Zaproszenie
Wydawnictwo The Facto ma zaszczyt zaprosić Państwa na promocję książki „Bronisław Komorowski – pierwsza niezależna biografia”. W spotkaniu prowadzonym przez felietonistę Igora Zalewskiego
udział wezmą: Wiktor Świetlik - autor książki, prof. Antoni Dudek– historyk, autor Wstępu do biografii Prezydenta oraz Igor Janke - publicysta „Rzeczpospolitej”, twórca portalu Salon24.pl.
29 października (piątek), godz. 18.00
Księgarnia Traffic Club, sala klubowa (III p.)
ul. Bracka 25, Warszawa
Serdecznie zapraszamy!
Fragment książki „Bronisław Komorowski – pierwsza niezależna biografia”
(Publikowane fragmenty książki nie odzwierciedlają kolejności stron w książce.)
Odcinek 16: Jak nie został marszałkiem w 2005 roku
Krytyka PiS była przy tym dla Komorowskiego bezpieczna. W przeciwieństwie do Rokity, Gilowskiej i paru innych polityków nie było w jego przypadku domysłów, że w przyszłości znajdzie się w PiS. Politycznie to nie jego bajka. Ataki na Kaczyńskich budowały wyrazisty wizerunek polityka, który jednocześnie wewnątrz swojej partii był nader ostrożny i znany z tego, że podkula ogon.
Za to w relacjach z niedoszłym koalicjantem potrafił być złośliwy. W tamtym czasie napisał taką oto fraszkę: „Gdy spytasz PiS-owca, która jest godzina, odpowie: nie wiem, to Platformy wina”. No i w końcu po zwycięstwie wyborczym PiS Komorowski stwierdził: „Szkoda Polski”. Słowa te powtarzał z upodobaniem kilka razy. PiS-owcy będą mu to pamiętali.
Komorowski staje się jedną z kości niezgody pomiędzy obiema formacjami.
Już podczas kampanii zaczął formułować zaczątki linii zjadliwego antypisizmu. Pamiętam, że podczas PiS-owskich narad, już po wyborach parlamentarnych przyjęliśmy, że jeśli PO w ramach pakietu koalicyjnego zażąda stanowiska marszałka Sejmu dla Komorowskiego, to oznacza, że tak naprawdę oni tej koalicji nie chcą. Bo przecież PO miała świadomość, jak my odbieramy Komorowskiego
– wspomina Ludwik Dorn.
Liderzy Prawa i Sprawiedliwości obawiali się jeszcze jednego – tego, że Komorowski z pozycji marszałka będzie walczył z PiS-owską większością w rządzie, zyskując dzięki temu popularność. Taką szansę stwarzał sam urząd marszałka.
W czarnej, hipotetycznej PiS-owskiej wersji wydarzeń marszałkowanie Komorowskiego w 2005 roku wyglądałoby tak: dochodzi do koalicji, w której PiS-owscy ministrowie stają pod ogniem krytyki ze strony sprzyjających Platformie mediów i marszałka. Po pewnym czasie dochodzi do rozpadu koalicji. PiS musi stworzyć rząd mniejszościowy. Ten gabinet powstaje, ale ma związane ręce, bo musi działać przy wrogim sobie marszałku Sejmu. W końcu dochodzi do terminowych albo przedterminowych wyborów, zwycięża PO, które eliminuje PiS z układu władzy bądź przynajmniej mocno je marginalizuje.
Do lektury kolejnych fragmentów książki zapraszamy codziennie o 17.00
(z wyłączeniem sobót i niedziel).