Tzw. kontrakt wyborczy jest rzeczą bardzo niebezpieczną. Rozumiem konieczność ustępstw politycznych i kompromisów, ale zawierałbym je w formie umowy politycznej, a nie regulacji prawnych. Prawnie powinno się uchwalić ordynację zapewniającą całkowicie wolne wybory, natomiast można w różnych okolicznościach tę swobodę wyjątkowo ograniczyć (...) Uznając, że w Polsce są szczególne okoliczności - okres wychodzenia z totalitaryzmu, a jeszcze nie pełnej swobody, można zawrzeć ograniczającą umowę polityczną...
Te słowa Marcina Króla, cytowane 21 lutego 1989 w Kurierze Okręgłego Stołu nr 2, przytaczam nie po to, by wszczynać nową dyskusję nad ówczesną realnością takich postulatów. To jeden z niewielu w trzynastu numerach Kuriera akcentów kwestionujących rysującą się ugodę przy OS. Kurier przede wszystkim relacjonował to, co się przy stole działo. Zamieszczał nieliczne komentarze, także krytyczne - redakcyjne (Krzysztof Czabański, Józef Orzeł) lub "obce".
Czaban pisze wszakże w wydanej kilka lat temu książce, cytując zresztą swoje zapiski z owych czasów, że Kurier był po trosze postrzegany - zwłaszcza przez Komitet Obywatelski i szefów Regionu Mazowsze, a także przez Tygodnik Mazowsze - jako antystołowy. Zupełnie sobie tego nie przypominam. Pracowałem wówczas i w TM, i w Kurierze. Nie pamiętam, by budziło to w TM jakiekolwiek komentarze.
Nie pamiętam - ale to nie dowód, że tak nie było. Sporo mógłby zapewne powiedzieć o tym Teoś Klincewicz, szef regionalnych Grup Oporu, wydawcy Kuriera. To on walczył o kasę na papier i druk. Mógłby... Ale nie tylko On. Czaban? Orzeł? Grześ Jaczyński? Tomek Świderek? Rudek Wasilewski? Niektórzy z Was czasem tu zaglądają, lub może ktoś Wam doniesie, że do Was pukam. Jeśli coś pamiętacie - skrobnijcie :)
Inne tematy w dziale Rozmaitości