Syn wrócił z "zielonej szkoły". Na autobus czekałem długo. Po powrocie do domu zajrzałem na onet, czy w ostatnich godzinach nie przegapiłem jakiegoś trzęsienia ziemi. Tego nawyku łatwo nie zmienię, choć onet wnerwia mnie często. Zwłaszcza tytułami w stylu: Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję w sprawie stóp procentowych. Jaką? Kliknij, człowieku.
Dziś jeden z tytułów brzmiał: Jeden głos przesądził o losie Farfała. Do diabła, tak jest od roku za każdym razem, gdy Rada Nadzorcza TVP próbuje coś pomieszać w zarządzie. Kliknij, człowieku, by się dowiedzieć, jaki to los...
Dowiedziałem się także, że w Gdańsku, przy pustych trybunach, Lechia dokopała Jadze 3:1. Tytuł: Kuriozalne decyzje sędziego. W tekście zaś kwiatek na kwiatku. Oto opis trzeciej bramki meczu:
Piątek wykorzystał błąd Lecha, który wyszedł poza pole karne i strzelił do pustej bramki dając swojej drużynie prowadzenie.
Po tej fascynującej informacji, iż bramkarz wyszedł i strzelił, autor radośnie stosuje identyczną konstrukcję w zdaniu o decyzji sędziego:
Arbiter uznał, że Paweł Buzała, w ferworze walki uderzył Bruno i pokazał mu za to czerwoną kartkę.
Czas na Finale Grande - ostatni akapit czyli metafora na metaforze:
Zawodnik Lechii zaledwie lekko trącił Bruno w ramię, który najwidoczniej poczuł się z tego powodu bardzo słaby, bowiem padł na ziemię jak rażony piorunem, niczym po atomowym ciosie w wykonaniu co najmniej Mike'a Tysona.
Jeden mecz, dwie czerwone kartki, cztery bramki, a wrażeń bez liku...
Dziś także: XX-lecie Gazety W.
Inne tematy w dziale Kultura