Bo tylko tak chciałbym odczytać narastającą falę niemieckich, agresywnych bredni, przy których słynne domaganie się "korytarza" przez Adolfa, jawi się nam jako, może i kontrowersyjna, ale pełna umiaru, wyważona oferta polityczna.
Oczywiście, wiem, że ostatnia groźba o - jak przyjdzie co do czego - to nawet użyciu siły dla wymuszenia "europejskiej solidarności" przy niemieckiej dyslokacji "uchodźców" w Unii, rzucona przez niezawodnego szefa Parlamentu Europejskiego, Martina Schultza, dotyczy nie tylko Polski, ale wszystkich "opornych" krajów. Tylko że absolutnie nie wolno zapominać o szczególnym przywiązaniu Niemiec do Polski, i to już od czasów rozbiorów. Dla nich to właśnie Polska wciąż jest kluczem do najważniejszych celów. Nie tylko dlatego, że wierny im, aż po swój i nasz grób, tzw. polski rząd kopaczy pomoże Niemcom rozwiązać, kosztem Polaków, każdy problem z "uchodźcami".
Ten rząd wymaga ich wsparcia i ochrony przede wszystkim dlatego, że jedynie on gwarantuje całkowity spokój niemieckim rojeniom o Rzeszy wolnych, Generalnych Guberni, aż po Don i wybrzeża Morza Śródziemnego. I właśnie w tego powodu Niemcy tak eskalują swoje groźby, aby dać mu szanse na powiedzenie "dość", i uratowanie chociaż tego, co się jeszcze da uratować. Na przyklad pamięć o tych, co przynajmniej dobrze kończą.
Tak, zdaję sobie sprawę, że wszystko, co napisałem, to raczej bardzo ponury żart. No cóż, w czasach zdrady pewna część rzeczywistości zaczyna wymykać się spod kontroli, bo pojawiają się w niej fakty, postawy i zachowania, w które, mimo wszystko, po prostu trudno uwierzyć.

Takie na przyklad, jak wizja niemieckich i polskich sił porządkowych, ramię w ramię, orzeł przy gapie, zgodnie z ukazem, podpisanym swego czasu przez Komorowskiego, walących pałami i pacyfikujących gumowymi, na razie, kulami, kolejną demonstrację przeciwko kolejnym kwotom islamistów w Polsce.
Może więc jednak niemiecka histeria ma u swojego podłoża na przykład chęć "wypchnięcia" Polski z Unii czy NATO. Wypchnięcia, które miałoby jeszcze bardziej uzależnić nas od niemieckich, ekonomicznych wpływów. Zaś setki tysięcy, a potem miliony muzułmanów w "ksenofobicznej" Polsce mogą być doskonałym argumentem za dalszym brakiem jakichkolwiek, większych baz tego sojuszu w naszym kraju.
Albo jest pochodną reealizacji jakiegoś innego, tajnego planu, ułożonego przez marsjan z Fleet lub Wall Street.
A my? Nam pozostanie chyba tylko czekanie na Karola Młota. Oby bez sierpa w pakiecie.
Inne tematy w dziale Polityka