Prezydent János Áder w siedzibie NOSPR w Katowicach/kormany.hu
Prezydent János Áder w siedzibie NOSPR w Katowicach/kormany.hu
kropka.hu kropka.hu
1480
BLOG

Ledwie pożółkł liść.Polsko-węgierskie relacje

kropka.hu kropka.hu Polityka Obserwuj notkę 28

Dzisiaj Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, niewywałe na skalę światową święto czczące przyjaźń między dwoma państwami. Obchodzimy je po raz 9, w tym roku jednak media pytają o to, jak przez pryzmat ostatnich wydarzeń oceniać te relacje. Czy najsłynniejsze przysłowie Polak, Węgier... to jedynie "slogan bez pokrycia"?

Na wstępie zaznaczam - nie. Przyszedł jednak czas, by mocno oddzielić przyjaźń na poziomie ideowym, od gry interesów. Na fakt odrębności interesów Polskich i Węgierskich zwracają uwagę publicyści. Z pomocą przychodzi im Viktor Orbán, który stwierdza, że to naturalne, że  nteresy krajów nie pokrywają się w pełni. Na fakt ten zwrócił uwagę także prezydent János Áder, który w sobotę, w Katowicach mówił o tym, że przyszłość stoi otworem jedynie przed tymi krajami Europy, które postrzegają swoje interesy w szerszej perspektywie - tylko one mogą cieszyć się szacunkiem. Przyznają Państwo, że to ujęcie trafne. Mozna Węgrom wiele zarzucać, ale nie to, że mają.. po węgiersku to będzie "tökös fickó"... Wielu pomimo sprzeciwu wobec polityki Budapesztu imponuje uparte podejście.

Chciałbym nawiązać w tym miejscu do roboczej wizyty Viktora Orbána w Warszawie, która odbyła się 19 lutego. To moment pewnego przełomu w węgierskiej polityce, kiedy media oraz partie opozycyjne wzięły na sztandary hasła odpowiedzialności rządu za pogorszenie stosunków z Polską. Pogorszenie relacji z UE jakoś przełkną, ale z Polską?! Odwiecznym przyjacielem?! Nie. Paradoksem jest jednak to, że przeglądam w tej chwili polskie i węgierskie media i o dzisiejszym święcie zbyt wiele przeczytać nie można. Oczywiście - przyczyny tego stanu rzeczy poszukiwać można w fakcie przeniesienia uroczystości z 23 marca na sobotę.

02 20 warszawa 3

Wróćmy do czwartku 19 lutego i przez ten pryzmat spróbujmy spojrzeć na relacje polsko-węgierskiej. Otóż już samo powitanie było dość interesujące. Węgierskie media śmieją się, że premier Orbán chciał być uprzejmy, ale o czymś zapomniał (rzecz jasna o kwiaty chodzi). Krótko, treściwie, nie patrząc na siebie. Przez chwilę zastanawiałem się ile razy organizatorzy spotkania ze strony KPRM oglądali najsłynniejsze obecnie powitanie Orbána w Brukseli przez Jean-Claude Junckera, które skończyło się prowadzeniem premiera Węgier za rączkę.

Pierwsze słowa premier Kopacz w czasie odczytywania oświadczenia – „rozmowy były szczere i trudne”, wypowiedziane dość nerwowym głosem zapowiadały mocne oziębienie.

Oparcie przemówienia na wspólnej historii, na generale Bemie i wspólnym rosyjskim wrogu, generale Paszkiewiczu, który tłumił Powstanie Listopadowe i węgierską „Wiosnę Ludów” (pamiętajmy, że mocno pomogły tu jeszcze mniejszości narodowe zamieszkujące Węgry). Był to pomysł ciekawy, nowatorski o tyle, że nie o więzy historyczne tu chodziło. Ucieszyłem się, że teraz, zamiast kazać studentom czytać książki W. Felczaka czy J.Kochanowskiego o historii polsko-węgierskich kontaktów, po prostu odtworzę tę konferencję. Na przykładzie Paszkiewicza, obecnej analogii Putina, próbowano wskazać konieczność spójności i jedności polityki wobec Rosji. Problem jednak w tym, że stanowisko Polski Węgrzy rozumieją głównie z powodów historycznych. 
 

02 20 warszawa 1

Grupa Wyszehradzka – V4, która spełniła swoje zadanie w momencie wchodzenia państw członkowskich do Unii Europejskiej nagle zaczęła uwierać. Wymyślono formułę V4+. Padły wielkie słowa o pomocy grupy Wyszehradzkiej w integracji nowych państw. Miała być ona przykładem udanej modernizacji i drogi na Zachód. Każde z państw ma jednak swoje interesy. Powstanie Trójkąta Sławkowskiego, w którego skład weszła Austria, a z V4 – Czechy i Słowacja coraz dobitniej pokazało kryzys V4. 

Wydaje się, że większość państw nie rozumie jak można przedkładać historyczne waśnie nad pragmatyzm ekonomiczny. Udowodnił to w niedanwym wywiadzie Péter Szijjártó, szef węgierskiego MSZ. Z jego słów można odczytać, że niechęć Polski do współpracy z Rosją uwarunkowana jest głównie przez względy historyczne. Węgrzy schowali dumę do tylnej kieszeni i poszli robić interesy, podobnie jak Niemcy i Francja, Słowacja, Czechy i Austria. Proszę nie myśleć, że jestem za zbliżeniem z Rosją. Nie podoba mi się to. Ale nie możemy narzucać nikomu swoich racji. „Polska mesjaszem Narodów” – to hasło wciąż nam przyświeca. To się ładnie nazywa „relatywizm moralny”. Swój wewnętrzny, ideologiczny sprzeciw należy zestawić z twardymi danymi, a one przemawiają za współpracą. Niestety tak wygląda świat. Tak wygląda polityka. W czwartek w Brukseli Viktor Orbán mówił o tym, że "co dobre dla Finów jest też dobre dla Węgrów",  Wskazując na pewną hipokryzję w wydaniu zgody na budowę elektrowni w Finladnii i zaopatrywaniu w rosyjskie paliwo nuklearne, a braku zgody na dostawy do rozbudowywanej elektrowni w Paks.

Viktorowi Orbánowi liczby pokazały, że ta współpraca jest opłacalna. Że dalej będzie mógł realizować sztandarowy projekt obniżki cen energii. Popełnił przy tym dramatyczny błąd wizerunkowy, ale miał do tego prawo. Gdy usłyszałem wypowiedzi polityków i dziennikarzy o  tym, że premier Ewa Kopacz „przywróciła do porządku” Orbána zaniemogłem.

Po pierwsze wiemy już, że to kompletne bzdury, gdyż kalkulacje nadal wskazują na rozwój polityki otwarcia na Wschód (dalece nie tylko na Rosję), a nawet otwarcia na Południe. Pokazało to także kompletne niezrozumienie tego dlaczego Viktor Orbán jest tym kim jest. Miarka bycia ugodowym przebrała się w lipcu 2013 roku. Premier przemawiał wtedy Parlamencie Europejskim, a dyskutowano wówczas nad przyjęciem raportu Tavaresa dotyczącego autorytarnych zapędów jego rządów. Orbán wstał i przemówił. A zrobił to tak, że porwał gro Węgrów. Nawet niepopierający go, przez chwilę zastanowili się nad tym co powiedział. Mówił o nierównym traktowaniu państw w UE, o nadużywaniu swojej pozycji wobec państw mniejszych. O „podwójnych standardach”, które stosowane są wybiórczo do różnych krajów. W końcu użył sformułowania, które po polsku nie brzmi tak dobrze. Chodziło o to, że większe kraje sprawują opiekę nad mniejszymi, niejako wymagając na nich pewne działania. Podkreślił, że „Węgrzy sami stanowią o swoim losie”. W końcu w styczniu bieżącego roku, w czasie spotkania z Junckerem podkreślił, że „Węgry nie mają szefa”. Wchodząc do UE Węgry wybrały związek, a nie szefostwo. Ta retoryka, utrzymana także w narracji walki o suwerenność wciąż jest obecna, wciąż ma jednoczyć "jeden silny naród".

Im bardziej ktoś chce narzucić Orbánowi to jak ma być, tym bardziej będzie robił po swojemu. Węgry są wolne, Węgry są niezależne. Polityczną odpowiedzialność za ich istnienie ponosi premier. Otrzymał legitymację na kolejne lata rządów. Wybory nie były sfałszowane. Jest pluralizm. Można było iść i oddać głos. Używanie pojęć „strofowanie” jest brakiem szacunku i nie może być tolerowane w Europie. To właśnie owo „wszystkowiedząctwo” innych polityków zmotywowało go do poszukiwania alternatyw. „Nie mówicie mi jak mam żyć i co jest dobre dla mojego kraju” – czekam takiej jego wypowiedzi.

Każdy z nas oddając głos w wyborach opowiada się za jakąś opcją. Jeżeli wybory wygra nasz kandydat cieszymy się, jeśli nie – mamy żal i krytykujemy. Ale nie przyjdzie nam do głowy mówienie o „przywróceniu ich do porządku”, a gdyby ktoś nawet „nie naszego premiera” skarcił, to myślę, że część osób, nawet jego przeciwników stanęłaby za nim murem. Właśnie te „ojcowskie” relacje nie podobały się premierowi Węgier, stąd tak mocne akcentowanie niezależności.

Mi tez się nie podoba, że przy parlamencie nie ma flagi Unii Europejskiej, ale rozumiem tłumaczenie. Jest flaga Siedmiogrodu. Mi też się nie podoba wizyta Putina w Budapeszcie, ale ją rozumiem. Nie rozumiem natomiast ogromnym niedopatrzeń symbolicznych strony węgierskiej. 
 

02 20 pomnik

Orbán mówił o tym, że w czasie II Wojny Światowej, pomimo bycia sojusznikiem wroga Polski, udało się utrzymać tę przyjaźń. To symboliczne. Bo oczywiście w z u p e ł n i e innym wymiarze, ale jest jakaś maleńka analogia. Sojusznika historycznego w Europie, takiego jak Węgry próżno szukać. Irracjonalne braterstwo, którego myślę, że nie ma nigdzie na świecie. Potem premier dodał jeszcze, że Polska zawsze zajmuje szczególne miejsce w naszych sercach”. O tym samym wspominał prezydent János Áder, podkreślając rolę dwóch bohaterów Józsefa Antalla i Henryka Sławika. Był jednak aspekt "interesów", na który zwracałem uwagę na początku.

W czasie odbierania otrzymywania nagrody w Krajowej Izbie Gospodarczej Viktor Orbán podkreślił, że w ostatnich latach pracował i będzie pracował na rzecz węgiersko-polskiej przyjaźni. Wystąpienie zakończył "Boże błogosław Polskę".

Jest taki piękny wiersz Stanisława Worcella, napisany jeszcze w 1849 roku - Węgry i Polska to dwa wiekuiste dęby, każdy z nich wystrzelił pniem osobnym i odrębnym, ale ich korzenie, szeroko rozłożone pod powierzchnią ziemi, i splątały się, i zrastały niewidocznieStąd byt i czerstwość jednego jest drugiemu warunkiem życia i zdrowia. (Na zdjęciu pomnik przyjaźni polsko-węgierskiej w Győr).

Jestem przekonany, że chociaż teraz chłodniejsze, to takie stosunki polsko-węgierskie nie mogą trwać długo. Im szybciej zrozumiemy, że każdy ma inny interes tym lepiej. Jak się państwo kłócą w małżenstwie i jedno twierdzi, że pokój ma być czarny, a drugie, że białey, to nikt waszego istoty waszego małżeństwa nie podważa. Ono trwa. I tak też jest z polsko-węgierskimi relacjami. To żaden rozłam, czy kryzys, a ledwie pożółkły liść gdzieś wysoko pośród tysięcy innych.

 

foto. youtube.com, MTI/PAP/Rafael Guz, wiki

 

Po więcej informacji zapraszam na  www.kropka.hu

KROPKA.HU

kropka.hu
O mnie kropka.hu

Dominik Héjj, autor strony www.kropka.hu Obywatelstwo polskie, narodowość węgierska. Politolog, dziennikarz, doktorant w Instytucie Politologii UKSW w Warszawie. Latami węgierska narodowość i nazwisko były dla mnie przekleństwem. "Inność" była przedmiotem niepochlebnych i przykrych żartów, by w pewnym momencie stać się pozytywnym wyróżnikiem. Łącząc narodowość węgierską z umiejętnością władania tym jakże dzikim językiem postanowiłem stworzyć stronę, która krótko i rzeczowo traktuje o polityce węgierskiej. Tak powstała www.kropka.hu Jej celem jest przybliżenie polskiemu odbiorcy tajników węgierskiej polityki. Moim celem jest odczarowanie Węgier. Nie indoktrynuję, chcę przekazywać obiektywną wiedzę w atrakcyjny sposób. Na Salon24.pl publikuję najciekawsze teksty z www.kropka.hu Zapraszam także do obserwowania mojego profilu na portalu Twitter: twitter.com/kropka_hu Polecam!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka