To co się dzisiaj zdarzyło można porównać do wywolania zwarcia w głównym, belwederskim bezpieczniku, wybicia okna w zamku dyktatora, czy podrzucenia mu na stół ryby owiniętej w "Gazetę Wyborczą".
Natomiast od dzisiaj rozpoczyna się być może 14 najważniejszych dni dla Polski w ostatnich latach.
A potem, jak Bóg da, kilka coraz ważniejszych miesięcy i lat.
Bo pod tym żyrandolem można sobie spokojnie drzemać, doglądając od czasu do czasu realizacji interesów sponsorów, a można także wszystkie, tkwiące w nim żarówki, a jest ich sporo, skierować na wszelkie, ciemne interesy i persony, jakie od lat gnoją Polskę.
I oni o tym wiedzą.
A nam, nikomu z naszych nie wolno się tego przestraszyć, ani dać się sparaliżować.
Nawet, jeśli to będą głosy "rozsądku", w dodatku z tak zwanej, "naszej" strony.
Nie mówiąc już o rozniecanym, na szczęście nieskutecznie, parę miesięcy temu przez prof. Nowaka trendzie - "Jak najmniej Jarosława Kaczyńskiego", czyli próbie wymiany elementów nośnych w łodzi podczas przeprawy, na środku rzeki.
Nie wolno na przykład, co jest sprawą oczywistą, zlekceważyć Pawła Kukiza, ale przede wszystkim należy starannie i bardzo dogłębnie odczytać cele, odruchy, a nawet fiksacje i fobie, jego elektoratu.
Nie twierdzę, że ma on wiele wspólnego np. z elektoratem Stana Tymińskiego, ale absolutnie nie wolno go zostawić samopas i zadowolić się komplementowaniem serdecznie zaprzyjaźnionego z Grzegorzem Schetyną piosenkarza.
Co więcej, śmiertelnie niebezpieczne będzie "pozostawienie" go samemu sobie po ewentualnej wygranej Andrzeja Dudy w drugiej turze. Pod pretekstem, że skoro ci wyborcy wsparli Dudę, to są już "nasi" i nie ma co sobie nimi głowy zawracać.
Inni, organizując Kukizowi partię przed jesiennymi wyborami, z całą pewnością na takie "opuszczenie", prawdziwe czy przez nich jedynie sugerowane, będą bowiem wskazywali, starając się wybudować i utrzymać poczucie odrębności tego elektoratu.
Tym razem, jestem tego pewien, w kontrze do prezydenta Dudy. Bo PIS, bo parlamentarna kontrola. A szeregi tej, kukizowej partii zakwitną nam taką setką, trujących albo halucynogennych kwiatów, jakiej jeszcze Polska nie widziała.
Na umiejętną i bezwględną walkę o wyborców przede wszystkim właśnie z tą partią trzeba się szykować już teraz. Bo jeśli się komuś roi, że w przyszłym Sejmie to może być koalicjant PIS, powinien natychmiast zająć się hodowlą konopii na sznur wieńczący koniec jego politycznej kariery.
Nie mogę się bowiem oprzeć wrażeniu, że - pomijając samego Kukiza - w porównaniu do ludzi, jakich on zapewne wprowadzi do Sejmu, dawni koalicjanci PIS z LPR i Samoobrony to był kwiat polskiego parlamentaryzmu i intelektualna oraz patriotyczna elita polskiej sceny politycznej.
Którym błogosławieństwa udzieli sam, wyzywany w tym samym momencie przez Kukiza od najgorszych, Kuba Wojewódzki z przygrywającym na mandolinie w tle, Zbigniewem Hołdysem oraz obrazem zadumanego Bronisława Gieremka na ścianie.
Jeśli będzie ich dostatecznie dużo, ten spektakl zamieni się w może efektowny, barwny i hałaśliwy, ale uliczny pogrzeb Polski na nowoorleańską modłę.
Inne tematy w dziale Polityka