Francuskie ego blokuje odzyskanie skradzionych przedmiotów z Luwru
Niemcy przy skradzionych przedmiotach z Drezna inaczej się zachowali i je odzyskali.
Izraelscy wywiadowcy swoimi kanałami i metodami operacyjnymi dotarli do gangsterów z Algierii...
Pisałem o tym wcześniej:
https://www.salon24.pl/u/r8w8b8j8/1469207,polityka-dei-mogla-ulatwic-kradziez-w-luwrze
https://www.salon24.pl/u/r8w8b8j8/1469932,izraelska-firma-detektywistyczna-odnosi-spektakularne-sukcesy-w-ue
https://www.salon24.pl/u/r8w8b8j8/1470135,za-kulis-praca-sledczych-w-sprawie-kradziezy-w-luwrze
CGI Group otrzymała dwie oferty od współpracowników Luwru na odkupienie skradzionej biżuterii, ale francuscy urzędnicy nie posunęli się naprzód w negocjacjach.
Wywiadowcy izraelscy są znani w całym świecie przestępczym, zawsze dotrzymują słowa.
A kto ich chce przekręcić „znika”...
Ale administracja Macrona i może sam prezydent Macron uważają, że też potrafią a może nawet, że są lepsi?
Ludzie powiązani z napadem na Luwr skontaktowali się z izraelską firmą wywiadowczą CGI Group z ofertą sprzedaży jednego ze skradzionych klejnotów za 8 milionów euro. Jest to drugie podejście, które firma otrzymała za pośrednictwem ciemnej sieci po tym, jak poprzednie negocjacje z firmą zakończyły się niepowodzeniem z powodu, jak to określili jej przedstawiciele, odmowy władz francuskich przyspieszenia odzyskiwania klejnotów za pośrednictwem tego kanału. Samo Luwr zaprzeczyło, jakoby kontaktowało się z izraelską firmą po tym, jak pojawiły się doniesienia w tej sprawie.
Cztery dni po napadzie, 23 października, osoba przedstawiająca się jako przedstawiciel złodziei skontaktowała się ze stroną internetową CGI Group. "Słyszeliśmy, że był Pan zamieszany w incydent w Dreźnie" – czytamy w komunikacie. – Mamy coś podobnego – jedną z brakujących prac z Luwru. Jesteś zainteresowany?"
Przestępcy zaoferowali umowę w ciągu 24 godzin w zamian za przelanie 8 milionów euro za pomocą zaszyfrowanej metody przez "neutralny punkt w Austrii lub na Słowacji". Pracownicy izraelskiej firmy zażądali dowodu autentyczności i jednocześnie skontaktowali się ze źródłami francuskimi. Francuzi jednak nie poszli naprzód w negocjacjach, a przestępcy stracili cierpliwość. "Słowa brzmią dobrze, ale praktyczne kroki przemawiają głośniej" – napisali. "Jeśli tym razem mówisz poważnie – udowodnij to".
1 listopada przestępcy ponownie skontaktowali się z firmą, oskarżając ją o to, że nie jest poważna. "Wyjaśniliśmy mu sytuację, próbując ponownie zbudować zaufanie, otrzymaliśmy kolejne okno czasowe" – powiedział Zvika Neve, dyrektor generalny CGI Group. "Niestety, po raz kolejny francuskie ego sabotowało możliwość zwrócenia klejnotów". Korespondencja zakończyła się trzy dni temu bez rezultatu.
CGI Group twierdziła, że źródła związane z muzeum skontaktowały się z firmą za pośrednictwem jej europejskiego oddziału w Rzymie, próbując ukryć powiązania z izraelską firmą i prosząc o pomoc w rozwiązaniu zagadki włamania. Jednak Luwr oficjalnie temu zaprzeczył.
Według Zviki Neve, dyrektora generalnego firmy: "Pięć dni po napadzie na Luwr osoba identyfikująca się jako przedstawiciel złodziei skontaktowała się z nami za pośrednictwem strony internetowej CGI i zapytała, czy jesteśmy zainteresowani negocjacjami z nią w ciemnej sieci w sprawie zakupu skradzionych dzieł, podkreślając, że będziemy mieli możliwość sfinalizowania transakcji w ciągu 24 godzin. Odpowiedzieliśmy na propozycję po przeprowadzeniu z nim długich rozmów w celu zbadania i potwierdzenia, że udowadnia nam, że rzeczywiście posiada przynajmniej część pracy. Zaraz po podejściu zaktualizowaliśmy odpowiednie źródła w Paryżu, ale niestety gry ego i ociąganie się sabotowały możliwość zakupu przynajmniej części prac. 1 listopada 2025 roku ponownie skontaktował się z nami przedstawiciel złodziei i zarzucił nam, że nie traktujemy sprawy poważnie. Wyjaśniliśmy mu sytuację, jednocześnie próbując ponownie zbudować zaufanie. Otrzymaliśmy kolejne okno czasowe, ale niestety po raz kolejny francuskie ego sabotowało możliwość zwrotu skradzionych klejnotów.
19 października czterech złodziei przebranych za robotników budowlanych włamało się do Luwru. Złodzieje przyjechali ciężarówką z dźwigiem, wspięli się na pierwsze piętro, wybili okno i weszli do Galerii Apollo. W ciągu kilku minut skradziono dziewięć historycznych klejnotów należących do francuskich rodzin królewskich. Korona cesarzowej Eugenii – najcenniejsza – została znaleziona złamana przed muzeum. Tydzień po napadzie aresztowano dwóch podejrzanych o dokonanie włamania: 34-letniego obywatela francusko-algierskiego, złapanego na lotnisku Charlesa de Gaulle'a na chwilę przed odlotem do Algierii, oraz 39-letniego mężczyznę w okolicach Paryża. Obaj częściowo przyznali się do udziału w tym procederze. W miniony weekend aresztowano pięciu kolejnych podejrzanych, w tym parę z Saint-Denis – 37-letniego mężczyznę, którego ślady DNA znaleziono w ciężarówce z dźwigiem i który jest podejrzany o przynależność do gangu złodziei, oraz jego 38-letnią dziewczynę.
Trzech podejrzanych zostało zwolnionych, a czterem postawiono zarzuty i pozostali w areszcie. Klejnoty, których wartość szacuje się na około 100 milionów dolarów, nie zostały jeszcze odnalezione.
W wywiadzie dla Radio France-Info, prokurator Laure Beccuau powiedziała, że chodzi o "przestępczość, która nie jest do końca codzienna, ale też nie jest typem zwykle kojarzonym z najwyższym poziomem przestępczości zorganizowanej". Podczas rozmowy powiedziała, że profil czterech aresztowanych do tej pory osób – w tym dziewczyny jednego z podejrzanych – nie jest typowy dla osób z przestępczości zorganizowanej, zdolnych do przeprowadzania skomplikowanych operacji.
W 2019 roku, po napadzie na diamenty z muzeum Zielonego Skarbca w Dreźnie, CGI Group została zatrudniona do zbadania konfiguracji zabezpieczeń. Firma twierdziła, że dostarczyła informacje, które pomogły w dochodzeniu.
...
Inne tematy w dziale Społeczeństwo