Pyzol Pyzol
885
BLOG

Suma błędów.

Pyzol Pyzol Społeczeństwo Obserwuj notkę 21

( tekst oparty na komentarzu zamieszczonym pod  ostatnim wpisem G. Wszołka)

Poszukiwanie informacji i rzetelnych analiz w polskich mediach jest zajęciem bardzo żmudnym, wymagającym mnóstwa czasu i  zestawianiu wielu źródeł zanim, w końcu, odbiorcy wyłoni się jako tako bezstronny i odpowiadający rzeczywistości przekaz.

Obficie i szeroko praktykuje się, za to,  b e l e t r y c y z a c j ę tematów. Polega to m.in. na pomijaniu detali nie pasujących do głównego założenia "analizy", uwypuklaniu "pasujących", z natrętnym "komentarzem własnym". Z przeciętnego materiału prasowego po usunięciu tych didaskaliów zostałyby dwa - trzy zdania. 

Maniera ta dotyczy wszelkich mediów tj. "naszych" i "nienaszych", ale zważywszy, że te drugie przez lata całe miały znacznie silniejszy kulturotwórczo wpływ na kształtowanie się modelu informacji i publicystyki w IIIRP, główną odpowiedzialność za ten dzisiejszy, fatalny stan rzeczy ponoszą te drugie. Tyle że co nam z tego, że pokażemy winnego? Trzeba jeszcze zaistniała sytuacje n a p r a w i ć. 

- Kiedy wpatrujesz się w otchłań, ona też wpatruje się w ciebie. 
Ona cię kształtuje. 

G d z i e Polacy mieli się uczyć zarówno tworzenia jak i odbioru materiałów informacyjno-publicystycznych, jeżeli nieustający smrodek dydaktyczny towarzyszy mediom od zarania IIIRP? W jakim stopniu patologie formułowania i odbioru utrwala już szkoła, gdzie to co "powie pani" ma być święte? 

Na ile szkoła uczy sztuki zbierania i przedstawiania argumentów, zachęca do w n i k l i w o ś c i oraz praktykuje polemikę? 
.............................................................

Ziemkiewicz w "Michnikowszczyźnie" bardzo dobrze opisał "linię GW", ale tytuł wybrał fatalny, z góry, poprzez szyderstwo, świadczący o stronniczości autora. Podobnie tytułem uwalił tematykę "Polactwa", w którym to przypadku popełnił grzech większej wagi, angażując termin określający przynależność narodową. 

Żadnym argumentem jest tu prześmiewczość czy swarliwość publicystyczna, charakterystyczna dla RAZa. Dopuszczalna, od biedy, w felietonie, w formule dłuższej i, z natury rzeczy bardziej dociekliwej, jest zabiegiem nie mniej irytującym, jak demagogia ziemkiewiczowskich adwersarzy. 

Nie ma: "się rozumie". Odpowiedzialna publicystyka, to nie monologi sołtysa Kierdziołka!
..........

Irytują mnie tytuły typu "Wzruszający gest prezydenta" na wPolityce. Napiszcie, na Boga co się wydarzyło, a wzruszenia pozostawcie mojej dyskrecji - ok? Podobnie ze "skandaliczną wypowiedzią" ( we wszelkich mediach). Proszę mi zacytować wypowiedź - ja już sobie sama ocenie czy i co jest w niej "skandalicznego".

Takie metody pogłębiają tabloidyzację zarówno tematów jak i sposobu ich dyskutowania, co bardziej niż ewidentnie widać po komentarzach:

 - Jedni klaszczą i prześcigają się w wazelinowaniu autorowi, inni uruchomiają retorykę dokładnie tej samej urody, tylko ukierunkowanej na "dowalenie". I leci kisiel!

Jeszcze innym, acz wyjątkowo paskudnym, zabiegiem jest  zamieszczanie tytułu, wobec którego treść pod nim w mniejszym lub większym stopniu zwyczajnie nie potwierdza, a niekiedy wręcz mu zaprzecza. 
.......................................................

Odbiorca instynktownie odczuwa, że coś tu jest nie tak, ale bez wzorów jak być powinno, zniechęcony, rezygnuje z doinformowywania się w ogóle. To źle, bo w ten sposób taki odbiorca p r z e s t a j e  i s t n i e ć. Na placu boju pozostają miłośnicy bójki w kisielu, traktujący życie społeczne i polityczne jak rozwój akcji w ulubionym serialu. 

"Czy Anna porzuci Stafana?" - " Co powie Duda?".
"Mateusz pokłócił się z matką" - "Prominenty polityk partii X miażdży partię Y"

Zatracenie granicy pomiędzy fikcją ze scenariuszy i realiami z faktycznej rzeczywistości ostatnio najdobitniej ujawniło się przez odwoływanie się publicystów, pragnących uchodzić za poważnych, do serialu "House of Cards". 

Inny szalenie istotny mankament, to atakowanie polemisty zamiast adresowania problemu. W żaden sposób sytuacji nie łagodzi świętoszkowata formułka "szanuję pańskie poglądy" albo "ma pan prawo do swoich poglądów", po której następuje wywód całkowicie owym zastrzeżeniom zaprzeczający. Szacunek dla poglądów i przyznanie drugiemu prawa do posiadania takowych powinna być niepozostawiajacym cienia wątpliwości, wyrażonym praktyką  f a k t e m, którego nie ma co reklamować.  

Kolejną super-nieznośną manią jest brak oryginalności argumentowania. "Tragowica" vs "Faszyzm", namolne cytowanie choćby owych osławionych kur Marszałka, uporczywe przywoływanie powiedzeń i powiedzonek doskonale już wszystkim znanych, triumfalnie artykułowanych jako "element dyskusji".  Posługują sie nimi wszystkie strony, wszystkie żarliwie przyczyniające sie do niszczycielskiego dewaluowania się wyrażonych w oryginale treści.

Oburzenie, szyderstwo, obłudna troska, angażowanie silnie emocjonującej terminologii towarzyszy IIIRP od zarania. Jak ograniczyc zasięg ich oddziaływania zależy od wymagań, jakie stawiać będzie młode pokolenie. Moje, obawiam się, jest już niereformowalne. 

Kaśka

Pyzol
O mnie Pyzol

Panie, daj mi odwagę, aby zmienić to, co zmienić mogę, pokorę, aby w pokoju pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, aby odróżnić jedno od drugiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo