Mam nadzieję, iż po włączeniu dwóch relatywnie biednych krajów czyli Bułgarii i Rumunii, nie będzie to pretekstem do tworzenia filozofii, iż teraz UE to będzie początek budowy Titanica. Tzn. duży, ogromny pokład, bardzo wielu uczestników różnych sfer i poziomu zamożności gnający do przodu na chwałę wielkości i niemożliwości itd.
Jakie płyną wnioski dla nas po tym fakcie po naszym dotychczasowym uczestnictwie w strukturach UE ? Na pewno będzie większa konkurencja przy otrzymywaniu środków, ich problemy wewnątrz unijne będą rozpatrywane z uwzględnieniem naszej postawy i problemów np. polityka rolna, dotacje dla przedsiębiorstw.
Pomijam komfort jedynie psychiczny, że są biedniejsi, bardziej skorumpowanymi i gorzej funkcjonującymi krajami. Ale mają się z czego odbić, i ich wzrosty, zmiany czy też inne dynamiki przeobrażeń będą bardziej widoczne. Może to się potem przekładać na życzliwość krajów dominujących w UE: Francji, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytaniii.
Nie wiemy też, jaki ma to wpływ na podział głosów w europarlamencie i jakie te kraje wybiorą koalicje czy sposób funkcjonowania w polityce europejskiej. Pamiętam, że Rumunia była chołubiona przez Francję, a Bułgaria może uzyskać wsparcie Grecji.
Ale tak naprawdę to wszystko zależy od tych krajów, a my musimy się w tym odnaleźć - a najlepiej szybko rozpocząć pracę dyplomatyczną w tych krajach w celu wsparcia "naszych" interesów politycznych i gospodarczych.
Inne tematy w dziale Polityka