Kultura Liberalna Kultura Liberalna
521
BLOG

WALTON: Europa jest wypełniona toksycznym resentymentem

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 6

 Nicholas Walton

 

Europa jest wypełniona toksycznym resentymentem

Ostatnie niespodziewane wybuchy zamieszek w Wielkiej Brytanii były dla tamtejszych polityków i komentatorów niczym lody waniliowe. Mogli dekorować je dowolną polewą, aż w końcu stawały się czymś, co – niezbyt zresztą zaskakująco – stanowiło wsparcie dla ich własnych przekonań politycznych. Dla Konserwatystów wszystko sprowadzało się do działalności gangów i upadku społeczeństwa; dla Laburzystów przyczyną protestów były cięcia dokonane przez rząd i jego zaniedbania. Przypuszczam, że podobnie było w wypadku wszelkich porównań szerzej pojętych europejskich protestów z widmem Baader-Meinhof. Przydałoby się tu wprowadzenie nieco dodatkowej perspektywy.

Po pierwsze, angielskie zamieszki bardzo różniły się od protestów, które obserwowano w krajach znajdujących się w centrum kryzysu finansowego. Politycy, pomijając pewne impulsy do zamieszek (jak zastrzelenie przez policję w Londynie człowieka podejrzewanego o członkostwo w gangu), odegrali rolę marginalną, zaś rządowy program oszczędności został ledwo wprowadzony w życie. Dało się zaobserwować wiele wypadków plądrowania i podpaleń, lecz bardzo niewiele prób artykulacji postulatów politycznych. Wywiady z uczestnikami zamieszek zaprezentowane w mediach sugerowały, że ich głównymi motywacjami były poczucie bezkarności, oportunizm, brak autorytetów, konsumeryzm i w czystej postaci nihilizm. Nieliczne osoby, które w ogóle wspomniały o polityce, miały, jak się wydawało, mgliste pojęcie nawet o tym, która partia jest obecnie u władzy! Aresztowania, które potem nastąpiły, wskazywały na silne powiązania z gangami, mało jednak jest dowodów na to, by jakąkolwiek rolę odgrywały kwestie rasowe (w przeciwieństwie do fali zamieszek z 1981 czy niedawnych rozruchów na francuskich przedmieściach).

Porównajmy to z południową Europą. Wielu protestujących, przede wszystkim spośród hiszpańskiego ruchu „oburzonych”, było dobrze wykształconymi przedstawicielami klasy średniej. Ludzie ci na co dzień muszą stawić czoło surowym ograniczeniom wydatków i uświadomić sobie, że system, który mieli nadzieję odziedziczyć po dobrze prosperującym pokoleniu rodziców, okazał się zbudowany na piasku. Uważają oni, że podczas gdy inni wciąż mogą cieszyć się stałą pracą, wysoką pensją i innymi dobrodziejstwami, oni zmuszeni są cierpieć. Liczba bezrobotnych w młodym pokoleniu sięga zenitu, a ponadto protestujący (zupełnie jak rynki finansowe) wiążą z rachitycznym wzrostem gospodarczym nikłe nadzieje. W ostatniej dekadzie Włochy zajmowały trzecie miejsce wśród krajów o najniższy wzroście gospodarczym na świecie. Gorsze były tylko Haiti i Zimbabwe.

To wszystko wskazuje na prawdziwą przyczynę, dla której do podobnych protestów nie doszło jeszcze w młodszych państwach członkowskich. Ich obywatele wciąż zachowują żywą pamięć o trudach przeszłości i dopiero zaczynają cieszyć się dobrobytem. Pracownik pewnego litewskiego think tanku opowiadał mi o charakterystycznej akceptacji trudności, przy jednoczesnym przekonaniu, że dla długotrwałego postępu niezbędne są czasem krótkotrwałe poświęcenia. Marek Belka twierdził z kolei, że to ciężka praca i duch przedsiębiorczości doprowadziły do podbudowania prężności polskiej gospodarki, lecz jednocześnie przyznał, że stoi przed wami wiele reform, jeżeli Polska chce dalej rozkwitać i pod względem pensji dorównać bogatszym krajom członkowskim. Takiej bezpośredniości i dalekowzrocznego przewodnictwa brakowało jednak w państwach, gdzie tanie pieniądze, euro i osobisty interes budowały pełne samozadowolenia przeświadczenie, że złe czasy są już przeszłością. Dla młodszego pokolenia czasy te właśnie powróciły.

Gdy zsumować resentyment spowodowany tym, co przekazują sobie w Europie pokolenia, z resentymentem związanym z przekazami między państwami, powstaje toksyczna mieszanka. Jeśli do tego dodamy jeszcze niepokój, wyczuwalny między nowymi członkami UE, którzy czują, iż doświadczyli cięższych reform, a jednocześnie musieli w przeszłości zaakceptować, że czekają ich mniejsze korzyści z mechanizmów unijnych, takich jak wspólna polityka rolna, uświadomimy sobie, przed jak ogromnym wyzwaniem stoi europejska solidarność. Ciekawe, czy politycy unijni, po ostatnich, niemrawych przejawach przywództwa będą potrafili stawić mu czoło.

* Nicholas Walton, politolog, ekspert w European Council on Foreign Relations. Wcześniej pracował jako korespondent BBC m.in. w Bośni i Hercegowinie, Polsce, Rosji i Gruzji.

 przeł. Anna Piekarska

**Tekst został opublikowany w ramach Tematu Tygodnia w Kulturze Liberalnej z 30 sierpnia (nr 138)Co się dzieje?! O protestach młodych w Europie i na świecie. Więcej tekstów: Karoliny Wigury, Nicholasa Waltona, Piotra Burasa iRené Cuperusa CZYTAJ TUTAJ 

 

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka