kawalec kawalec
122
BLOG

Królowa Niebios

kawalec kawalec Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

"Dziękujemy wam, że jesteście, że przychodzicie do Maryi, że kochacie Ją, ale kochajcie Ją zawsze i zawsze pomagajcie jej w zbawianiu świata, każdego człowieka. Niech was Pan Jezus błogosławi. Dziękujemy wam z całego serca – powiedział w swoim słowie do uczestników XX Pielgrzymki Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci na Jasną Górę Dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk CSsR."

Co prawda O. Rydzyk mówi dalej: "....abyście stali się jej współpracownikami, żeby wszyscy ludzie przyjęli Pana Jezusa, żeby wszyscy ludzie zostali zbawieni, bo on każdego z nas odkupił najdroższą krwią swoją na krzyżu" (1)

Z powyższego spróbuję naszkicować przyświecającą tej wypowiedzi teologię Ojca Rydzyka oraz pozwolę sobie na zestawienie jej z zarysem tego co o Maryi, matce Jezusa, mówi Pismo i tradycje kilku wyznań, które się o niej dobitnie wyrażają.

Ojciec Rydzyk uważa więc, że należy się dzieciom dziękczynienie, że przychodzą do Maryi. Czy dzieci więc przychodzą do Maryi dla Ojca czy dla siebie, a może dla grzesznego świata? Jeśli Ojciec dziękuje, to by oznaczało, że czynią to dla Ojca. Myślę, że te dzieci raczej uważają, że czynią to dla siebie i grzesznego świata. A więc czy Ojciec wypowiada się w imieniu tych dzieci czy grzesznego świata? Zapewne w imieniu Kościoła. Ale Kościół to też te dzieci (ochrzczone)! Z tego należy chyba wnioskować, że Kościół to dla Ojca stan duchowny. A przychodząc do sanktuarium, dzieci czynią coś, za co należy się im od stanu duchownego podzięka.

"Przychodzą do Maryi" oznacza, że Maryja jest w jakimś sanktuarium. Tych jest wiele, wiec jest w kilku miejscach naraz. Czy jest też w sercach dzieci? Zapewne tak te dzieci myślą. A więc skoro Matka je słyszy, to po co pielgrzymka? Jako wyraz hołdu. I to zgadza się z wieloma objawieniami Maryjnymi, w których Maryja żądała od kapłanów by tu postawić jej sanktuarium bo tu będą na wiernych spływały łaski. W La Salette żądała by poświęcić jej jeden z dni tygodnia. To razem może stwarzać wrażenie, że żąda hołdu i oferuje łaski. Łaska to Duch Święty. Czyli Maryja stawia się w roli dawczyni Ducha Świętego. I to tam, gdzie odbiera hołd.

Z wypowiedzi Ojca Rydzyka wnioskować jednak należy, że zbawcza rola Maryi to (wbrew temu co twierdzi wielu niechętnych jej kultowi protestantów) jest zasadniczo skłanianiem ludzi by przyjęli Jezusa. Wydaje się więc, że jest to stanowisko głównego nurtu chrześcijaństwa: Maryja pomaga ludziom w przyjęciu zbawienia. Czyli mniej więcej realizowanie Polecenia Misyjnego naszego Pana: idźcie na cały świat i nauczajcie ... chrzcząc ... w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Ale coś tu jest nie tak. Dlaczego dzieci, zamiast po prostu oddziaływać na innych ludzi, w ten sposób pociągając ich do Jezusa, muszą przede wszystkim być współpracownikami Maryi w tym dziele. Stanowisko Kościoła zasadniczo było i jest (?) takie, że w swym misyjnym dziele, Kościół współpracuje z Duchem Świętym. Kościół narodził się w dniu Pęćdziesiątnicy. DO tego zresztą przygotowywał uczniów Chrystus: zanim wyjdą w świat, mają czekać aż przyoblecze ich Moc z Wysoka. Tak się wtedy stało, i to od razu w skali masowej, bo w odpowiedzi na masowe wylanie Ducha, o którym mówił prorok Joel, nawróciło się tego dnia trzy tysiące. Swego rodzaju prefiguracją tego były wydarzenia opisane na pocz. 10 rozdziału Ewangelii Łukasza, kiedy to Jezus dał uczniom władzę nad duchami nieczystymi i wysłał ich dwójkami tam gdzie sam miał się udać. Czytaj: przygotowując drogę Jezusowi do ludzkich serc, otrzymujesz władzę i działasz z pomocnikiem. Tym pomocnikiem jest Duch Święty. Wg. Ojca Rydzyka jednak, jest nim ... Maryja, bo to Maryja daje łaski, a w dziele nakłaniania ludzi do przyjęcia Jezusowego odkupienia, dzieci powinny współpracować z nią właśnie.

Prorocy, w tym autor Psalmów, wielokrotnie mówią o tym, że Bóg ujawni ludziom Swą Zbawiającą Moc. W języku hebrajskim to "Je[ho}szua"/"T'eszua/JeszuaTo". To samo dokładnie słowo to także nic innego jak Imię naszego Pana. Jezus to właśnie "Jeszua"-Zbawienie. Teologia trynitarna widzi Boga, Jego Zbawczą Moc i Ducha Świętego jako Jedność trzech Osób. Kiedy Jezus odchodzi w ciele, pozostawia nam Ducha Świętego. Między Jego odejściem a wylaniem Ducha mija czas jaki w tamtej kulturze wyznaczał okres pomiędzy paschą a świętem tygodni, czyli między wybawieniem przez Boga swego ludu z niewoli a zebraniem pierwocin żniwa 7 x 7 tygodni po święcie Wybawienia. Symbolika jest jasna: w pełni czasów, Wybawiony od grzech człowiek otrzymuje Moc z Wysoka by dokonać dla Pana zbioru zasianego ziarna. Przypomnieć tu należy liczne wzmianki Jezusa o połowach ludzi, o powoływaniu żniwiarzy, o czekających zbiorach. 

Zrównywanie zatem Maryi z Jezusem czy Duchem Świętym wygląda na jej ubóstwianie. Podskórne prądy w kościele, przypisujące Maryi szczególną rolę jako Matki Boga istniały od dawna, zwłaszcza w Egipcie i Efezie, gdzie na soborze w 431 roku przeciwnicy poglądu o Maryi, która zrodziła Boga, zostali zlinczowani. To akurat nie musi dziwić, bo to właśnie w Efezie od setek lat czczono Artemidę Efeską, której "posąg spadł z nieba". Szczególnym orędownikiem poglądu o macierzyństwie wobec Boga-Jezusa był patriarcha aleksandryjski Cyryl, i temu też nie należy się dziwić, zważywszy na popularność Izydy w Egipcie. Od tamtych czasów spór pomiędzy nestorianami ("Matka Chrystusa") a monofizytami ("Matka Boga"), w który wciągnięty został kościół wschodni (po soborze w Chalcedonie dwie dekady później generalnie wycofujący się z potępienia nestorian), do tego stopnia podzielił chrześcijaństwo, że tam gdzie był szczególnie widoczny, doprowadził do osłabienia i marginalizacji chrześcijaństwa.

Co takiego dało zwolennikom Theotokos (Matki Boga) aż tyle motywacji, by promować z uporem (być może godnym lepszej sprawy), tą właśnie tezę teologiczną? Czy napewno/tylko przywiązanie lokalnych społeczności do antycznego kultu Królowej Niebios? Monofizyci są kościołem, w którym językiem liturgii jest aramejski. Pojęcie "Rucha D'Kudsza", przynajmniej jeszcze kilkaset lat po przyjściu Chrystusa, było rodzaju żeńskiego. Pamiętam traktacik teologiczny monofizyckiego mnicha z Indii [niestety nie mogę go teraz znaleźć, więc zamieszczam linka do innego tekstu (2)], który twierdził wprost, że Duch Święty jest elementem żeńskim, zaś Bóg Ojciec męskim. Stąd pojęcie "Bóg jest miłością" albo, że Jest relacją, nabiera nieodpartego sensu. Potrafię sobie więc wyobrazić niewyrażane publicznie przekonanie, że tak jak Logos przyjął postać człowieka, tak Duch Święty przyjął postać Maryi. W końcu Maryja została "napełniona" Duchem Świętym, ale Jezus nie traktuje Ducha jako Ojca. 

Takie rozumienie rzeczywistości zbawczej, w którym Logos-Syn Boży jest owocem miłości boskich pierwiastków męskiego i żeńskiego miałoby nawet swój nieodparty sens, jednak zrównywanie Maryi z Duchem Świętym jest teorią dość ryzykowną. Można, słusznie, twierdzić, że to Kościół był najpierw a Pismo (w tym Nowy Testament) potem, tak jak najpierw była rzeczywistość w jakiej działali ludzie Boży a potem powstało świadectwo tej rzeczywistości, jakim są pisma hebrajskie, ale to samo Pismo oddaje przekonania wczesnej wspólnoty uczniów Pańskich, którzy są depozytariuszami Dobrej Nowiny. Tak więc ciężko jest twierdzić, że coś jest prawdą choć sprzeczne jest z Pismem. Do oddawania Maryi kultu Boskiego Pismo absolutnie nie uprawnia. 

Co prawda Jan wskazuje na początek działalności Jezusa w Kanie, kiedy to podjął działania, jak się może wydawać wbrew sobie, na życzenie swej matki, a Chrystus z krzyża, wskazując na Maryję, mówi Janowi "oto matka twoja", a to sugerowałoby jakąś szczególną rolę Maryji jako wiernej Chrystusowi protektorki Kościoła. Tradycja kościelna mówi o tym, że Jan i Maryja mieszkali w Efezie... Nawet w trakcie swej podróży poślubnej zaglądnęliśmy do Mariemana koło Efezu, gdzie wskazano nam dom, w którym mieszkała i zmarła Maryja. Dom ten stał się w Efezie sanktuarium pielgrzymkowym, a woda z okolicznego źródełka ma mieć moc wspomagającą płodność. Jan pisał swą ewangelię znacznie później niż synoptycy. Wiele informacji w niej zawartych jest nieznanych Synoptykom, a nawet niekoniecznie z ich podaniami zgodnych. To nie musi przekreślać wartości tej Ewangelii, bo przecież jest to bardziej wielkie Kazanie o Bożej Miłości, o Prawdzie i Światłości jaka przyszła do ludzi, więc niekoniecznie należy ją czytać jako podanie historyczne. Problem w tym, że nikt nigdy nie kwestionował kanoniczności na przykład Marka czy Mateusza, a ci mówią nam także o innych rzeczach.

W 3 rozdziale Ewangelii Marka, mamy taką oto zastanawiającą informację: "A krewni jego, gdy to usłyszeli, przyszli aby go pochwycić, mówili bowiem,  że odszedł od zmysłów." Jakby ktoś miał wątpliwości o kogo chodzi, niech przeczyta kilkanaście wersetów dalej, wersety 31-32: "wtedy przyszli matka i bracia jego" ... "i siostry twoje". Wtedy Jezus publicznie odciął się od nich mówiąc "ktokolwiek czyni wolę Bożą ten jest moim bratem i siostrą i matką". Ale dlaczego uważali, że odszedł od zmysłów? Innymi słowy był opętany? O tym werset 22: "A uczeni w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy, mówili, że ma Belzebuba i że mocą księcia demonów wypędza demony". Oni najwidoczniej też tak uważali. O tym wspomina także sam Jan w 7:3-5 kiedy Jezusowi bracie ponaglali go by pojechał do Jerozolimy na pewną śmierć "... bo nawet bracia jego nie wierzyli w niego" a to wszystko w kontekście słów wypowiedzianych tam, w Jerozolimie, do Jezusa "teraz już wiemy, że masz demona!" (J, 8:52).

To raczej poważna sprawa. Marek ujmuje relację raczej chronologicznie i z perspektywy Piotra, jednego z pierwszych uczniów Jezusa, świadka cudów dokonywanych przez Mistrza w Kafarnaum, gdzie mieszkał (a dokąd się przeniósl z Betsajdy dla celów podatkowych, a więc człowieka realistycznego i przytomnego). Pierwsze cuda, nauka głoszona z Mocą, ale też zarzuty: nie poszczą..., uzdrawia w szabat... Ale te uzdrowione tłumy z całej Syrii... i duchy nieczyste wyznające "Tyś jest Syn Boży!". I powołanie 12, w tym nikogo z najbliższych... Tego było już za wiele, nawet dla najbliższych. A potem (już po wskrzeszeniu córki Jaira!!!) nie może czynić cudów w Nazarecie. "A jego siostry, czy nie ma ich tutaj u nas? I gorszyli się nim".

Co zatem ma na myśli Jezus w Mk 3:29, kiedy mówi "Ktoby jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nie dostąpi odpuszczenia na wieki, ale będzie winien grzechu wiekuistego" i to pomimo zapewnienia, że wszystkie grzechy będą synom ludzkim odpuszczone, nawet bluźnierstwo... (3:28). To była właśnie reakcja na postawę żydów wobec cudów jakich dokonywał. Przecież Jezus mówił, że świadczą o nim także dzieła jakich dokonuje. Dokonywał ich w Mocy z Wysokości, czyli w mocy Ducha Świętego. Odrzucanie wiarygodnego świadectwa Bożego czyni z człowieka niewierzącego z własnego wyboru, to czynienie z Boga kłamcy, to jeden z głównych zarzutów jaki Jezus czyni (głównie faryzejskim) żydom, nazywając ich Synagogą Szatana. Tak więc Matka Jezusa, Jego bracia i siostry zgrzeszyli przeciwko Duchowi Świętemu, a to grzech niewybaczalny.

Bardzo dobrze rozumiem, że problem z tym mieli nie tylko teologowie wieków późniejszych w obliczu powszechnego rozwoju kultu Maryji, ale i także ci bardziej współcześni Jezusowi. Przecież na czele jerozolimskiego kościoła, kiedy odwiedzał go Paweł, stał Jakub, brat Jezusa, a sam zbór składał się z "tysięcy żydów, którzy ... gorliwie trzymają się zakonu. ... jednak .. nauczasz, żeby nie obrzezywali dzieci..." (Dz. 21-20-21), zaś w Efezie, poza Pawłem, działał tez Jan, który mieszkał tam wraz z matką Jezusa (czy wtedy, czy później czy wcześniej, to osobna kwestia). Najwcześniejsza tradycja była Markowa, ona funkcjonowała już zapewne zarówno w Jerozolimie jak i np. w Poncie i Bitynii, gdzie działał Piotr, ale i na trasie misyjnej po której poruszał się Marek, nazywany czasem sekretarzem Piotra (ale i w pewnym momencie uznanym i przez Pawła za pożytecznego w jego własnym dziele). 

Rozumiem więc także dlaczego Łukasz, spisujący swą Ewangelię od uwięzienia Pawła w Cezarei (czyli w Palestynie) aż po przybycie do Rzymu, a także Jan, przewodzący kościołowi w Efezie, postanowili niejako "wyprostować" Markowy stereotyp, który już zafunkcjonował, a który musiał rodzić pewien dysonans, szkodzący kościołowi, w którym ważne pozycje zajmował brat i matka Jezusa. Nie chcę oceniać tego wysiłku Łukasza, który o wielu rzeczach mówi z perspektywy Maryi, wszakże i on Maryi, matki Jezusa, pod krzyżem nie zauważył, choć już po Zmartwychwstaniu trwała w modlitwie z apostołami. Jan Maryję honoruje ale przecież przyznaje, że bracia w Jezusa nie wierzyli. Zapewne Rodzina do Jezusa nawróciła się po Jego Zmartwychwstaniu, być może na fali ogólnego przebudzenia, być może nawet Jezus im ten straszny grzech wybaczył, jednak doprawdy trudno utożsamiać Maryję, matkę Jezusa z żeńskim pierwiastkiem Bożym. Bo przecież jak emanacja Ducha Świętego może grzeszyć przeciwko ... Duchowi Świętemu? 

Wątpliwości jest więcej. Dlaczego kobieta, której objawił się anioł, mówiąc, że poczęła dziecko Boże, nie wie kilka lat później dlaczego Jezus musi zostać w Jerozolimie i czynić dzieła Ojca? I wreszcie już na początku Jego misji uważa, że ma w sobie demona? Zapewne, jak każdy, ma chwile słabości, powątpiewa czy napewno nie śniła, daje się przekonać presji tłumu. Ostatecznie zapewne następuje upamiętanie, nawrócenie oraz być może także przebaczenie. Ale oddawanie czci człowiekowi, grzesznemu, miotanemu sprzecznymi myślami, nawet jeśli tak chwalebnie skoligaconemu, nie jest dobrą rzeczą. Dlatego właśnie ci wszyscy, którzy czynią z Maryi kogoś więcej niż zapewne ostatecznie nawróconego człowieka, choć także osobę wybraną przez Boga na matkę Chrystusa, stąpają po cienkim lodzie. 

Nie mnie sądzić motywy. Czy napewno chodzi tu o cyniczne pozyskiwanie dla Kościoła matek, czy o wpływy z wyrastających jak grzyby po deszczu sanktuariów, czy o fakt bycia wyłącznym depozytariuszem maryjnych objawień (swoją drogą sprzecznych z Ewangelią, co już zaznaczyłem ale kiedyś bardziej szczegółowo rozwinę), czy może autentyczne przekonanie teologiczne i filozoficzne o konieczności zbilansowania pierwiastków męskiego i żeńskiego, nie mnie sądzić. Mnie sądzić za to jak najbardziej wolno, że do oddawania Maryi, matce Chrystusa, czci Boskiej, nie ma żadnych podstaw. I ci, którzy to czynią mieszają ludziom w głowach i dlatego powinni z tym jak najszybciej zerwać.


(1) http://www.radiomaryja.pl/kosciol/o-t-rydzyk-cssr-do-uczestnikow-xx-pielgrzymki-pkrd-na-jasna-gore-dziekujemy-ze-kochacie-maryje-ale-kochajcie-ja-zawsze/?fbclid=IwAR0gKFHR_mRSSnQYh5jhAc5fIprPdWwqslliFpYPEc1ydmOl4LjBfF9bCig

(2) https://www.simonarich.com/holy-spirit-is-feminine/ 

kawalec
O mnie kawalec

czasem coś mi świta więc pisuję

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo