Kaczyński zaczyna testować nową formę stanu wyjątkowego. Jego decyzja, żeby ograniczyć wszelkie swobody na granicy z Białorusią to nic innego jak przymiarki do większych ograniczeń w całej Polsce. Tam gdzie będzie jemu coś nie wychodziło, gdzie zaistnieje jakieś większe niezadowolenie a być może nawet coś nie będzie po jego myśli, wprowadzi ograniczenia w swobodach obywatelskich. Teraz przetestuje udając, ze istnieje jakieś zagrożenie ze strony Łukaszenki. Owszem, jest taka obawa, że despota coś jeszcze bardziej brutalnego zrobi, być może zaistnieje jakaś zbrojna prowokacja. jednak cały sens jest gdzie indziej. Gdzie brakuje wolności i swobody, można robić wszystko na co ma się ochotę. Dzisiaj dziennikarze nie mają dostępu, żeby pokazać, przekazać co takiego się na granicy dzieje, jutro może być zamknięty inny regon w Polsce.
Kaczyński musi szukać rozwiązań, które pozwolą mu na spokojnie i bezpieczne rządzenie. Dzisiaj wolne media w przeróżnej postaci, jak i co dla niego najgorsze, Polaków niezadowolenie na ulicach, denerwują totalnie. On wręcz alergicznie reaguje gdy ktoś m mu zwraca uwagę. Musi mieć ciszę wokół siebie. Żadnych opinii, komentarzy, sugerowania czegokolwiek. Z drugiej zaś strony wprowadzając swój stan wyjątkowy, tworząc go pod siebie, daje jakiekolwiek manewry w przypadku utraty władzy.
Dzisiaj Kaczyński brnie coraz bardziej w despotyzm i zamordyzm. Krok po kroku ogranicza swobody i wolność. Zostawi sobie tylko swoją oddaną i wierną propagandową telewizje. To właśnie owa szczujnia będzie jedynym przekazem za chwilę na granicy białoruskiej. Nikt mu nie powie, że nie dopuszcza mediów. Świat znowu to łyknie i wszyscy będą zadowoleni.
