Moc truchleje! Czas jasełek.
Jakoś tak w okolicach Świąt Bożego Narodzenia dzieją się rzeczy niezwyczajne, a nawet takie, które określają nasze dalsze życie.
Ja, jeszcze w czasach PRL, u jego schyłku, gdy już zdychał, dostałem przed Wigilią wyrok na resztę życia – oskarżenie anonimowej (do dnia dzisiejszego) komisji akademickiej o psucie młodzieży, o niewłaściwą (dla systemu PRL) postawę obywatelską i etyczną. Ponieważ 'cykuty' nie zamierzałem wypić, bo psucie młodzieży to była moja pasja życia i uznałem to za wyróżnienie, docenienie mojej działalności - problem pozostał.
Po takiej transformacji jaka kilka lat później nastąpiła, jeszcze te oskarżenia zostały wzmocnione. System się bronił!
Przed 5 laty., tak po prostu w wigilię Wigilii, ataku dokonał Herod w randze rektora największej polskiej uczelni, który uderzył w ramach działań operacyjnych prowadzonych przeciwko mnie na okoliczność rodzenia się Niezależnego Forum Akademickiego.Jasne, że na samą zapowiedź narodzin Wolnej Myśli Akademickiej rządzących nauką starch ogarnął wielki. Nie czekając nawet na Nowy Rok rozpoczęto Jasełka Akademickie.
Miło było się zapoznać wkrótce z uzasadnieniem działań herodowych – podniesiono mnie do rangi Głównego Destablizatora Życia Akademickiego w Polsce ! Tak, tak. W PRL zarzucano mi stopniowo - destabilizowanie zakładu, potem instytutu, następnie wydziału, a w końcu uczelni. Po latach, mimo odejścia z pola widzenia, spotyka mnie taki AWANS! Całe życie akademickie w Polsce może się przeze mnie popsuć ?! (jakby nie było popsute ?)
Znowu na Wigilię wyróznienie ! I to tak jakby otrzymanie buławy marszałka – nieprawdaż. W końcu tu chodzi o pozycję czołową. Zdolną do zachwiania systemu. Potęga wielka.
Okazuje się , ze istnieje obawa, że cały system akademicki - tak pieczołowicie tworzony w Polsce Ludowej i przeniesiony bez zmian do III RP- może się załamać pod moim wpływem ! Widać jednak jaki to słaby system, mimo że tworzony przez tak liczne gremia rektorskie, z całą rzeszą polityków.
Niezależne słowo jak widać nadal ma taką moc, że -
Moc Truchleje.
W Wigilię podobno i zwierzęta mówią ludzkim głosem. Rzecz w tym, że wielu ludzi, szczególnie akademickich, jakby całkiem się odczłowieczyło. Na ludzkie odruchy, nie tylko na ludzki głos, bynajmniej ich nie stać, nawet na Wigilię. I to jest wielki problem, niestety nie uwzględniany w planowanych reformach systemu.
Jak uczłowieczyć kadry akademickie ? Warto to pytanie sobie zadać podczas rozmyślań świątecznych.
♦
Józef Wieczorek
(2005-01-06)
Z zainteresowaniem zapoznałem się w Gazecie Wyborczej (22.12.2004) http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34314,2461098.html (UWAGA: po zainteresowaniu GW problemem tekst ten zniknął z wydania internetowego GW i pod ten adres podstawiono inny tekst) z tekstemRektora UW - Piotra Węgleńskiego 'Czy naprawdę szkoły przekrętów?' w którym ku mojemu zdumieniu znalazł się fragment poświęcony mojej - nic nie znaczącej – osobie.
Rozumiem, że jest to reakcja na moją publicystykę poświęconą patologiom życia akademickiego, którą przekazywałem m.in. Panu Rektorowi z dopiskiem 'będę wdzięczny za merytoryczną krytykę' .
Niestety nie mogę Panu Rektorowi tej deklarowanej wdzięczności przekazać, gdyż wypowiedź Pana Rektora nie zawiera treści merytorycznych, a ma wyraźny charakter ataku 'ad personam' używanego najczęściej wtedy gdy się nie ma argumentów merytorycznych ( kłania się A. Schopenhauer –'Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów' dostępny na pewno w podległej Panu Rektorowi Bibliotece UW).
W tekście tym Pan Rektor poinformował czytelników 'GW', że zostałem usunięty z UJ 'za niekompetencję' . Rozumiem, że Pan Rektor jest w posiadaniu odpowiedniej dokumentacji, która stanowi podstawę do przekazania czytelnikom takiej informacji. Domagam się ujawnienia tej dokumentacji, jako że w innym przypadku będę wypowiedź traktował jako dowód na świadome działanie na rzecz zniesławienia mojej osoby co musi rodzić skutki nie tylko etyczne, ale i prawne.
Ja niestety nie posiadam odpowiednich dokumentów, które by uzasadniały merytorycznie usunięcie mnie z UJ i mimo wielokrotnych starań od władz UJ do dnia dzisiejszego takich dokumentów nie otrzymałem co stanowi naruszenie Konstytucji III RP.
Co więcej otrzymałem wyjaśnienia, że część dokumentów została usunięta na mocy 'prawa' z 1983 r. co świadczy, że 'prawo' PRLu ( w tym stanu wojennego) do dnia dzisiejszego jest na uczelniach przedkładane nad Konstytucję III RP
Rodzi to w sposob oczywisty konsekwencje prawne i świadczy o porażającej patologii polskiego życia akademickiego.
Według dokumentów, które posiadam , w 1986 r. - przed świętami Bożego Narodzenia - zostałem oceniany przez anonimową do dnia dzisiejszego komisje, która oskarżyła mnie o'psucie młodzieży' (negatywne oddziaływanie na młodzież akademicką) co przydarzyło się już jednemu nauczycielowi przed wiekami w starożytnych Atenach. Wiem, ze mój przypadek jest trudniejszy, gdyż zgodnie z 'prawem' stanu wojennego nie przysługiwał mi proces (w Atenach było to możliwe) a ponadto postanowiłem, że 'cykuty' nie wypiję, stąd problem nie został do dnia dzisiejszego rozwiązany.
Przez ówczesnego rektora UJ - Józefa Gierowskiego w rozmowie w cztery oczy zostałem poinformowany, że 'jestem ofiarą swojego nonkonformizmiu' . Jak wynika z informacji podanych w słowniku języka polskiego nonkonformizm nie jest synonimem niekompetencji. Prosze sprawdzić !
Rektor J. Gierowski mając do wyboru - jak to moim zdaniem niesłusznie widział - usunięcie dwóch profesorów czy jednego doktora poszedł na wybór łatwiejszy i dla swojej pozycji wygodniejszy, co wcale nie jest jakimś ewenementem historycznym.
Rzecznik dyscyplinarny tak o mnie pisał: „odejście dr. J. Wieczorka uważałbym za wielką stratę dla Uniwersytetu”, „świadectwo, które wystawiają dr J. Wieczorkowi jego młodsi koledzy, a także studenci jest takie, jakiego mógłby sobie życzyć każdy nauczyciel akademicki” (akta rzecznika zostały zaaresztowane !!!) .
Natomiast studenci i wychowankowie pisali: „..dr Wieczorek uczył nas rzetelności i uczciwości naukowej oraz postaw nonkonformistycznego krytycyzmu naukowego.." "dr Józef Wieczorek był dla nas wzorem nauczyciela i wychowawcy". "Pod jego wpływem geologia stała się dla jego wychowanków nie tylko przyszłym zawodem, ale życiową pasją" . Rektor UW dyskwalifikując 'opozycję' pisze ' może jest to syndrom "polskiego piekła" każdy Polak, który się wybił i cieszy uznaniem, powinien jak najszybciej zostać zdyskredytowany.'
Czyżby z roztargnienia Rektor napisał znaną mu przynajmniej częściowo prawdę o mojej osobie i dokonał samokrytyki ?!
Dziwi mnie, że Rektor UW nie poinformował czytelników 'GW' dlaczego nie zostałem pracownikiem UW, w końcu mojej Almae Matris i uczelni Pana Rektora. Do mojego c.v. - podanego przez Pana Rektora - należałoby dodać, że po-marcowy dyrektor instytutu w sposób zasadny zarzucił mi 'a przynależnością do ZMS pan się nie zhańbił' co przekreśliło mnie z kandydata na pracownika tej uczelni. Ci, którzy działali w ZMS, PZPR, ZSP mieli właściwe kompetencje, i tak już zostało.
W tekście Rektor informuje natomiast czytelników, że z 'pomocą dziennikarzy prowadzi prywatną wojnę ze środowiskiem akademickim'. Faktem jest, że w ostanim czasie udało mi się opublikować kilka tekstów poświęconych patologiom życia akademickiego, reformom nauki i szkolnictwa wyższego, które jak rozumiem spowodowały, że 'Moc truchleje' .
Żaden z dziennikarzy mi w tym nie pomagał.Teksty piszę samodzielnie, z własnej autonomicznej inicjatywyi przekazuję je drogą elektroniczną do różnych Redakcji, których dziennikarzy osobiście nie znam. Jeszcze żaden dziennikarz mnie nie zainspirował do napisania jakiegokolwiek tekstu. Teksty te przekazywałem i Panu Rektorowi, także drogą elektroniczną, ale niestety Pan Rektor utożsamiając działania na rzecz nauki i edukacji z walką ze środowiskiem akademickimchyba niewiele z nich zrozumiał.
Mam liczne dowody poparcia ze strony środowiska akademickiego, także rektorów oraz uczonych z ekstraklasy światowej, a nawet - o dziwo - Parlamentu Studentów RP co niejako świadczy, żezasięg mojego 'psucia młodzieży' jakby się rozszerzył.
Kiedyś mogłem popsuć co najwyżej ok. 30 studentów rocznie( takie nieliczne były te roczniki). Teraz - tysiące.
W ramach, jak to Pan Rektor określił 'wojny ze środowiskiem akademickim' jestem inicjatorem 'Niezależnego Stowarzyszenia na Rzecz Nauki i Edukacji' aostatnio otworzyłem portal internetowy –Niezależne Forum Akademickie - grupujący niezależnie myślących i działających członków środowiska akademickiego.
Można tam umieszczać teksty nie zawsze w prasie drukowane (część prasy - szczególnie akademickiej - kontrolowana jest przez decydentów akademickich) i dyskutować bez cenzury na tematy nauki i szkolnictwa wyższego. Ta moja działalność została zauważona i doceniona przez posłów RP o czym świadczy ich zainteresowanie materiałami niezbędnymi dla prac legislacyjnych.
Widać potrzebny jest głos niezależny wskazujący na niestosowność wielu rozwiązań systemowych przygotowywanych przez część rektorów.
O mojej inicjatywie na rzecz ujawniania dorobku naukowego tak ostatnio pisze Prof. Janusz Tazbir – szef Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów : ' Z całym przekonaniem mogę podzielić pański pogląd o potrzebie istnienia przejrzystego, powszechnie dostępnego systemu informacji o dorobku naukowym całej kadry naukowej w naszym kraju ..” ...' Potrzeba istnienia takiego profesjonalnego systemu informacji jest więc bezdyskusyjna, co jednak wymaga podjęcia określonych działań ze strony państwowych organów odpowiadających za politykę naukową w naszym kraju... '. Jakże inny to głos, jak sądzę wynikający z zatroskania o stan nauki w Polsce. Żadnego oskarżenia o ' walkę ze środowiskiem akademickim' !
Pana Rektora UW muszę jednak zmartwić, że nie jest pierwszą osobą, która oskarża mnie o coś w rodzaju spisku z dziennikarzami i stanowienie zagrożenia dla polskiego życia akademickiego.
Jakoś tak się składa, że jak tylko narodzi się jakaś wolna myśl, jakieś niezależne od władzy działanie, szczególnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia Herodowie nauki polskiej wysyłają swoich siepaczy aby ścinać głowy tym, przed którymi ogarnia ich paniczny strach.Moc truchleje !
Doprawdy trudno znaleźć jest racjalne wytłumaczenie jak taka - bezbronna, bez żadnej władzy, i bez kompetencji - osoba mogłaby zagrozić takiej mocy jaką Pan Rektor i inni decydenci posiadają.
Oczekując na dokumentację za strony Pana Rektora z okazji zbliżającego się Nowego Roku życzę skierowania swej energii na pozytywne działania na rzecz nauki i edukacji oraz wyrzeczenia się ataków personalnych, które źle świadczą o kondycji moralnej i intelektualnej sprawujących władzę nie tylko w nauce i edukacji.
Życzę Wszystkim zastąpienia w Nowym Roku obecnego jasełkowego systemu nauki i szkolnictwa wyższego - z rektorami w roli Herodów- systemem anglosaskim z rektorami w roli menedżerów, z jawnym dorobkiem naukowym ludzi nauki zatrudnianych tylko na jednym naukowym etacie, z otwartymi a nie fikcyjnymi konkursami, z rzecznikiem akademickim, który by zapobiegał ścinaniu niewygodnych głów przez rozwścieczonych Herodów truchlejących na samą myśl o nieposłuszeństwie myśli i słowa, swoich - jak i im się wydaje – poddanych.
