Kultura Liberalna Kultura Liberalna
113
BLOG

ZARYCKI: Czy warto być pograniczem?

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Polityka Obserwuj notkę 0

 Idea czy też hasło „pograniczy” cieszy się już od dłuższego czasu niemalejącą popularnością zarówno w dyskursie akademickim oraz intelektualnym, jak i na innych polach, w szczególności polityki regionalnej czy kulturowej. Nie podważając jego użyteczności jako narzędzia analitycznego oraz wzniosłych wartości, do jakich się odwołuje, można jednak zastanowić się, czy „idea pograniczności” nie jest niekiedy używana w kontekstach, które nie zawsze mogą być oceniane jako neutralne.

Po pierwsze więc zwrócić można uwagę, że malowanie obrazu miejscowości, regionów czy nawet mniejszych krajów w kategoriach „pograniczy”, co staje się praktyką coraz powszechniejszą, może być postrzegane jako forma ich „orientalizacji”. Używając tego pojęcia, odwołuję się oczywiście do znanej koncepcji „orientalizmu” Edwarda Saïda, zastanawiając się, czy celebrowanie pogranicznej wielokulturowości, różnorodności, przenikania się tradycji itp. nie może być rozpatrywane jako forma egzotyzacji. Oto bowiem kwestie kulturowe, wymiar różnorodności narodowej, a czasem także religijnej, okazują się głównymi wymiarami sugerującymi nam sposób postrzegania określonych przestrzeni i społeczności. Zwróćmy uwagę, że regiony wpisywane w kategorię pograniczy są zwykle regionami w mniejszym lub większym stopniu regionami peryferyjnymi. Oznacza to, że są zmarginalizowane w wielu wymiarach, w szczególności ekonomicznym i politycznym. Mówienie o nich w kategoriach „pogranicza” może być więc rozumiane jako ich symboliczne dowartościowanie, polegające na deklarowanej fascynacji ich „kulturowym bogactwem” i różnorodnością.

Dyskurs „pograniczny” może być więc w takim układzie postrzegany jako oferta kompensacyjna płynąca z centrum czy też nawet z centrów różnego szczebla (narodowego, ponadnarodowego itp.), w szczególności kompensacja kulturowa służącą m.in. podtrzymaniu względnej spójności społecznej i utrzymywaniu poczucia własnej wartości. W zamian za akceptację niezmiennego układu strukturalnych zależności, w którym peryferie stoją na pozycji podporządkowanej, mogą one skorzystać z oferty symbolicznego docenienia ich, a nawet szerszej promocji w kategoriach przede wszystkim kulturowych. Niektóre narracje „pograniczne” mogą być także rozpatrywane jako substytuty narracji słabnącego państwa opiekuńczego i narodowego. W tym sensie dyskurs „pograniczy” może być też postrzegany jako pochodna dyskursu tzw. nowego regionalizmu, a więc nowej filozofii zarządzania rozwojem regionalnym w warunkach globalizacji. W takim ujęciu narracje „pogranicza” mogą wpisywać się w szerszą tendencję do zdejmowania odpowiedzialności za politykę rozwojową z ośrodków centralnych oraz do legitymizacji nierówności regionalnych przy pomocy czynników kulturowych.

Następująca w ramach dyskursu „pograniczy” swoista „kulturalizacja” peryferii podkreśla zwykle ich bogactwo tożsamościowe i jego twórczy, inspirujący charakter. Co więcej, regionom sugerowana jest często droga ekonomicznego awansu oparta na ich wielokulturowości rozumianej jako niezmobilizowany zasób. Każdy z nich stać się więc w takim ujęciu może nową Krzemową Doliną, jeśli tylko skutecznie wykorzysta swe zasoby kulturowe. Pograniczność wiązana z ciągle nie do końca rozpoznaną i nie w pełni zaprzęgniętą do procesów rozwojowych wielokulturowością stawać się może swoistym zadaniem stawianym przez centra peryferiom. Jego ciągle oddalające się pełne rozwiązanie może mimochodem funkcjonować jako czynnik pozwalający przypisywać słabość regionów ich niedostatkom kulturowej mobilizacji. Czy nie jest jednak przypadkiem tak, że wielokulturowość najbogatszych i najszybciej rozwijających się regionów świata, które stawiane są za przykład do naśladowania wszystkim peryferiom, jest nie tylko źródłem ich sukcesu, ale być może przede wszystkim jego efektem?

Można się także zastanawiać, czy pograniczność, podobnie jak i wielokulturowość, nie są kategorią przypisywaną w dużym stopniu arbitralnie, pojęciem, którego użycie wiąże się z legitymizowaniem uprzywilejowanej roli elit symbolicznych. Wszędzie dziś bowiem w Europie krzyżują się wpływy kulturowe, jeśli obecnie nie dość intensywnie, to krzyżowały się na pewno w mniej lub bardziej odległej przeszłości, po której zostać musiałyby jakieś symboliczne choćby ślady możliwe do wykorzystania we współczesnych dyskursach promocyjnych. W kontekście środkowo-europejskim dyskurs „pograniczy” może być w szczególności rozpatrywany jako jedna z nowych form legitymizacji uprzywilejowanej symbolicznie roli inteligencji. To inteligenci stają się bowiem zwykle głównymi kapłanami i teoretykami pograniczności. To oni przypisują sobie zwykle najwyższy poziom świadomości pogranicznego charakteru swych regionów i otwartości na pograniczną różnorodność. Dają też jej prawomocne wykładnie i są w stanie zbierać największe symboliczne, ale i wymierne profity z promocji wizji regionów i miejsc w kategoriach pograniczy.

* Szerszy tekst autora na ten sam temat znaleźć można w pracy zbiorowej pod redakcją Bohdana Jałowieckiego i Sławomira Kapralskiego „Peryferie i pogranicza. O potrzebie różnorodności”, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Naukowego „Scholar”.

** Tomasz Zarycki, adiunkt i zastępca dyrektora w Instytucie Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.

*** Tekst ukazał się w Kulturze Liberalnej z 6 grudnia 2011 r. (nr 152) w ramach Tematu Tygodnia Wymyślanie granic. Więcej tekstów - Thomasa Lundena, Michała Buchowskiego i Ingi Iwasiów -CZYTAJ TUTAJ

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka