Zdjęcie takiej mapki, upowszechnianej wśród emigrantów na greckiej wyspie Kos, opublikował niemiecki reporter "Die Zeit":

Moim zdaniem, to nie przypadek, że "tajemnicę" nowego, propagowanego wśród emigrantów, szlaku do Niemiec, wiodącego przez Rumunię, Bułgarię, Ukrainę i Polskę, odkrywa niemiecki reporter. Nie tylko dlatego, że odkrycie czegoś takiego przez najróżniejsze hugo-badery, stasiuki czy inne, czerskie kapuścińskie jest równie prawdopodobne, jak przewidzenie przez nich kolejnego holokaustu.
Przede wszystkim dlatego, że takie trasy wytycza się nie w obozach dla uchodźców, ale w Berlinie i, być może w Moskwie, kontrolujących, a może nawet finansujących międzynarodowe mafie przemytu ludzi.
Muszą się przy tym bardzo spieszyć. Wegry, Czechy, Chorwacja i Słowacja już zapowiedziały, że będą swoich granic i siebie bronić.
Jedynie tzw. Polska, i to prawdopodobnie jeszcze tylko przez miesiąc, jest całkowicie otwarta na niemieckie próby upchnięcia w niej muzułmańskiej inwazji. Czyli otwarcia granicy wschodniej i zamknięcia zachodniej. Oraz, jak się Rosjanom uda wmieszać w tłum Arabów swoich, "zielonych ludzików", na rosyjskie próby "bratniej pomocy" dla odchodzących w polityczny niebyt, "ich ludzi" w Warszawie.
Zwłaszcza, że proces infiltracji poprzebieranej za "uchodźców" agentury może już trwać, bez żadnej kontroli, a kto wie, czy i nie przy współpracy, już od miesięcy. Teraz już tylko wystarczy kilkanaście tysięcy "fanatycznych" uchodźców i terrorystyczny atak na dwie elektrownie.
Rumunia, Bułgaria i ukraińscy oligarchowie chętnie "uchodźców" przez swoje terytorium, zwłaszcza za łapówki, przepuszczą.
Ciekaw jestem, o czym będzie rozmawiał Prezydent podczas spotkania Grupy Wyszehradzkiej 8-9 października? Że nic konkretnego w sprawie uchodźców nie wie, bo do tej pory nikt z rządu mu szczegółowych informacji, na które on ciągle czeka, nie udzielił, i on, za ten rząd, przeprasza?
Inne tematy w dziale Polityka