Józef Wieczorek '
P.S. W stosunku do postępku Rektora UW wypada jedynie przyjąć postawę sokratejską:
'Sokrates z właściwą sobie pasją rozprawiał o filozofii, wywoływał nieraz wściekłość audytorium; rzucano się nań, bito go po twarzy, szarpano za włosy. Najczęściej jednak był przedmiotem drwin i pogardy. Wszystko to znosił cierpliwie. Nie zareagował nawet na kopniaka, którym go raz uraczono. A kiedy jeden ze świadków sceny dziwił się jego spokojowi, miał odpowiedzieć: „A gdyby kopnął mnie osioł, czy pozwałbym go przed sąd? ' (Diogenes Laertios -Żywoty i poglądy słynnych filozofów )
♦
GORĄCY TEMAT Jasełka akademickie z Rektorem UW w roli Heroda
♦
Józef WIECZOREK
W sprawie Stanowiska Senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego
i jasełek akademickich
(2005-12-22 )
Na posiedzeniu w dniu 21 grudnia 2005 rokuSenat Uniwersytetu Jagiellońskiego przyjął stanowisko w sprawie list domniemanych współpracowników Służby Bezpieczeństwa PRL
Publikowanie list współpracowników SB działających na uczelniach to rzeczywiście trudny problem natury moralnej. To co się chowało pod dywan przez tyle już lat wyłazi na zewnątrz, i nijak nie da się tego powstrzymać. Dywany jakby się poprzecierały.
Oczywiście, iż naukowym opracowaniem mechanizmów współpracy pracowników uczelni z SB winni zająć się historycy. Rzecz w tym, żehistorycy UJalbo sprawą już się zajmowali - agentów nieraz nazywając pokrzywdzonymi (POWRACAJĄCA FALA ZAKŁAMYWANIA HISTORII ) albo/i zarazemheroicznie bronili się przed naukowym opracowaniem problemu przez badaczy od UJ niezależnych,czy też pokrzywdzonych (POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU
Trzeba zgodzić się z Senatem UJ , że 'Ówczesne władze polityczne obawiały się niezależnej myśli, bezkompromisowego podejścia do prawdy i odwagi w głoszeniu poglądów członków uniwersyteckiej społeczności' ale trzeba też dodać, żejeszcze bardziej niezależnej myśli i bezkompromisowego podejścia do prawdy i odwagi w głoszeniu poglądów bały się i nadal się boją członkowie uniwersyteckiej społeczności z Senatem UJ na czele.
Stąd teżtrudno odcyfrować, kto dla nauki wyrządził większe szkody - czy uczelnia, a w szczególności jej władze uwikłane w systemowe pajęczyny czy też sami TW.
Wątpliwe jest, że uczelnia była stroną jednostronnie pokrzywdzoną, raczej była jednocześnie krzywdzicielem. Wiele osób nie poddało się i broniąc swojej godności narażało się na szykany zarówno ze strony SB, jak i ze strony władz uczelni
Trudno te węzły rozwikłać, gdyżniektórzy 'nauczyciele'zdaje się tak się wcielali w pożądaną rolę, że przynależność do SB wcale nie była potrzebna –robili to znacznie w lepszym stylu, bardziej fachowo i z dużymi sukcesami a przy tym całkiem bezkarnie, ba zachowując status autorytetu moralnego i intelektualnego.
Zresztą i granicy czasowej nie można tu postawić bo ipo 1989 r. ta działalność bynajmniej nie ustała, a może nawet się lokalnie nasiliła. (Tajne teczki UJ, czyli o wyższości 'prawa' stanu wojennego nad Konstytucją III RP)
Senat najstarszej polskiej uczelni stoi na stanowisku, że jest wierny jej powołaniu, jakim jestsłużba prawdzie,ale to stanowisko stoi w sprzeczności z poczynaniami senatu, do których można zaliczyć chowanie spraw pod dywan, czy chowanie głowy w piasek czy też umywanie rąk. Jednocześniesenat służy nieprawdzie,którą nadal wytwarza rzucając podejrzenia na niewinnych ludzi, których jedyną winą jest to, że nie zeszli jeszcze z tego świata i usiłują dawać świadectwo prawdzie.
Senat uznaje za słuszneobowiązywanie zasady domniemania niewinności, ale mimo topostępuje zgodnie z zasadami domniemania winności w stosunku do niewygodnych osób,których rzekomych win nie zamierza udokumentować skazując ich na śmierć zawodową.Hipokryzja senatu ma wymiary wręcz kosmiczne!
Senat apeluje do przedstawicieli mediów o rzetelne i odpowiedzialne przedstawianie spraw, ale sam prowadzi działania operacyjne zmierzające do nierzetelnego i nieodpowiedzialnego przedstawiania spraw pokrzywdzonych, także przez siebie, nauczycieli akademickich czego najlepszym przykładem są działania podjęte na rzecz wyposażenia akademickich Herodów w broń dalekiego zasięgu do ścinania głów niewygodnym a bezbronnym - w ramach akademickich jasełek. (Jasełka akademickie z rektorem UW w roli Heroda
Kojarzony w przestrzeni publicznej z walką o naprawę domeny akademickiej, ujawnianiem plag akademickich i dokumentowania trądu panującego w pałacu nauki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości