Mieszkam w samym centrum miasta. W Europie. W stolicy.
Wstałem jak zwykle o szóstej i chciałem nastawić czajnik. Odkećiłem kran. Zabulgotało i pociekło może pół szklanki. O myciu zębów, kąpieli, goleniu, czy innych potrzebach higieny osobistej nie było więc mowy.
Nastawiłem radio. Odbiornik nie wydał z siebie dźwięku. Wszystkie urządzenia elektryczne w domu przestały działać z powodu "przejściowych dostaw energii elektrycznej".
Jedyną szansą powrotu do cywilizacji było wsiąść w samochód i jechać do pracy, choć w stalowo - szklanych konstrukcjach mojego biura od poniedziałku jest zakaz używania klimatyzacji. Jest (narazie) prąd i woda, ale temperatura wnętrz przekracza wszelkie dopuszczalne normy.
Wsiadam więc do samochodu. Pierwszą przeszkodą jest brama, ktorej z powodu prądu nie można otworzyć pilotem. Po uporaniu się z tą barierą nie mogę ruszyć dalej, gdyż ulica Kruczkowskiego jest w tym miejscu rozkopana.
Jestem uwięziony w domu.
Tusk zostawił Kopacz i mnie kraj w ruinie.
To będzie się sypać jak kiedyś PRL Gomułki i Gierka