Dzisiaj, w domu, godz. 20.40.
- Tata, mogę iść do M.?
M. to rówieśnica i kumpela mej 14-letniej córy. Mieszka trzy ulice dalej.
- Możesz. O której wrócisz?
- Najdalej za godzinę.
- Przyjdę po ciebie o dziesiątej.
To cichy, ciemnawy zaułek w osiedlu z domofonem. Córa wie, że nie znam dokładnego adresu, nie mam też numeru telefonu do M. Córa raczyła swoją komórkę znów porzucić - od tygodnia używa jakiegoś nowego Playa, którego numeru nie znam i znać nie zamierzam. Nie po to mamy taktaki do porozumiewania si ę w rodzinie za grosze. Ale, do licha, jesteśmy umówieni precyzyjnie - będę o 22.00 pod furtką osiedla...
21.58. Przybywam pod furtkę. 10-minutowy spacer z domu nieźle mi zrobił. Nie zatrzymuję się więc, lecz postanawiam dreptać w kółko, aż córa się pojawi.
22.25. Mam już w nogach ze trzy kilometry. Córy ani widu, ani słuchu. Rozpoczynam próby ustalenia numeru jej Playa. Bez efektu.
22.45. Córa dzwoni do mnie: - Tata, no gdzie ty jesteś?
Siedzi teraz obrażona i nadal nie rozumie, o co chodzi.
== 1664 == 20 304 == 2 646 376 ==
Inne tematy w dziale Rozmaitości