"Pogrzeb i grób to wielka sprawa, to największa sprawa ludzka. Bo gdy w formie cielesnej żyjemy pięćdziesiąt albo sto lat, nasze cienie trwają dziesiątki tysięcy lat, aż do zupełnego oczyszczenia. Asyryjscy barbarzyńcy śmieją się z nas" mówi kapłan w "Faraonie" Prusa: " że więcej poświęcamy zmarłym niż żyjącym; ale zapłakaliby nad swoim niedbalstwem o zmarłych, gdyby znana im była, jak nam, tajemnica
śmierci i grobu..."
"Faraon" nie jest książką o Egipcie. To traktat o Polsce. Ramzes XIII z całym swym dziecięcym optymizmem jest Polakiem. By nie powiedzieć Polaczkiem - stającym oko w oko z siłami Dobra i Zła. Z wiecznością.
Oto dziś cała Polska stanęła oko w oko z wiecznością. Wiecznością życia ludzi, władców którzy przeszli do wieczności. Z wiecznością swego niepodległego bytu zagrożonego powtarzającymi się zamachami i groźbami.
Zapewnienia o zrządzeniu losu, fatum. przypadku, pojednaniu padają z ust tych, których już widzimy gdy jak szakale krążą wokół jeszcze nie zamkniętych mogił.
Kto to zrobił ? Kto winien ? Pada coraz częstsze pytanie. Prymas-senior Glemp powiedział w homilii wygłoszonej w Katedrze św. Jana, że "Katyń to dramat w trzech odsłonach. Pierwszą z nich jest radziecka zbrodnia, wynikła z podszeptu Szatana.Kardynał Glemp mówił, że Szatan odrzucił wszystkie zapory broniące prawa, połamał prawo ludzkie, boskie, prawo natury, nawet to prawo, które chroni żołnierza, jeńca, oficera. Drugą odsłoną dramatu- mówił kardynał Józef Glemp - jest sobotnia katastrofa pod Smoleńskiem. Prymas-senior zauważył, że obwiniamy Boga o śmierć ofiar tej tragedii, a brakuje nam pokory, by przyznać, że to my, ludzie, ustaliliśmy dzień obchodów, środki komunikacji i pobożny program obchodów." (PAP).
Nie Księże Prymasie. Nie obwiniamy Boga o tę kolejną dramatyczną ingerencję w Dzieje Naszego Narodu. My o tę interwencję też obwianiamy Szatana. Szatana czyli siły Zła. "Trzeba bowiem - - jak pisał już Ojciec Kościoła Tertulian w Liście o Widowiskach : " mieć na uwadze nie tylko tego, który wszystko stworzył, ale również i tego który wszystko zepsuł. I tylko wtedy ukaże się jasno cel wykorzystania stworzonego świata, gdy ujawni się zamiary przeciwne, dla których go nie stworzono." .
Nie można widzieć w świecie tylko Jasności nie dostrzegając Ciemności, o której posoborowy Kościól Katolicki jakże chętnie zapomina.
Nie znam imion tych, którzy zabili stu nalepszych Polaków. I zapewne nigdy ich nie poznamy. Ale to byli - jak słusznie powiedział Prymas-Senior - ludzie.
Nie , nie "my". Lecz oni. "Oni", którzy stali się narzędziem Szatana.
Czy Szatan zwyciężył ? - Tak mu się wydaje. Jest przecież inteligentny, bezwzględny, cyniczny. Już za chwilę wkroczy do archiwów, opanuje media - może nawet zamierzy się na internet. Szatan jednak jest głupi. Zapomina, że każdym uderzeniem przypomina ludziom o swym istnieniu. Mobilizuje wspólnotę. Wzmacnia Kościół.
Jako ludzie myślimy jak się uratować. Jak pokonać Złego. Musimy ścigać szatana. Nazywać go po imieniu. Piętnować. Zabezpieczyć Pamięć przed jego mocą.
Chcemy poległemu Prezydentowi ofiarować Stadion albo kryptę na Wawelu. Staramy się nie pominąć żadnego innego z zabitych.
Ofiarujmy Poległym długi Pogrzeb.
Niech Para Prezydencka będzię pochwana w Krakowie.
Nie dla Krypty - dla Pogrzebu. Niech w otwartej trumnie wzdłuż Wisły zdąża Poległy Prezydent w Górę rzeki: z polskiego Dolnego Miasta Warszawy - do Górnych Krakowskich Teb.
Niech ten Pogrzeb trwa nawet dwa miesiące. Póki nie odbędą się wybory.
Niech Skupienie pogrzebu wymusi na następcach wstrzemięźliwość - aby nie ośmielili się w tym czasie naruszyć skarbów Labiryntu. Niech lamentujące tłumy staną się Obywatelską Strażą, która ochroni Polskę przed krążącymi nad nią Szakalami.
A My w tym czasie prze-po-mi-naj-my : - lIteraturę, mowę ojczystą, afabet granic.
Przypominajmy dzieciom. które oby zdołały znaleźć w sobie moc dla przywołania Ducha Świętego. On musi znów zstąpić by zetrzeć w proch moc Szatana.
* * *
[...]
Przygotowania do pogrzebu Oziris-Mer-amen-Ramzesa były ukończone. Czcigodna mumia króla była już zamknięta w białym pudle, którego górna część doskonale odtwarzała rysy nieboszczyka. Faraon zdawał się patrzeć emaliowymi oczyma, a boska twarz wyrażała smutek łagodny, nie za światem, który opuścił, lecz nad ludźmi jeszcze skazanymi na utrapienia doczesnego żywota.
[..] Salę tą wnet zapełnili kapłani śpiewający hymny żałobne, dworzanie i słudzy zmarłego króla, a nade wszystko jego kobiety, które jęczały tak głośno, że ich krzyki słychać było aż na drugiej stronie Nilu.
- O panie!... o panie nasz!... - wołały - dlaczego nas opuszczasz?... Ty taki piękny, taki dobry?... Który tak chętnie rozmawiałeś z nami, teraz milczysz, i dlaczego?... Przecie lubiłeś nasze towarzystwo, a dziś tak daleko jesteś od nas?...
[...]
Po dwu dniach jęków i nabożeństw zajechał przed pałac wielki wóz w formie łodzi. Jej końce były ozdobione baranimi głowami i wachlarzami z piór strusich, a nad kosztownym baldachimem unosił się orzeł i wąż ureus, symbol władzy faraona. Na ten wóz włożono świątobliwą mumię pomimo gwałtownego oporu kobiet dworskich.
Jedne z nich czepiały się trumny, inne zaklinały kapłanów, ażeby nie zabierali im dobrego pana, inne drapały sobie oblicza i targały włosy, a nawet biły ludzi niosących zwłoki.
Krzyk był straszliwy. Nareszcie wóz przyjąwszy boskie ciało ruszył wśród mnóstwa ludu, który zaległ ogromną
przestrzeń od pałacu do Nilu. I tu byli ludzie pomazani błotem, podrapani, okryci żałobnymi płachtami, którzy zawodzili wniebogłosy. A obok nich, zgodnie z rytuałem żałobnym, na całej
drodze były rozrzucone chóry.
[...]
Co paręset kroków stał oddział wojska witający pana głuchym łoskotem bębnów i żegnający go przeraźliwym odgłosem trąb. Nie był to pogrzeb, ale marsz triumfalny do kraju bogów.
W pewnej odległości za wozem szedł Ramzes XIII otoczony wielką świtą jenerałów, a za nim królowa Nikotris oparta na dwu damach dworskich. Ani syn, ani matka nie płakali, ponieważ im było wiadomo (o czym nie wiedział lud prosty), że zmarły pan już znajduje się obok Ozirisa i z pobytu w ojczyźnie szczęśliwości jest tak zadowolony, że nie chciałby wrócić na ziemię.
[...]
Minąwszy przy świetle pochodni kilka korytarzy i komnat zatrzymali się w jednej, gdzie była studnia. W otwór ten spuścili sarkofag i sami weszli za nim do podziemiów dolnych. Tam ustawili sarkofag w ciasnym pokoiku i szybko zamurowali otwór tak, że najwprawniejsze oko nie odkryłoby wejścia do grobu. Następnie wrócili na górę i z równą starannością zamurowali wejście do studni.
Wszystko to wykonali sami kapłani, bez świadków, a wykonali tak dokładnie, że mumia Ramzesa XII po dziś dzień spoczywa w swym tajemniczym mieszkaniu, zarówno bezpieczna od złodziejów, jak i od nowożytnej ciekawości. W ciągu dwudziestu dziewięciu wieków wiele mogił królewskich zgwałcono, a ta została nie tkniętą
[...]
Odtąd Ramzes XII został sam w swej tajemnej komnacie. Przez małe a ukryte w skale okienko ledwie wdzierał się mrok. Zamiast piór strusich nad panem szeleściły skrzydła ogromnych nietoperzy; zamiast muzyki rozlegały się w nocnej porze jękliwe wycia hien i kiedy niekiedy potężny głos lwa, który ze swej pustyni pozdrawiał faraona w grobie
Inne tematy w dziale Polityka