W Polsce mamy już ponad 400 uczelni z nazwy wyższych. W rzeczywistości nie zawsze są to szkoły wyższe od szkół przyzakładowych, a czasem sprawiają wrażenie szkół funkcjonujących jako zakłady dla nie do końca sprawnych intelektualnie a przede wszystkim moralnie.
Uczelnie zatrudniają rzesze profesorów zwykle na wielu etatach, na wielu uczelniach, bo niewielu jest takich co by mieli pełnomocnictwo do oddziaływania pozytywnego na młodzież akademicką. Kto nie rokuje nadziei aby wpływał pozytywnie, na uczelni nie ma co szukać.
Rzecz w tym, że w nie do końca upadłym systemie komunistycznym, ten wpływał pozytywnie na młodzież kto był nastawiony pozytywnie do panującego najlepszego systemu. Tolerowano tych co byli na system obojętni i mu nie przeszkadzali, ale ci co do systemu byli nastawieni negatywnie, oczywiście od razu byli kwalifikowani jako przeciwnicy, negatywnie wpływający na młodzież akademicką, którą trzeba było chronić przed złym wpływem takich psujów.
Kto jak kto, ale młodzież akademicka winna opuszczać uczelnie nastawiona do systemu pozytywnie i winna brać udział w jego rozkwicie. System co prawda wiądł, ale jednak pozostał w sercach i umysłach jego beneficjentów, którzy nadal swoje pozytywne nastawienie przekazują zastępom młodych ludzi, także tym, którzy system komunistyczny znają tylko z książek, zwykle zresztą pisanych przez tych co do systemu byli pozytywnie nastawieni.
Oczywiście odzywają się jakieś nieodpowiedzialne głosy, aby ten system zmienić, aby postawić na nogi to, co stoi na głowie, że komunizm nie był pozytywny – tylko negatywny, że ci co go hołubili zatem wpływali negatywnie na młodzież, a ci którzy go zwalczali wpływali pozytywnie, ale niby kto to demokratycznie potwierdzi skoro demokratyczna większość to beneficjenci systemu ! szczególnie w środowisku akademickim .
Są profesorowie, którzy w PRLu robili brzydkie rzeczy co im pomagało w karierze. Niektórzy wręcz twierdzą, że jakby byli piękni, to by kariery nie rozbili, bo szpetota karierę ułatwiała a piękno z kariery wykluczało. I tak dla dobra nauki i jej adeptów byli co prawda brudni, szpetni, jak ten system, ale per saldo to się opłacało. Ale to tylko tak argumentują niektórzy. Inni pozostali wierni zasadzie, że na ‘czarne białe mówić nada ‘ i to ich umacnia w trwaniu na osiągniętych pozycjach.
I co z tym fantem zrobić ?
Niektórzy twierdzą – takich profesorów należy usunąć, bo to skandal, bo świństwa robili, bo to degrengolada, której młodzieży nie wolno przekazywać.
Ale co się okazuje – ‘profesora nie można w Polsce usunąć ze stanowiska bez wyroku sądu. Musimy przestrzegać prawa’. Tak się argumentuje.
Ale skąd to prawo się wzięło ? kto je nadał ? kto jest prawodawcą ?
Nietrudno sprawdzić. Prawodawcami są ci, co by musieli uczelnie opuścić, gdyby ich oceniono według zasług dla tworzenia i funkcjonowania systemu komunistycznego.
Jak widać świetnie się zabezpieczyli. Co więcej powstawiali do ustaw i statutów uczelniach, że profesorem może być tylko ten o wysokich normach etycznych, ale to oni decydują co to jest norma wysoka a co niska. Sąd w sprawach etycznych wyroków nie wydaje, sąd jest od prawa a nie od etyki ! Zresztą w uczelniach obowiązuje autonomia i sądowi nic do autonomicznej etyki. Sąd autonomii uczelni i jej profesorów nie narusza, nawet jak to jest autonomia od prawa.
Jak ktoś nie wierzy, niech założy sprawę lub pójdzie posłuchać, jak to wygląda na wokandach ‘akademickich’ .
W ostatnich założeniach nowelizacji ustaw akademickich profesorom, którzy zdecydują się niepracować na emeryturze proponuje się podwyżki emerytur.
Jednym słowem – profesor to ma klawe życie, choć nie zawsze, bo jak się postawi, to i dziś może skończyć w piwnicy.
Kojarzony w przestrzeni publicznej z walką o naprawę domeny akademickiej, ujawnianiem plag akademickich i dokumentowania trądu panującego w pałacu nauki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości