fot. PAP/Albert Zawada
fot. PAP/Albert Zawada

Szymon Hołownia nie wystartuje na prezydenta? "Polubiłem robotę w Sejmie"

Redakcja Redakcja Polska 2050 Obserwuj temat Obserwuj notkę 62
Nie podjąłem jeszcze decyzji o kandydowaniu w wyborach prezydenckich. Podejmę ją we wrześniu lub październiku – mówi w rozmowie z czwartkową "Rzeczpospolitą" marszałek Sejmu, lider Polski 2050 Szymon Hołownia.

Decyzja o prezydenturze jeszcze nie teraz

Dopytywany o to, od czego będzie to zależało odparł, że "od tego, co będzie w wyborach europejskich, jak ułoży się scena po całym tym wyborczym trójskoku". - Założenie mam proste. Jak na zewnątrz jest spokój, możemy się dzielić wewnątrz, jeśli ktoś ma potrzebę. Ale gdy na zewnątrz jest niespokojnie, na czele państwa lepiej chyba by stał ktoś, kto nie pochodzi z żadnego z dwóch obozów, które przez ostatnich 20 lat Polskę na pół dzieliły. Te obozy nie znikną, będą, są w demokracji potrzebne, z jednym robię dziś koalicję, drugi jest opozycją, chodzi jednak o to, by bezpiecznikiem był ktoś, człowiek pokoju na czas wojny, ktoś, kto umiałby – gdy będzie trzeba – stanąć ponad tym sporem, czyli tam, gdzie jest dziś większość Polek i Polaków. To nie muszę być ja, chodzi o sposób myślenia - mówił marszałek Sejmu.


Polubiłem robotę w Sejmie

Hołownia podkreślił, że "wybory prezydenckie mają to do siebie, że ponieważ są tak silnie spersonalizowane, czasem najciekawsze rzeczy dzieją się na ostatnim okrążeniu, na ostatniej prostej". - I myślę, że dzisiaj też wielu robi to co ja, czyli czyta badania. A ja czytam je bardzo uważnie, również te dotyczące mnie, dotyczące mojej partii, i widzę w nich solidną nadzieję na to, żeby w takich wyborach wziąć udział. Ale – powtarzam – decyzja jeszcze nie zapadła. Przyznam też, że jest jeszcze jeden czynnik, który biorę pod uwagę. Po prostu polubiłem robotę w Sejmie - powiedział.

Na sugestię, że może się pojawić kandydat spoza PO–PiS, ale nie on, Hołownia powiedział, że "w naszej polityce, zwłaszcza teraz, wszystko być może". - Najważniejsze, żeby był to ktoś, kto wie, jak skrzyknąć ludzi do wspólnej pracy, a nie wyłącznie jak wybijać przeciwników do nogi - zaznaczył.

Hołownia przyznał, że niektórzy potrafią skutecznie generować konflikty. - Ja nie potrafię. I uważam, że to nie jest moja wada. Nie zamierzam się w tej sprawie zmieniać. Wolę współpracować niż rywalizować - powiedział.

Czy pomysł Hołowni się kończy?

Marszałek Sejmu został również zapytany o spadek popularności oglądania Sejmu w internecie i czy pomysł "Sejmflixu" nie dobiega końca.

— Od samego początku było jasne, że ludzie nie będą masowo oglądać obrad Sejmu przez cztery lata. Trudno mi zrozumieć dzisiejsze wyrzuty: "proszę bardzo, wszyscy oglądali, a teraz nie oglądają, czy pomysł Hołowni się kończy?". Nie, się nie kończy. Budowanie i wzmacnianie świadomości obywatelskiej nie może się opierać na tęsknocie za rozrywką, na tym, żeby w następnym odcinku show "dopalić" emocje tak, żeby widz wrócił po więcej — wskazał Hołownia.

Marszałek Sejmu przekazał również, że ludzie nadal regularnie oglądają transmisje z posiedzeń parlamentarnych. — Mówią nam o tym, piszą, dzwonią do Sejmu z podziękowaniami. My uruchamiamy w tym czasie konsekwentnie jeden po drugim kolejne projekty — dodał.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka