Ivi Lopez
Ivi Lopez
kolumb855 kolumb855
2259
BLOG

Ekstraklasa 9. kolejka, czyli bezdomny lider

kolumb855 kolumb855 Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 120

Od dłuższego czasu chciałem napisać notkę o Rakowie Częstochowa i dwa tygodnie temu byłem już zdecydowany, ale wobec świetnego meczu Lecha i Benfiki musiałem odłożyć to na kiedy indziej, na przykład na dziś.

A zdecydowanie Raków na szacunek i na tą notkę zasługuje. Dlatego niezależnie od wyniku i przebiegu gry Lecha ze Standardem Liege, o czym oczywiście też wspomnę, dziś głównie o Rakowie, absolutnie największej rewelacji tego sezonu.

Czy sukcesy Rakowa kogoś dziwią czy zaskakują? Nie powinny, przynajmniej nie tych, którzy uważnie obserwują naszą piłkę kopaną. Już na drugim poziomie rozgrywkowym, w pierwszej lidze było widać, że w Rakowie zebrali się ciekawi i ambitni ludzie, że w Częstochowie powstaje ciekawy i bardzo obiecujący projekt.

Nie chwaląc się jestem jednym z tych, którzy ten potencjał w Rakowie dostrzegli, czego dowodem jest moja notka z 15. marca 2019, gdy grali jeszcze o piętro niżej.
Tytuł „Jest nadzieja” był nieprzypadkowy i okazał się bardzo proroczy.
Jak to wtedy wyglądało? Pozwolę sobie zacytować sam siebie z owej notki :

„Niejeden z Was pamięta efektowną grę i nadzieje jakie jeszcze niedawno wzbudzały np. Sandecja Nowy Sącz, Flota Świnoujście albo Termalica Nieciecza i zadaje sobie pytanie, dlaczego tym razem ma być inaczej, dlaczego Raków za chwilę nie wpadnie w piłkarski niebyt.
Ano dlatego, że ten klub nie jest jakimś meteorytem, który zgaśnie jeszcze szybciej niż rozbłysł. Tu pracuje się konsekwentnie i z pomysłem.
Potrafię to docenić, w końcu jestem Poznaniakiem i wychowywałem się w duchu kultu zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego, a przede wszystkim poprzedzającej je wieloletniej, żmudnej i często mało efektownej pracy organicznej i pracy u podstaw.
I właśnie tu, w Częstochowie, oczywiście przy zachowaniu wszelkich proporcji, widzę taką wieloletnią pracę organiczną, która właśnie zaczyna przynosić owoce.
Raków pracował na te owoce, czy to prawie pewien awans do Ekstraklasy, czy ogranie Lecha i Legii w Pucharze Polski, długo i sumiennie. Tu nie ma mowy o żadnym przypadku, dwanaście długich lat grali w drugiej lidze, czyli na trzecim poziomie rozgrywek, ale już wtedy wiedzieli, czego chcą i konsekwentnie pracowali.
A wszystko zaczęło się wraz z przejęciem klubu przez Michała Świerczewskiego, postać absolutnie kluczową dla rozwoju i sukcesów Rakowa.
Skuteczny szef potrafi odpowiednio dobierać pracowników i trzeba przyznać, że Świerczewski doskonale sobie z tym radzi. Często były to decyzje niespodziewane i odważne, wydawałoby się, że wręcz szalone, a jednak zwykle okazywały się słuszne.
No bo jak ocenić zatrudnienie jako trenera nauczyciela historii i wf'u Marka Papszuna, który jeszcze niedawno, w czynie społecznym, podcinał trawę dla dzieci na warszawskim Tarchominie. Dziś Papszun jest jednym z najgorętszych nazwisk na trenerskiej giełdzie i niejeden ligowy potentat chętnie widziałby go u siebie.
Albo Tomas Petrasek, znaleziony gdzieś w trzeciej lidze czeskiej, dziś prawdziwa gwiazda ligi.
W Rakowie myślą też o przyszłości, jeszcze przed awansem klubu do pierwszej ligi doszło też do być może największego wzmocnienia – klubową akademię oddano w ręce Marka Śledzia, głównego twórcy najlepszej w Polsce i stawianej za wzór akademii Lecha Poznań

Czas na łyżkę dziegciu. Cały ten projekt ma jeden słaby punkt, jeden, ale bardzo ważny. Mowa o kurniku, na którym grają, przewrotnie i dla niepoznaki zwanym stadionem. W latach 90-tych, gdy Raków zaliczył epizod w Ekstraklasie może i to przeszło, dziś jest to już niemożliwe. Póki co, swoje pierwsze mecze w Ekstraklasie zagrają prawdopodobnie w Sosnowcu, ale na dłuższą metę może okazać się, że przez leserstwo władz miasta Częstochowa, udany i rokujący projekt „Raków” może upaść... „

Tak było niecałe dwa lata temu, a dziś?
Dziś Raków jest zdecydowanym liderem Ekstraklasy i póki co naprawdę niewiele wskazuje by się mieli zatrzymać.

Klub nadal systematycznie się rozwija i nadal zarządzany jest przez tych samych, ambitnych i rozsądnych ludzi. W imponujący sposób za stosunkowo niewielkie pieniądze stale wzmacniają pierwszą drużynę.
Mówi się, że klub jest tak mocny jak jego łąwka rezerwowych. Idąc tym tropem Raków jest bardzo mocny, gdyż na każdej pozycji mają przynajmniej dwóch równorzędnych graczy.
W naszej lidze furorę robią trzecioligowi Hiszpanie, wyjątkiem był drugoligowy Bask w Pogoni, ale z jakiś powodów kariery w Szczecinie nie zrobił. W Rakowie pojawił się drugoligowy Ivi Lopez, który w pierwszych meczach wygląda jak człowiek z innej planety!
Dlaczego tacy ludzie nie grają w Lechu czy Legii? Jak oni go przekonali? „Legendarnym” nocnym życiem w Częstochowie czy perspektywą gry na estadio Bełchatów? No bo przecież nie pieniędzmi, nie sądzę, żeby było ich stać na lechowe czy legijne wypłaty...
Tak czy siak facet gra w Rakowie, a to znakomicie świadczy o ludziach zarządzających tym klubem.

Lider bezdomny

Od tamtej notki minęły prawie dwa lata, a przysłowiowa łyżka dziegciu jest wciąż taka sama, brak stadionu. O leserstwie władz miasta Częstochowa wspominałem już w tamtej notce i jak widać niewiele się zmieniło, stadionu jak nie było tak nie ma. Wyobrażacie sobie, że awansują do pucharów, co jest bardzo prawdopodobne? To gdzie wtedy mają grać? Też w Bełchatowie?
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to miasto, a tym bardziej jego władze po prostu nie zasługują na taki projekt jak Raków...

Czas na Ligę Europy

A tu dziś praktycznie same dobre wieści.
Lech zagrał wczoraj tak jak zawsze gra z kimkolwiek, po ziemi, z głową do góry i do przodu. Różnica polega na tym, że dziś nie musimy chwalić go za dobrą grę i piękną przegraną.
Tym razem pasowało wszystko i styl i wynik, Lech wygrał pewnie i wyraźnie 3:1 ze Standardem Liege!

Fajny mecz Lecha, znakomite wszystkie trzy bramki. Kolejorz do końca przeważał i był bliżej czwartej bramki niż Standard drugiej. Naprawdę przyjemnie to się oglądało, a Lech ma już na rozkładzie drugą drużynę z silniejszej przecież niż nasza ligi belgijskiej w tej edycji pucharów.
A mogło być jeszcze lepiej, gdyby około 30. minuty austriacki nieudacznik wręczył Belgowi ewidentną czerwoną kartkę.
Swoją drogą to zaczyna być wkurzające, bo Argentyńczyk z Benfiki też nie dostał ewidentnej czerwonej...
Pragnę zauważyć, że obydwie sytuacje nastąpiły po faulach na Skórasiu, który jest niewątpliwym wygranym wczorajszego meczu. Najlepsi na boisku byli oczywiście Tiba, Puchacz, Ishak i właśnie Skóraś, który powoli dołącza do swych utalentowanych rówieśników. Mówiło się, że jest nieco mniej utalentowany, ale ostatnio włączył takie turbo, że jeszcze wszyscy możemy się zdziwić.

Oczywiście nie brakuje różnej maści zazdrośników, którzy próbują deprecjonować wagę tego zwycięstwa, bez przerwy powtarzając, że Standard był osłabiony. Zgadza się, był osłabiony, ale spokojnie, to jest faza grupowa Ligi Europy, tu byle kto zwykle nie trafia. A Lech przeciwko Benfice czy w Glasgow nie był osłabiony?

Legia – Lech

Tak się porobiło, że o terminarzu nie decyduje Ekstraklasa.Sa tylko koronawirus. Są mecze odwołane, są przesunięte, tak do końca nikt nie wie, kto w ten weekend zagra. Jednak wszystko wskazuje na to, że ten najważniejszy mecz się odbędzie, choć nie jestem pewien, czy mnie to cieszy.
Legia na tle innych klubów na tyle lekceważąco traktuje wszelkie antykoronowe przepisy, że aż  obawiam się czy niedzielna konfrontacja z nimi nie grozi Lechowi wykluczeniem z europejskich pucharów.

Sportowo zapowiada się nie najgorzej. Z jednej strony Legia ostatnio poprawiła się, jednak czuć rękę Czesia Michniewicza. Nie grają super, ale już widać jakąś myśl, wypracowane schematy. Z drugiej Lech gra w tej chwili zdecydowanie najlepszą piłkę, jednak w niedzielę zagra trzeci mecz w 6 dni. Pytanie czy starczy paliwa...

Przy okazji tego meczu nie mogę nie wspomnieć o absolutnym skandalu, czyli o wyznaczeniu na taki mecz tego, a nie innego sędziego.
Mało było historii z warszawsko-płockim celebrytą Marciniakiem sędziującym mecze Lecha z Legią? Mało było tych przewał na korzyść Legii? Te wszystkie spalone, wydumane karne.
Pochodzący z Płocka, od wielu lat mieszkający w Warszawie "sędzia piłkarski". Jego asystentem będzie jego... brat. Jak widać Kolegium Sędziowskie zadbało, żeby Legii VARszawa nie stała się krzywda.
Żałosny Marciniak po roku, dwóch przyznawał się do błędu i „przepraszał” Lecha.
Tylko co z tego? Przecież punkty zostały w Warszawie!!!

I o to chodzi, wszystkie ręce na pokład. Centrala (Warszawka) nie pozostawi niczego przypadkowi (grze w piłkę nożną)...

Komunikaty parafialne

Prawdopodobnie pierwszy raz jest to najważniejsza część notki w naszej lidze typerów.
Trochę myślałem i wymyśliłem następujące.
Skoro do końca nie wiadomo kto kiedy i z kim zagra, niech zadziała pomysł degustathora, czyli ja wrzucam zestaw meczów zgodnie z planowanym, ale jeśli coś się zmieni, to edytuję notkę. Dlatego warto tu zaglądać i reagować na zmiany terminarza.
Jeśli ktoś przegapi, to trudno.
Wybaczcie, ale nie będę pisał nowych notek z powodu dwóch/trzech meczów, szkoda sensu...

Udanych typów

1. Stal – Warta
2. Cracovia – Jagiellonia
3. Legia – Lech
4. Raków – Wisła Kraków
5. Podbeskidzie – Zagłębie - przełożony
6. Wisła Płock – Pogoń - przełożony
7. Lechia – Śląsk - przełożony
8. Górnik - Piast - przełożony

9. Śląsk - Górnik

10. Pogoń - Podbeskidzie

Zobacz galerię zdjęć:

Tu według Marciniaka spalonego nie było...
Tu według Marciniaka spalonego nie było...
kolumb855
O mnie kolumb855

Niebiesko-Biały

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport