Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski
819
BLOG

Energetyka atomowa - pytania bez odpowiedzi

Krzysztof Mączkowski Krzysztof Mączkowski Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

Jak bumerang wraca dyskusja na temat sensowności rozwoju energetyki atomowej w Polsce. Wszystko za sprawą deklaracji różnych przedstawicieli rządu o tym, że należy rozważać lokalizacje elektrowni jądrowych i scenariusze rozwojowe dla energetyki z uwzględnieniem atomu.

Mówiąc szczerze myślałem, że sprawa energetyki atomowej w Polsce to przeszłość, że mamy jako Polska ambitniejsze plany niż postawienie siłowni jądrowych i uważanie, że to rozwiąże problemy energetyki w przyszłości. Zwolennicy rozwoju tego segmentu energetyki powołują się na względy gospodarcze i ekologiczne – że energetyka atomowa jest tańsza niż energetyka odnawialna, że potrzeba nam nowych mocy dla rozwijającej się gospodarki oraz że jest bardziej ekologiczna, skoro nie emituje CO2 i przez to nie przykłada brudnej ręki do zanieczyszczeń powietrza.

Podchodzę do tych zapewnień z wielkim sceptycyzmem, bo ewidentnie widać, że nie wszystko jest takie proste i nieskomplikowane, jakby chcieli widzieć to atomowi lobbyści. Mój sceptycyzm dotyczy wielu kwestii, tym bardziej, że na wiele pytań nie ma jeszcze odpowiedzi albo są to jakieś chrząknięcia wydawane półgębkiem.

Energetykę atomową przedstawia się jako kolejny krok na drodze do uniezależnienia się od Rosji. Ale warto w tym miejscu zapytać skąd będziemy brali paliwo jądrowe? Polska nie ma uranu – albo szczątkowe zasoby – nie ma go też Zachód, który zdaje się kupować go od Rosji. Dlaczego nic nie mówi się o tym skąd to paliwo brać będziemy? Czy odpowiedź na to pytanie nie jest czasami kluczem do dalszych rozważań o przyszłości atomu w Polsce?

Większość analityków rynku energetycznego – bez względu na to, czy popierają tę energetykę, czy nie – przyznaje, że są to horrendalnie wysokie kwoty, idące w wielkie miliardy, na które Polski po prostu nie stać. Padają różne porównania, ile czego jesteśmy w stanie zbudować innego zamiast jednej siłowni jądrowej – miejsca tu brakuje, by odnieść się choćby do tych najbardziej popularnych – więc jeśli jedna elektrownia tak dużo kosztuje (a by bilans energetyczny został wzmocniony to trzebaby ich wybudować nie jedną, a trzy  - cztery), to czy naprawdę nas stać na taki krok? Nie pomogą ani pieniądze sektora energetycznego, ani pieniądze sektora paliwowego (o którym mówi się, jakoby miał energetykę atomową współfinansować). Ile inwestycji poprawiających jakość wytwarzania energii i zmniejszania emisji do powietrza musielibyśmy zaniechać, by móc budować elektrownie atomowe? Smaczku dodaje fakt, że do wysokich kosztów eksploatacji trzeba dodać takie same koszty związane z wygaszaniem i zabezpieczaniem elektrowni po jej zamknięciu. Kto miałby to wszystko sfinansować?

Pawie nic nie mówi się o kosztach finansowych i ekologicznych unieszkodliwiania odpadów promieniotwórczych powstałych w wyniki eksploatacji takiej elektrowni. W latach 80. XX wieku plany budowy polsko-sowieckich elektrowni atomowych w wielkopolskim Klempiczu i pomorskim Żarnowcu uwzględniały odbiór odpadów średnio- i wysokopromieniotwórczych do ZSRR, bo małopromieniotwórcze miałyby być składowane w Polsce. Czy mamy gotowe takie miejsca? Gdzie? Jaki to byłby koszt? Jakie to zagrożenie? Łatwo się mówi „atom!”, gorzej wygląda to w rzeczywistości, a konsekwencje są (nadal) nieznane.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka