Frondziarze raz zrobili ciekawy eksperyment - nadawali pod jakimś artykułem na gazeta.pl czy onecie równolegle komentarze wyważone, poprawne i merytoryczne, pisane w duchu konserwatywnym - i typowe bełkoty ćwierćinteligentów do dziś zwalczających "średniowiecze" - napastliwe i wulgarne. Okazało się, że wolność słowa wolnością słowa - a redakcje/admini takich witryn sami dbają o właściwe proporcje: prostackie bluzgi przechodziły w stu procentach, komenarze merytoryczno-konserwatywme w dwudziestu pięciu... Dodam, że moje doświadczenia potwierdzają te wyniki: bełkot przejdzie zawsze, spokojna polemika, ale w duchu "tradycyjnego rozumu" (innego nie ma!) - zdecydowanie nie zawsze.
Tym razem odbiłem się od Murakamiego - takiego modnego pisarza. Zawsze uważałem, że z tym co modne lepiej poczekać; zawsze mogę przeczytać za dziesięć lat. Wiem poza tym doskonale, że to nie ulubieńcy mas będą tymi, o których będzie się w przyszłości uczyć w szkołach. Za sto lat na lekcjach historii muzyki nie będzie się omawiało twórczości Michaela Jacksona - zdecydowanie prędzej symfonie Nemescu, ogólnie biorąc rzeczy znane dziś garstce "maniaków". To jednak nie był jeszcze wystarczający powód do zabierania głosu - tego dostarczyła mi niejaka "Lola" swą typową dla pewnej publiki wypowiedzią:
ocenianie autora po jednej książce to jak czekoladek po pudełku.. jest genialny!
Jak łatwo się domyślić, była to odpowiedź na niezbyt entuzjastyczną (czy raczej: powściągliwą) wypowiedź dotyczącą jakości pisarstwa Murakamiego i padła z ust "usera", który miał okazję czytać jedną książkę tegoż autora. Uznałem, że warto Lolę nieco pouczyć i napisałem:
Im więcej panienek wykrzykuje w kółko, że jest "genialny" - tym sceptyczniej o nim myślę.
A ocenianie po jednej książce nie jest jak ocenianie czekoladek po pudełku - lecz jak ocenianie pudełka czekoladek po spróbowaniu jednej... Pozostałe mogą być takie same ale i też nieco inne... Ale co do ich jakości, to już mamy jakieś wyobrażenie.
Kolejny "pisarski idol" - ja intuicyjnie takich omijam :)
I NIE NAPISAŁEM, ŻE JEST DO KITU NIC NIE CZYTAJĄC!! - tylko niczego wielkiego się nie spodziewam - a drążę tematy tylko tam, gdzie się spodziewam. Czytanie dla mnie to odszukanie w literaturze czegoś istotnego, a nie poznanie gustu mas lub, dla odmiany, odrobienie pańszczyzny "klasykami".
Może być? Prawda?
Oczywiście mojej wypowiedzi można zarzucić lekceważący stosunek do Loli; jej styl wypowiedzi można jednak określić jako "pensjonarski" i jako odbiorczyni kultury można jej zarzucić większy lub mniejszy infantylizm, połączony z robieniem prostych błędów rozumowych. Poza tym przechodzą masowo wypowiedzi po stokroć bardziej lekceważące i niemiłe. Więc moja opinia nie przechodzi z innego powodu: nie podoba się cenzorowi onetu, dla niepoznaki nazywanego "moderatorem"... Puściłem ją dwa razy - nie weszła.
Dla porządku podaję linkdo wątku w dyskusji, do którego ten wpis się odnosi.
Pozdrawiam, miłego dnia...
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości