"Dziennik" alarmuje, że przygotowywane jest nowe prawo otwierające furtkę dla tortur.
<- Załóżmy, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego łapie jednego członka szajki, która przygotowuje zamach w Polsce. On odmawia współpracy, śledztwo staje w miejscu, a bomba tyka - mówi "Dziennikowi" dr. Krzysztof Liedel z Collegium Civitas, a jeden z policjantów dodaje, że wówczas: "podejrzani trafiają np. do Egiptu. Tam już, zgodnie z miejscowym prawem, mogą być poddawani torturom".>
http://wiadomosci.onet.pl/1855338,11,item.html
Naiwni, nie wiedzą, że do torturowania, prawo nie jest potrzebne.
Jechałem swego czasu z gościem, który siedział kilka lat w więzieniu. Usłyszałem od niego, że w więzieniach funkcjonują specjalne cele służące do bicia niesfornych więźniów. Cele te noszą nazwę "dźwięki", są bowiem wytłumione. Według mojego rozmówcy więźniowi przed biciem zakłada się taki sam ochraniacz na głowę jak bokserom w czasie treningu. Bije specjalne komando złożone z kilku pracowników więzienia. Grupa ta nazywa się adanda (tak zapamiętałem). Wszyscy są zamaskowani (kominiarki, rękawice). Ów człowiek widział w jednym z więzień, w którym miał zajęcie w administracji, kasety z nagranymi scenami bicia więźniów. Później dowiedział się, że na czele andandy w tym więzieniu stał miły, niepozorny pracownik administracji.