitym opanowaniem życia przez sacrum', czyli inaczej przed popadnięciem w fanatyzm (mówiąc językiem potocznym). Z drugiej jednak strony - wzywa do poświęcenia (nawrócenia). Takie nawrócenie to nie tylko porzucenie grzesznego życia. To przede wszystkim przyjęcie porządku boskiego. Akceptacja prawd wiary (mimo iż brak dla nich mocnego, racjonalnego uzasadnienia). W konsekwencji: życie autentyczne.
Kościół nie będzie w stanie pełnić swej roli, jeśli bezwzględnie i bezwarunkowo nie podporządkuje się 'porządkowi Boskiemu'. Dlatego atak liberałów został skierowany wyjątkowo celnie: w same podstawy egzystencji.
2. Kuszenie
Kuszenie to wiąże się z propozycją przyjęcia pewnego porządku politycznego. Dobra pokusa musi oczywiście oferować coś w zamian. W jednym z tekstów, których wiele ostatnio liberałowie wyprodukowali ujęto to następująco: „wiara w przestrzeni liberalnej znajduje warunki przyjazne dla swego rozwoju"[Dominika Kozłowska "Wolność a dyktatura prawdy"].
Aby dobrze zrozumieć treść tej oferty, warto ją porównać z kuszeniem Chrystusa na pustyni - według św. Łukasza:
Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: "Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje". Lecz Jezus mu odrzekł: "Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz".[Łk 4,5-8]
W obu przypadkach obiektem ataku jest Chrystus (w Ewangelii bezpośrednio, u liberała w mistycznym ciele). Obie zmierzają do zakwestionowania porządku religijnego, stawiając na pierwszym planie porządek polityczny. Nieważne co oferuje się w zamian. Czy "potęgę i wspaniałość tego wszystkiego", czy tylko "warunki przyjazne dla swego rozwoju". Ważne jest tylko to że żąda się odrzucenia wezwanie do całkowitego poddania się woli Boga.
Odpowiedzi
Jak należy na to odpowiedzieć? Tak jak Chrystus! "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz".Nazwą cię oszołomem, religiantem lub fanatykiem - trudno. Jeśli chcesz pozostać chrześcijaninem - nie masz wyjścia. Kościół to nie jest mebel, który można ustawić w'przestrzeni liberalnej'. Liberałom możemy poradzić, by może zainteresowali się sztuką ludową, lub czymś takim. Z pewnością czymś da się tą przestrzeń wypełnić ;-).
Porównajmy w tym kontekście fragmenty dwóch głośnych wypowiedzi hierarchów kościelnych:
1. O. Ludwik M. Wiśniewski OP:
„Zdaje się, że biskupi nie korzystają z rady ekspertów, kiedy zamierzają zabierać głos na tematy społeczne, gospodarcze i polityczne. Swoje przekonania wypowiadają najczęściej ze swadą i wielką pewnością, ale w opinii profesjonalistów bywają one często niekompetentne.„
2. Arcybiskup Józef Michalik:
„Dziś się mówi, że Kościół powinien być ciągle reformowany. Nie.Kościół powinien pamiętać, że jest w nim element i ludzki, i boski, bo inaczej odchodzimy od rzeczywistości Kościoła.Trzeba Kościół doskonalić i uświęcać, i więcej wymagać, żeby ten element ludzki nie zaciemniał tego boskiego.„
Bez kompromisów
Jak więc można żyć razem? Sprawa nie jest beznadziejna. Aczkolwiek w moim przekonaniu w obecnych warunkach musi dojść do ostrej konfrontacji. Orężem ludzi wierzących musi być prawda. Jeśli przegramy, to trudno. Ale nie dajmy się zniewolić posługującym się kłamstwami liberałom. Należy stanowczo odrzucić jakiekolwiek usłużnie podsuwane kompromisy.
Wspólna egzystencja liberałów i ludzi wierzących jest możliwa tylko w oparciu o prawdę.
Zacznijmy od kwestii najprostszych. Jeśli trzeba wybudować most, czy kładkę - wyznanie wiary nie jest potrzebne. Pracować można równie wytrwale przy całkowicie odmiennych motywacjach.
Gdy pojawia się potrzeba regulowania różnych kwestii - także tych dotyczących moralności - możemy znaleźć wspólne rozwiązania wychodząc z całkiem odmiennych stanowisk. Uznajemy że zabójstwo jest złem - niezależnie od tego czy to przekonanie wiążemy z przykazaniami Boga. Człowiek bezkompromisowy (chrześcijanin) konsekwentnie będzie więc bronił prawa do życia także dzieci w łonie matki. I tu napotyka opór tych mniej konsekwentnych. Czy ich zdanie powinien brać pod uwagę? Sprawa jest banalnie prosta. Chrześcijanin kieruje się prawem boskim. Jako obywatel ma prawo żądać takiego zorganizowania państwa, by funkcjonowało w oparciu o uznawane przez niego wartości. Jeśli nie ma takiej możliwości - gdyż demokratyczna większość jest innego zdania, pozostaje próba takich uregulowań by nie wymuszały one zachowań wbrew sumieniu. Gdy i to się nie powiedzie pozostaje obowiązek kierowania się prawem boskim, które jest ważniejsze.
Konflikt nie jest nieunikniony
Nauczanie Chrystusa było skierowane do każdego z nas osobno, a nie do królów lub państw. Regulacje prawne nie są chrześcijaninowi niezbędne do zbawienia. Wróćmy do trudnego przykładu z aborcją. Bóg mówi: nie zabijaj. I każdy hierarcha katolicki to potwierdzi. Nawet w sytuacji, gdy ten nie narodzony człowiek zagraża życiu matki! Czy jednak przykazanie to zostanie wysłuchane, to jest w pierwszym rzędzie sprawą sumienia osoby, która stanęła przed tym dylematem. W tragicznej sytuacji masowych zabójstw należało coś zrobić. Potrzebne były uregulowania prawne. Należy się więc cieszyć iż została prawnie zabroniona aborcja na życzenie. Ale tragiczne sytuacje wymagające poświęcenia życia - moim zdaniem nie powinny być regulowane prawnie. Obecna ustawa jest więc w odniesieniu do tego zagadnienia jedynie źle sformułowana. Zamiast informować w jakich warunkach przerywanie ciąży jest dopuszczalne, należałoby podać - jakich przypadków ta regulacja nie obejmuje. Każdy kto wypowiada swe zdanie na ten temat powinien się zastanowić, czy chciałby podjąć decyzję zamiast dotkniętej tragedią rodziny. Czy to jest stanowisko liberalne? W moim odczuciu nie. A jednak zgodne z tym, co głosi wielu liberałów. To pokazuje, że nawet najtrudniejsze sprawy mogą być przedmiotem konsensusu.
Propozycję takiego porozumienia (nie tylko z liberałami, ale i z socjalistami zawarłem w tekście http://konserwatyzm.org/demokracja/item/13-konsensus).
Kwestia wolności
Żeby postawić kropkę nad "i" należy dopowiedzieć, że Kościół szanuje wolną wolę człowieka - gdyż wspomniane wcześniej oddanie nie jest możliwe w warunkach przymusu. Ale nie jest to wolność w znaczeniu liberalnym. Nie da się w imię tej wolności ściągać krzyży i promować różnych dewiacji.
Nic tak nie zostało obudowane kłamstwami, jak osławiona liberalna wolność. Wolność chrześcijanina to wolność w prawdzie. Zrozumienie tego wymaga wysiłku. Gdyby do ludzi udało się dotrzeć z tą prawdą - liberałowie straciliby rację bytu w naszym społeczeństwie. Poparcie dla nich byłoby marginalne. Dlatego główne ich narzędzia w tej walce to polityka i propaganda.
Inne tematy w dziale Rozmaitości