Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
277
BLOG

Fabryka bubli prawnych

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Polityka Obserwuj notkę 2

Sejm Rzeczpospolitej słynie z produkcji ton bezsensownych ustaw, w dużej części całkowicie zbędnych. Taka jest natura ustroju biurokratycznego. Dodatkowo ustawy, które są niezbędne często okazują się po prostu stosem makulatury i zaraz po wejściu w życie trzepa je poprawiać. No ale kiedy na ulicy Wiejskiej - w wyniku demokratycznej nominacji i oszukańczej ordynacji wyborczej - zasiada cały legion ludzi przypadkowych i niedouczonych, skutki nie mogą być inne.

Od 1 stycznia bieżącego roku trwa chocholi taniec społeczny i polityczny wokół ustawy refundacyjnej. Jak zawsze za niekompetencję i partykularne gry elity płaci niczemu niewinny obywatel. W tym przypadku pacjent. Ale wszyscy - a zwłaszcza autorzy tego bajzlu - cynicznie udają o niego troskę.
Ustawa refundacyjna, którą wprowadzono zupełnie bezmyślnie przed dwoma tygodniami jest przyczyną gigantycznego bałaganu w zakresie wypisywania i realizacji recept. Kształt tej ustawy, aby mogła ona sprawnie funkcjonować, wymaga istnienia informatycznego systemu rejestracji leków, który automatycznie obliczałby poziom refundacji, leżący w gestii NFZ. Jak więc można wprowadzć coś co nie będzie bez tego systemu funkcjonować, skoro z góry było o tym wiadomo?Taki jest poziom tworzonego w kraju prawa i poziom jego twórców, opłacanych za nasze pieniądze.

Rząd Tuska i PO znalazł się w ciężkiej sytuacji, bo nie może zwalić winy za ten bałagan na poprzedników. Twórcą całego bajzlu - jak wszyscy wiemy - jest pani Ewa Kopacz, najwierniejsza kurtyzana premiera, który w ramach nagrody i wewnątrzpartyjnej wojny z Grzegorzem Schetyną postanowił uczynić z byłej minister marszałka sejmu. Kopacz narobiła bajzlu a następnie chwyciła się laski marszałkowskiej. Na pytania dziennikarzy nie odpowiada, stopień tchórzostwa i arogancji trudny do zrozumienia. Jednak to jej przełożony czyli Donald Tusk ponosi największą winę bo to on jest szefem całego tego folwarku. Gdyby miał na sercu dobro pacjenta i obywatela, a nie politykę, powinien zostawić Kopacz w ministerstwie zdrowia aby posprzątała ten galimatias, który wytworzyła. Stało się inaczej.

Bartosz Arłukowicz sprawia wrażenie sympatycznego gościa. Co z tego, skoro to polityczny koniunkturalista, który postanowił wejść w paszczę lwa za cenę prestiżowego stanowiska. O gładkim przejściu z szeregów SLD do PO już nie wspomnę. Pamiętamy dobrze jak jeszcze nie tak dawno gonił aferałów z PO, "Mira, Rycha i Zbycha", w trakcie prac hazardowej komisji śledczej. Polska polityka to groteskowy cyrk z pieskami bięgającymi grzecznie dookoła areny. Więc ceną za fotel ministra dla Arłukowicza jest spijanie piwa naważonego przez Ewę Kopacz, choć tak naprawdę sam Arłukowicz nie jest niczemu winny jeśli chodzi o samą ustawę. Ba, głosował nawet przeciw jej wprowadzeniu! Określił ją mianem "bubla". A teraz pstanowił firmować tego bubla swoim nazwiskiem. Wiadomo też, że prosił on premiera aby przesunąć wprowadzenie tej ustawy o pół roku. Pomysł słuszny. Jednak nie doszło do tego. Gdyby więc pan minister zdrowia miał odrobinę honoru to po prostu złożyłby sam dymisję i odsunął się od całego cyrku. Jednak postanowił brnąć dalej.

Po trzynastu dniach obowiązywania ustawy trzeba ją nowelizować. Dobre, co? Tym samym ustawodawca przyznał otwarcie, że to gniot. Inaczej nie byłoby poprawek. Najpierw buntowali się lekarze. Bali się osobistej odpowiedzialności za nieprawidłowe określenie poziomu refundacji. Teraz tę odpowiedzialność przerzucono na aptekarzy. I oni się buntują. Do tej pory nie protestowali, więc dostali "nagrodę". Oczywiście cała wina leży po stronie urzędników. Ale - jak to w demokracji socjalistycznej bywa - oni za nic nie odpowiadają. W Polsce nie ma winnych po stronie urzędniczej, nigdy. Za głupotę urzędnika czy ministra zawsze płaci ktoś inny. W państwie prawa ktoś taki jak Kopacz zostałby natomiast rozliczony za swe destrukcyjne działania. Ale nie u nas. U nas nieudolni politykierzy dostaja wręcz nagrody w postaci eksponowanych stanowisk.

Wczoraj obradował sejmowa komisja zdrowia. Wprowadzono tam między innymi zapis o niekaraniu aptekarzy za źle określony poziom refundacji. Nagle, po przesłaniu dokumentu na Radę Ministr ów zapis... zniknął. Więc trudno się dziwić farmaceutom, że protestują. Kabaret.

Gdy się na to wszystko patrzy to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Pozostaje modlitwa do Pana Boga o zdrowie. Niestety, ci którzy tego zdrowia nie mają są ofiarami urzędniczej bandy i nikt na to nic nie poradzi. Gdyby chociaż dało się tę badę pogonić... Ale z drugiej strony, przecież ktoś tę ekipę wybrał. Koło się zamyka.

 Łukasz Grysiak




 

Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka