Kruk63 Kruk63
1861
BLOG

Z pulsometrem po zawale

Kruk63 Kruk63 Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W lipcu 2016 roku rozpoznano u mnie zawał mięśnia sercowego z powodu przytkania tętniczek RA i RCA. Nie był to jakiś groźny zawał, ale kwalifikował się do balonikowania i założenia stenta. Pamiętam, że jakoś udało mi się poukładać wewnętrznie ze świadomością o koniecznych zmianach w moim życiu - poza kilkoma kwestiami. Za nic w świecie nie potrafiłbym zrezygnować z łażenia po górach, a zwłaszcza po Tatrach, w których zakochany jestem po uszy i to od pierwszego wejrzenia. Na drugim miejscu kwestii nie do odpuszczenia był trening Tai Chi, a zwłaszcza jego bardziej aktywna forma – Pchające Dłonie. Jednak tydzień po opuszczeniu szpitala i po konsultacjach lekarskich, sprawy te były ode mnie odległe o lata świetlne. Na szczęście przeczytałem wtedy wywiad z jednym kardiologiem, który twierdził, że wszystko jest dla sercowców możliwe, pod warunkiem, że będą się często i regularnie pocić w czasie intensywnego treningu. Takie podejście dawało mi nadzieję na dalsze radości z uprawiania moich pasji, więc przykleiłem się do tej idei bardzo mocno. W czasie pobytu w szpitalu poznałem jak ważny jest choćby uproszczony monitoring pracy serca, aby nie przesadzić z treningiem, więc pierwszym moim zakupem był pulsometr – całkiem zwyczajny – ważne że na bieżąco pokazywał wartość pulsu. Radość z odzyskiwania sprawności fizycznej wielokrotnie była przyczyną popełniania błędu zbyt dużego obciążania osłabionego przecież serca, co musiałem za każdym razem odpokutować przymusowym kilkudniowym odpoczynkiem. Jednak pomimo tego, moja forma wciąż rosła. Kiedy po kilku tygodniach pojechałem na rehabilitację do szpitala, śmigałem po schodach jak mało który .. lekarz. Tam też poznałem nową formę aktywności fizycznej - Nordic Walking, które jest wręcz stworzone do rehabilitacji w chorobach wieńcowych. Po tych kilkunastu miesiącach treningów na rowerze, z kijkami mogę powiedzieć, ze moja kondycja fizyczna jest teraz dużo lepsza niż przed zawałem. Standardową trasę 7km Nordic Walking pokonuję poniżej 60 minut. Ostatnio znacznie wydłużyłem odcinki pokonane biegiem (!!!) i teraz przebiegam już prawie 2 km. Moje serce funkcjonuje bez zarzutu pozwalając mi znowu czuć radość z pełnego obciążenia organizmu – na dość stromych podejściach, czy też podczas intensywnego przepychania na treningach. Myślę, ze udało mi się odzyskać zdrowie i sprawność właśnie dzięki temu, że pociłem się na treningach regularnie i często. Chociaż pocenie się to akurat bardzo indywidualna sprawa i żeby to kryterium doprecyzować, należy odwołać się do badać medycyny sportowej, która dość dokładnie określa jakie procesy dzieją w organizmie podczas zwiększania tętna pracy serca. W obecnych czasach, kiedy bieganie stało się naprawdę popularne, te sprawy są opisane w wielu poradnikach dla amatorów biegaczy np. tutaj: http://www.runners-world.pl/trening/Bieganie-z-pulsometrem-Jak-obliczyc-strefy-treningowe,9014,3 Ze swojej strony pragnę tylko zwrócić uwagę, że faza w czasie której organizm otrzymuje silne impulsy do rozbudowy sieci naczyń krwionośnych w sercu, a więc procesu, na którym najbardziej zależy osobom chorym na schorzenia kardiologiczne, to III strefa tętna, gdzie serce pracuje na 70-80% swojej MAKSYMALNEJ wydajności. Wydaje mi się, że sercowiec powinien mieć świadomość że tętno maksymalne określone przez lekarza po wyjściu ze szpitala po zawale, a tętno maksymalne które rzutuje na procesy rozbudowy naczyń, to zupełnie różne sprawy. Po zawale, serce jest mocno osłabione i limit określony przez lekarza określa strefę bezpieczeństwa dla procesów gojenia zmian martwiczych. Natomiast aby myśleć o poprawie stanu ukrwienia, trzeba bezpiecznie osiągać te 70-80% tętna maksymalnego zależnego głównie od wieku, określanego w inny sposób podczas próby wysiłkowej albo arytmetycznie: (https://trenerbiegania.pl/kalkulatory/hrmax). W wieku około 53 lat tętno maksymalne wynosi około 170 uderzeń na minutę, a zakres III strefy tętna to 119-136.

Aby bezpiecznie osiągać taki poziom obciążenia serca, należy systematycznie, ale z rozsądkiem dawkować sobie trening ciągle sprawdzając swoje odczucia związane z pracą serca. Pamiętać też należy o tym, że spora liczba leków na nadciśnienie (np. beta-blokery) farmakologicznie obniża tętno i w takim przypadku to osiąganie III strefy tętna może być mocno problematyczne.

Kruk63
O mnie Kruk63

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości