Jednym ze skuteczniejszych zabiegów propagandowych jest podwójne kłamstwo. Powiedzmy, że chcemy zdyskredytować Kowalskiego. Możemy rozgłaszać wszystkim, że to pijak. Ale skuteczność takiej akcji jest ograniczona. A poza tym - jeśli Kowalski pije średnio setkę wódki na miesiąc, może nas oskarżyć o kłamstwo. Możemy jednak sformułować łagodniejsze (trudne do podważenia) kłamstewko, wzmacniając je wielkim łgarstwem: Kowalski na okrągło chla wódkę i kiedyś po pijaku zgwałcił własną córkę. Duże kłamstwo (gwałt) nadaje sprawie rozgłos i wzmacnia efekt tego małego (przecież aby posunąć się do tak obrzydliwego czynu musiał być w zamroczeniu alkoholowym!). Po ewentualnym procesie z dowodami w postaci zaprzeczeń domniemanej pokrzywdzonej (kto wie, czy mówi prawdę?), możemy przyznać: tak - to były tylko plotki z tym gwałtem (nieważne, że sami je rozpuściliśmy). Jak to mówią specjaliści: obrzuć kogoś błotem, to zawsze coś (małe kłamstwo) się przyklei.
W ostatnich dniach obserwuję w mediach (a zwłaszcza na Salonie24) zadziwiający efekt "podwójnego kłamstwa"). Oto pojawiło się wielkie łgarstwo w postaci raportu MAK. A w komentarzach pojawia się równie bezczelne (moim zdaniem nawet bardziej) kłamstwo małe. Przez wszystkie przypadki odmienia się słowa Polska i Polacy sugerując jakąś niesłychaną jedność społeczeństwa i władz.
Jeszcze przedwczoraj mieliśmy dwie diametralnie różne Polski: jedna podobna do NRD a druga do RFN. Mieliśmy bydło i pasterzy. A od wczoraj pojawia się jedna Polska.
Różnice poglądów między narodami i społeczeństwami są czymś naturalnym. Inaczej wygląda rzeczywistość z perspektywy bydła, a inaczej z perspektywy pasterza.
Warto może sobie przypomnieć jak wyglądała z tych dwóch perspektyw sprawa smoleńskiej tragedii.
-
10 kwietnia zdarzyła się ogromna tragedia narodowa. Pod Smoleńskiem zginął wybitny mąż stanu, prezydent Lech Kaczyński, oraz blisko setki najlepszych synów polskiego narodu.
-
10 kwietnia Polskę miała niebywałe szczęście (tak brzmiał pierwszy komentarz na interia.pl pod informacją o katastrofie). Pozbyła się kartofla i całej grupy oszołomów. Oczywiście w wymiarze ludzkim była to tragedia, ale korzyści z niej mogą być warte tej ceny.
Oczywiście to są skrajne prezentacje stanowisk. Ludzie okrzesani unikają ostrych sformułowań. Ale to nie znaczy że ten podział nie jest prawdziwy. W moim głębokim przekonaniu jest. Czy ktoś może być na tyle bezczelny, by wobec tego mówić o jakiejś narodowej jedności?
Jeden z ostatnich przyzwoitych blogerów, których jeszcze redakcja Salonu24 się nie pozbyła napisał na swoim blogu:
"Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na „zdradę o świcie” i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu „niezastąpionych”. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo."
Myślę, że każdy przyzwoity Polak powinien się pod tym podpisać. Ja się podpisuję. Tak! Są przyzwoici Polacy (niech wam będzie: Prawdziwi Polacy) i są 'oglądacze' TVN oraz 'czytacze' Gazety Wyborczej.
Dotarła do mnie informacja, że ci pierwsi zbierają się dzisiaj (tj. w czwartek 13 stycznia) o godzinie 17:30 pod Kancelarią Premiera (Al. Ujazdowskie 1/3) na pikiecie pod hasłem: TUSK ODPOWIADA ZA RAPORT MAK. Sam być nie mogę (mieszkam daleko od W-wy), więc przynajmniej podaję informację na ten temat.
Inne tematy w dziale Rozmaitości