- Słyszałem, że szpieg z krainy deszczowców grasował na wałach dzisiaj, szukał powodzi i nie znalazł. Bardzo mi przykro z tego powodu - tak Donald Tusk skomentował wizytę Jarosława Kaczyńskiego w woj. podkarpackim. - W przypadku walki z zagrożeniem powodziowym rząd nic nie robi, bo łatwiej jest pochwalić się otwarciem nowej autostrady niż wałem przeciwpowodziowym - mówił prezes PiS. - Choć autostrad też nie potrafią budować - dodał.
Deszczyk popadał, powodzi jeszcze nie było, ale dla dzielnego Jarosława jest to wystarczający powód, by zrobić medialną szopkę, przyodziać sweterek, paletko, wskoczyć w kaloszki i zamiast do Łodzi na spotkanie z wyborcami, gnać na Południe kraju, ratować mieszkańców przed powodzią, której... brak. Nie zabrakło kamer i fotoreporterów, które uwieczniły jak Jaruś fachowym okiem sprawdza stan wałów przeciwpowodziowych. Takich zuchów nam w kraju potrzeba! Myślę, że gdyby Jarek nie odjechał ratować innych regionów Polski, ulewy cudownie cofnęłyby się np. nad samą Rosję! Tak w walce o nie wiadomo co i nie wiadomi z kim Jarosławowi sprzyjałaby sama przyroda...
