Niemiecki Bundestag uchwalił nowelizację ustawy dotyczącej stworzenia muzeum wypędzonych. Zarządzać nim ma rada fundacji "Wypędzenie. Ucieczka. Pojednanie". Tym samym - przynajmniej w oczach rządzącej koalicji (CDU/CSU-FDP) sprawa muzeum została zamknięta i przystąpić można do budowania.
Pierwsze problemy - na ratunek SPD?
Polacy od początku niechętnie patrzyli się na tę koncepcję. Obawiali się, że owe "centrum wypędzeń" nie będzie obiektywnie przedstawiać historii - przeglądający zdjęcia, filmy, eksponaty etc, dowie się, że po II wojnie Niemcy byli wypędzeni, ale już opowieści Polaków, Ukraińców czy innych narodów uszczęśliwionych w ten sposób przez ZSRR lub narzucone przez niego satelickie władze, nie usłyszy. Rząd Donalda Tuska wycofał swój opór w myśli "to sprawa Niemiec, zobaczmy, jak bardzo są dojrzali". Po tym geście można było oczekiwać, iż w zamian do organu zarządzającego, który pilotuje ten projekt, nie wejdą osoby Polsce nieprzychylne.
Rzeczywistość jak zwykle odbiegała od wymarzonego rozwiązania. Pierwotnie rada miała składać się z 13 członków, z czego 3 z nich miało reprezentować niemiecki Związek Wypędzonych. Politycy chadecji nie od dziś przecież wiedzą, że około 2 milionów głosów piechotą nie chodzi, a Steinbach jest przecież posłanką CDU. Władze Związku Wypędzonych postąpiły tak jakby zrobił każdy realista. Zastosowały zasadę "brać i nie kwitować", miejsca w zarządzie wzięły, ale bez szczególnych zobowiązań. Po chwili ogłoszono, że niby dlaczego Erika Steinbach miałaby nie wchodzić do fundacji?
Dopiero wtedy do gry wkroczyli Polacy, zdecydowanie zareagował Władysław Bartoszewski, a Warszawa z dużą niechęcią odnosiła się do osoby Eriki Steinbach. Trudno, byśmy mieli zaufanie do kogoś, dla kogo kilkanaście lat wcześniej nie do zaakceptowania była granica na Odrze i Nysie Łużyckiej. W mediach również nie pisze się zbyt często o tym, iż część członków Związku to byli naziści, którzy teraz próbują występować w roli poszkodowanych. Jeden z byłych przywódców Związku Wypędzonych miał w młodości - wg "Der Spiegela" ciekawe hobby. Lubił chodzić na różne zgromadzenia (np. pucz monachijski) oraz sędziować. Niestety nie sędziował meczów piłkarskich, a Polaków będących pod niemiecką okupacją. Wyjątkowa hipokryzja być odpowiedzialnym za śmierć ludzi, a teraz powoływać się na prawa człowieka. Tak się szczęśliwie składa, iż zawsze koalicjant CDU/CSU staje po stronie polskiej. Idealnym tego przykładem jest wywiad z Markusem Meckelem (SPD) z zeszłego roku. Erika Steinbach, chociaż została nominowana, do rady fundacji nie weszła ze względu na postawę SPD. Związek Wypędzonych musiał pogodzić się z tą decyzją, ale ogłosił, iż ostentacyjnie nie zgłasza trzeciego członka rady.
Związek Wypędzonych słusznie argumentował, iż skoro ma delegować przedstawicieli, to ma prawo wybierać, kto nim będzie. W tym miejscu objawia się wspomniana zasada "brać i nie kwitować". Niemiecki rząd sam wpakował się w ten dół. Z jednej strony znajdują się postulaty Związku Wypędzonych, wpływowej posłanki oraz znajomej - chociażby właśnie z partii - Angeli Merkel, Eriki Steinbach, a z drugiej, opór Polaków. Posłanka CDU (i jej związek) momentalnie zaczęli mówić, iż sprzeciwianie się autonomicznemu prawu BdV do decyzji jest antydemokratyczne, autorytarne, a Polacy nie powinni mieszać się do tej kwestii. Cóż, kolejny raz zastosowanie miała zasada, iż dać komuś palec, będzie chciał całej ręki.
Wydawało się, iż w ramach koalicji CDU/CSU-SPD udało się dojść do porozumienia i Erika Steinbach nie tylko nie wejdzie do rady fundacji, ale jej prestiż polityczny opadnie, jak Mariusz Pudzianowski w II rundzie walki z Tonym Sylvą.. Wszakże koalicja ma większość i przegłosować może wszystko, co chce, o ile jest to zgodne z konstytucją Republiki Federalnej Niemiec. Sama Steinbach znalazła się w nieciekawej sytuacji.
Steinbach wraca do gry
W międzyczasie w Niemczech odbyły się wybory, wygrane przez CDU/CSU. Zawiązano nową koalicję - CDU/CSU-FDP. Nie trzeba być geniuszem, żeby odkryć, iż poza rządem znalazła się SPD, zatem po pierwsze, nowy partner, liberałowie, ma zdecydowanie słabszą pozycję w rządzie, niż socjaldemokraci, a po drugie, na znaczeniu traci opór SPD wobec Eriki Steinbach.
(...)
czytaj dalszą część tekstu na blogu głównym.
---------
Zapraszam również na profil "Kącika Dyplomatycznego" na Facebooku, który pozwala na łatwe śledzenie bloga, czytanie polecane przez autora materiałów, a także umożliwia merytoryczną dyskusję na wysokim poziomie. Istnieje również możliwość polecenia własnych artykułów.
Inne tematy w dziale Polityka