Jest tak:
1. Kupujemy jakąś rzecz 10 razy drożej.
2. Dziennikarze odkrywają aferę.
3. Tłumaczymy, że jest jeszcze "offset", który "w pełni kompensuje" zawyżoną cenę.
4. Zaprzyjaźnieni dziennikarze z tvn24 objaśniają nasz geniusz profanom, zawstydzona opozycja "zamyka ryja".
Efekt końcowy:
a. Nasz kontrahent ma w ręku - konkretną gotówkę.
b. My mamy w ręku - obietnice kontrahenta.
c. Obywatele mają - ogromną satysfakcję. Że rządzą nimi tak sprawni negocjatorzy.
P.S. To bardzo ważne. Posiadamy również prywatne konto gdzieś na Kajmanach, to jest rzecz oczywista a odpowiedni mechanizm wypracowany przez innych kolegów przy innych przetargach. Bez tego, koncepcja offsetu jest kompletnie bezużyteczna.